NIESPODZIEWANA, ALE ZASŁUŻONA PORAŻKA CARLA FRAMPTONA

Josh Warrington (28-0, 6 KO) przystępował do tej walki jako mistrz świata wagi piórkowej federacji IBF, ale to Carl Frampton (26-2, 15 KO) był powszechnie uważany za faworyta. Na szczęście w boksie nie zawsze wygrywają ci, którzy mieli wygrać...

- To najsłabszy z panujących mistrzów. Zacznę więc od niego, a potem pozbieram pozostałe pasy - mówił przed tym pojedynkiem Irlandczyk. Ale już w pierwszej rundzie nadział się na kilka mocnych uderzeń i zrozumiał, że wcale nie będzie to dla niego łatwa przeprawa. W drugiej odsłonie prawy sierpowy na szczękę zranił Framptona i ten na dobrą sprawę powrócił do gry dopiero w czwartym starciu.

Warrington składał swoje ciosy w dłuższe kombinacje, bił częściej i wcale nie słabiej, wygrywając większość rund. Frampton nieźle finiszował, lecz nie zdołał odrobić strat. Po ostatnim gongu sędziowie punktowali na korzyść obrońcy tytułu w stosunku 116:113 i dwukrotnie 116:112.

Dodaj do:    Dodaj do Facebook.com Dodaj do Google+ Dodaj do Twitter.com Translate to English

KOMENTARZE CZYTELNIKÓW
 Autor komentarza: MLJ
Data: 23-12-2018 08:36:22 
Udało mi sie obejrzeć tylko 6 ostatnich riund i rzeczywiście Warrington był lepszy. W ostatniej też zranił Framptona, który nie protestował przy werdykcie, tylko kulturalnie uznał porażkę. Przyznam że nie doceniałem tak Josha, ale widziałem też chyba najsłabsza wersję Carla jak do tej pory.
Chyba wojenki z Santa Cruzem zaczynają dochodzić do głosu
 
Aby móc komentować, musisz być zarejestrowanym i zalogowanym użytkownikiem serwisu.