TRENER FURY'EGO DO JEGO OJCA: GDYBY NIE MY, NIE BYŁOBY JEGO KARIERY

Ben Davison - trener Tysona Fury'ego (29-0-1, 20 KO), odpiera zarzuty jego ojca Johna Fury'ego, a jednocześnie ma trochę pretensji do Tysona, że nie do końca słuchał się wskazówek.

- To mój syn, ale zawsze mówię to, co myślę. A myślę, że nie widziałem go nigdy tak słabo walczącego. Boksując w ten sposób przegrałby dzisiaj choćby z Powietkinem. Jestem oczywiście dumny z tego, że pokazał serce do walki, lecz nie pamiętam go w tak słabej dyspozycji. Powtarzałem mu, że nie może przesadzić ze zbijaniem kilogramów. Dziś po drugiej rundzie wyglądał już na zmęczonego, nie było też widać jego siły ani mocy. Trochę słabo jak na tyle tygodni przygotowań. Gdyby to zależało ode mnie, pozbyłbym się kilku osób z drużyny Tysona. Jeśli on czegoś nie zmieni, jego kariera się skończy. Nie widziałem jeszcze syna tak słabo walczącego - mówił tuż po walce John Fury.

- Tyson cały czas trenuje i nie rozumie, że jego organizm potrzebuje trochę odpoczynku. Nawet gdy nie jest ze mną, nie schodzi z obciążeń treningowych. To pomaga mu w sferze psychicznej, na pewno jednak musimy znaleźć jakiś balans. Szukam zawsze pewnych obszarów, które moglibyśmy lepiej zagospodarować, a w ostatnim tygodniu były sprawy, które mi się nie podobały. Bo jeśli w ostatnich dniach przed walką jesz inaczej niż przez ostatnie pięć-sześć tygodni, to twój organizm nie znosi tego najlepiej. To wszystko jednak jest procesem i dobrą nauką na przyszłość. Na pewno Tyson musi teraz trochę odpocząć przed kolejnymi treningami, to najważniejsze - uważa młody szkoleniowiec, którzy przejął "Króla Cyganów", gdy ten zdecydował się powrócić do boksu po blisko trzyletniej przerwie.

- Zaraz po tym, co powiedział jego ojciec, od razu porozmawiałem z samym Tysonem. Bo przecież ze zdaniem taty również należy się liczyć. On martwi się o zdrowie syna, widział poważną ranę, a nie mógł być przy swoim dziecku. To naturalnie, że się stresował, a wtedy emocje buzują. Ale mówienie o tym, że niewłaściwi ludzie w ekipie Tysona mogą zrujnować jego karierę... Zupełnie się z tym nie zgadzam. Bo gdyby nie ten zespół ludzi, to kariera Tysona już dawno byłaby zakończona, a nie wiadomo, czy on jeszcze w ogóle by żył. Przecież on był na granicy popełnienia samobójstwa. Szkoda, że o tych rzeczach niektórzy tak łatwo zapominają. Fakt, że Tyson zaboksował na pełnym dystansie nie oznacza też wcale, że był słaby. Bo gdyby rzeczywiście był słaby, to nie dałby rady boksować dwanaście rund - kontynuował Davison.

- Plan był taki, by Tyson wypróbował w tym pojedynku kilka nowych rzeczy. Co działa dobrze, a co jeszcze nie za bardzo. W drugiej rundzie zaczynał się rozkręcać, ale w trzeciej nastąpiło bardzo głębokie rozcięcie. Żeby rana się nie powiększała, bezpieczniej było boksować od tego czasu z bliska. Momentami nie słuchał się wskazówek, lecz była to niezwykle trudna sytuacja - dodał trener, odpierając zarzuty o to, że Otto Wallin (20-1, 13 KO) trafił jego zawodnika aż 127 razy, czyli więcej niż ktokolwiek w jakiejkolwiek innej potyczce.

Dodaj do:    Dodaj do Facebook.com Dodaj do Google+ Dodaj do Twitter.com Translate to English

KOMENTARZE CZYTELNIKÓW
 Autor komentarza: Callisto
Data: 17-09-2019 17:14:59 
Gdyby zamiast na tego no name byl Tyson trafil na naszego osiedlowego zabojce o twarzy nierozgarnietego dziecka, czyli Artura Szpilmana Szpilke, to do konca 5 rundy max byloby juz po wszystkim, a kibice dostaliby to co najbardziej lubia czyli piekny, klasyczy knockout, po ktorym nie byloby juz czego zbierac z desek.
 Autor komentarza: annastefczyk
Data: 17-09-2019 17:30:44 
callisto
już się nie zesraj z tą złośliwością do Szpilki. Przynajmniej miał jaja spróbować a nie jak ty tylko wyśmiewać zza klawiatury potrafisz
 Autor komentarza: Ramirez82
Data: 17-09-2019 18:20:18 
Ben Davidson niech lepiej przemilczy zarzuty Johna Fury'ego, jeśli chce zachować parę oczu...
 Autor komentarza: GROiLLORT
Data: 17-09-2019 18:25:12 
No cóż, a gdyby nie John, to w ogóle nie byłoby Tysona...
 Autor komentarza: teanshin
Data: 17-09-2019 19:11:21 
Po co szukać wymówek i obwiniać wszystkich i wszystko, dał walkę taką jaką dał i już tego nikt nie zmieni. Fury nie potrzebnie kreuje się na Boga ringów którym nie jest, bo pomimo tego że boksuje b. dobrze to zaliczył kilka wpadek jak podbródkowy na czoło, dechy z Pajkiciem czy Cunninghamem. Desek od Wildera nie liczę bo to mogło spotkać każdego, ale nie każdy by się po tym podniósł. Niestety Fury nie jest nietykalny jak sam o sobie mówi, po prostu jak już ktoś do niego dojdzie to może go wpędzić w kłopoty. Galaktyczny wojownik jak Tyson Fury nigdy nie powinien przegrać rundy czy dać się trafić.
Fury nie jest pięściarzem na którego się wykreował przy czym wielu ludzi uwierzyło w ta jego ringową propagandę, już nie długo zobaczymy jego upadek.
 
Aby móc komentować, musisz być zarejestrowanym i zalogowanym użytkownikiem serwisu.