ALI ZDETRONIZOWAŁ COTTO W POŻEGNALNEJ WALCE WIELKIEGO MISTRZA

Wielu fanów i ekspertów z bólem przyjęło wybór Sadama Alego (26-1, 14 KO) na ostatniego rywala dla żegnającego się z publicznością Miguela Cotto (41-6, 33 KO). Co miało być łatwą walką dla portorykańskiej legendy, okazało się jednak symbolicznym przekazaniem pałeczki. Po dwunastu ciekawych rundach pretendent zdetronizował wielkiego mistrza, wygrywając jednogłośnie na punkty 115-113, 116-112 i 115-113.

Początek był bardzo emocjonujący. Po rozpoznawczej pierwszej rundzie, w której obaj badali dystans i refleks, już w drugim starciu Ali zranił czempiona dwoma prawymi. Dzięki ogromnemu doświadczeniu Miguel przetrwał kryzys i sam ostro odpowiedział w końcówce, a następnie pewnie wygrał trzecią rundę i wrócił do gry. W czwartej znów jednak zatańczył na nogach - tym razem po lewym sierpowym. Ponownie Cotto przyjął wszystko i czekał z kontrami.

KTO TERAZ DLA ALEGO? >>>

Bajeczną pracę wykonywał lewy prosty starego lisa. Portorykańczyk zawsze świetnie utrzymywał nim wyższych rywali w bezpiecznej odległości. W trudnych chwilach to właśnie ta broń pozwalała wytrącać Alego z rytmu. Od piątej rundy Cotto przycisnął pretendenta i zaczął przejmować inicjatywę. To jego ciosy były mocniejsze i celniejsze. W szóstej odsłonie pod nowojorczykiem ugięły się nogi, gdy mistrz znalazł lukę w jego gardzie i uderzył bezpośrednim prawym. Cotto wygrał też siódmą i ósmą rundę.

Wydawało się, że żegnający się z ringiem bohater publiczności ma wygraną w kieszeni, ale wtedy rozproszony Ali zaczął słuchać rad płynących z narożnika. Trener Andre Rozier prosił go, by nie oddawał rund i szedł za ciosem, gdy trafia. Pomógł też fakt, że od siódmej rundy 37-letni Cotto walczył z kontuzją. Jak przyznał po walce, prawdopodobnie zerwał biceps w lewej ręce. W dziewiątym starciu pojedynek się wyrównał, a w końcówce dziesiątego Portorykańczyk znów się zachwiał po mocnym lewym. W ostatnich dwóch odsłonach młodszy o 8 lat Ali pogonił zmęczonego i kontuzjowanego mistrza, zapewniając sobie zwycięstwo.

COTTO TRAFIAŁ CZĘŚCIEJ, ALE... "ZRANIŁEM LEWY BICEPS" >>>

Po gongu kończącym walkę sędziowie jednogłośnie opowiedzieli się za Alim. BOKSER.ORG punktował 114-114. Cotto nie miał pretensji do sędziów. - Kończę karierę szczęśliwy. Chcę spędzać więcej czasu z rodziną. Dziękuję kibicom za każdy moment mojej kariery. Madison Square Garden to mój dom - powiedział pierwszy w historii Portoryko mistrz świata czterech kategorii.

COTTO PRZEJDZIE OPERACJĘ >>>

Cotto zapewnia, że jego noga nigdy nie postanie już w ringu. Sześć tytułów mistrzowskich i niezapomniane bitwy z Pacquiao, Margarito, Mayweatherem, Mosleyem, Canelo, Judahem, Martinezem i wieloma innymi pozwalają 37-letniemu weteranowi dołączyć do grona portorykańskich legend z Tito Trinidadem, Gomezem i Benitezem na czele.

Dodaj do:    Dodaj do Facebook.com Dodaj do Google+ Dodaj do Twitter.com Translate to English

KOMENTARZE CZYTELNIKÓW
 Autor komentarza: MLJ
Data: 03-12-2017 08:51:45 
Wielki szacunek dla Cotto i brawa za lepszą niż wszyscy myśleli postawę Aliego. Widziałem również remis, chyba raczej z sympatii dla Cotto, ale werdykt pod Sadama Ali nie jest żadnym przekrętem.
 Autor komentarza: gerlach
Data: 03-12-2017 13:36:09 
Supersensacja mimo wszystko.
 Autor komentarza: oczi00
Data: 03-12-2017 15:16:52 
"gerlach" być może sensacja, ale i tak szok, że Cotto wytrzymał do końca. Widzieliście wywiad po walce i jego lewą rękę? Zerwany mięsień było widać na kilometr. Cud, że z taką kontuzją w ogóle walczył do samego końca.
 Autor komentarza: puncher48
Data: 03-12-2017 15:49:34 
Zdrowy w ringu Cotto by to wygrał, miał pecha,gdyż przez kontuzje stanął kompletnie w ofensywie i kapitalne

umiejętności obronne na niewiele się zdały, tym bardziej, iż Ali prezentował się naprawdę dobrze w ringu

Szkoda Miguela w przekroju całej kariery zasłużył na zwycięską walkę na sam koniec.
 
Aby móc komentować, musisz być zarejestrowanym i zalogowanym użytkownikiem serwisu.