OBÓZ RIGONDEAUX PRZYZNAJE, ŻE KUBAŃCZYK NIE ZŁAMAŁ RĘKI
Guillermo Rigondeaux (17-1, 11 KO) tuż po poddaniu przez siebie sobotniej walki z Wasylem Łomaczenko (10-1, 8 KO) tłumaczył, że dalsze boksowanie uniemożliwiła mu kontuzja lewej dłoni, której miał nabawić się w drugiej rundzie. Kubańczyk przeszedł już wszystkie badania i okazuje się, że jego ręka nie jest poważnie uszkodzona.
- W drugiej rundzie doznałem urazu zewnętrznej części lewej dłoni. To bardzo techniczny, wybuchowy bokser. Jeszcze wrócę. Waga nie była problemem w tej walce, ale był kłopot z dłonią - oznajmił tuż po zakończeniu pojedynku "Rigo".
W poniedziałek w Miami Rigondeaux przeszedł prześwietlenie, które rzeczywiście wykazało uraz dłoni, ale jak przyznał promotor pięściarza z gorącej wyspy Dino Duva, o żadnym złamaniu nie ma mowy. Wszystko skończyło się "zaledwie" na okazałym siniaku.
Kubańczyk został zdecydowanie potępiony przez kibiców za decyzję o poddaniu sobotniej potyczki. Można się spodziewać, że po tej informacji spadnie na niego jeszcze większa fala krytyki.
Takie "ucieczki z pola walki" to brak szacunku dla kibiców i widzów przed TV..
Dla mnie może nie wracać.
Tak samo jak ktoś, kto spodziewał się po tej walce kandydata do walki roku, he, he.
Oczywiście gdzie mu tam do ambitnych wojowników klawiatury z orga, oni by walczyli do śmierci, a nawet jeszcze parę minut dłużej.
Facet ma 37 lat i chce się oszczędzać. Wiedział, że tej walki nie wygra, więc po co doprowadzać do poważniejszej kontuzji ręki i dłuższej przerwy?
Do czego to doszło... bronię Rigo, który bynajmniej mym faworytem nie jest.
hehehehehe dobreee :))) a tu takich nie brakuje smieciaków :))) aha i brigs ty przy moim wieku to prosze do mnie pisac "prosze Pana " :)))
Nie dość, że w ringu został ośmieszony to jeszcze jest tchórzem.
A ty nie dosc ze jestes polaczkiem to jeszcze idiota.