Luis Ortiz (28-1, 24 KO) zapowiada, że pokona Dilliana Whyte'a (23-1, 17 KO), a potem zrewanżuje się Deontayowi Wilderowi (40-0, 39 KO), który w marcu zastopował go w dziesiątej rundzie.
Federacja WBC wyznaczyła niedawno Ortiza i Whyte'a do pojedynku eliminacyjnego, którego zwycięzca zaboksuje o mistrzostwo świata.
- Whyte stoi mi na drodze do osiągnięcia mojego celu, którym jest rewanż z Wilderem. Wciąż mam w sercu nóż, który chcę wyjąć, bo ta rana czasami ciągle boli - oznajmił Kubańczyk.
Ortiz miał Wildera w opałach w siódmej rundzie, ale nie zdołał go przewrócić. Później Amerykanin doszedł do siebie i ostatecznie sam wygrał przed czasem.
- Nie wiem, czy udzieliły mi się emocje walki o tytuł, w każdym razie straciłem trochę koncentrację. Nie myślałem o tym, czy wygrywam, czy przegrywam, chciałem po prostu urwać Wilderowi głowę, to był mój jedyny plan - stwierdził.
Na razie nie wiadomo, czy do walki z Whyte'em dojdzie. Anglik jest niezadowolony, że musi walczyć w eliminatorze, a jego promotor zapowiedział, że złoży odwołanie od decyzji WBC.