ĆWIERĆ WIEKU OD WOJNY EVANDER HOLYFIELD vs RIDDICK BOWE!

To już ćwierć wieku! Dziś mija 25 lat od czasu pamiętnej, wręcz legendarnej wojny na szczycie wagi ciężkiej pomiędzy bezdyskusyjnym mistrzem świata - Evanderem Holyfieldem (28-0, 22 KO), a będącym w szczycie formy Riddickiem Bowe'em (31-0, 27 KO). To jedna z lepszych walk w historii wagi ciężkiej, a dziesiąta runda to po prostu klasyka. Przypominamy więc całą otoczkę wokół ich spotkania.

Dla wojownika z Atlanty była to czwarta obrona pasów WBC/WBA/IBF, zdobytych ponad dwa lata wcześniej. Po znokautowaniu Jamesa Douglasa, sensacyjnego pogromcy Mike'a Tysona, Evander potem pokonał na punkty weteranów - George'a Foremana i Larry'ego Holmesa, a także zastopował w siódmym starciu silnego Berta Coopera. Następny miał być Tyson, ale gdy już wszystko było ustalone, najpierw "Żelazny Mike" doznał kontuzji żeber na finiszu przygotowań, a gdy wypracowano nowy termin, na przeszkodzie stanęło oskarżenie Tysona o gwałt.

Mistrz bardzo potrzebował młodego i silnego rywala. Zarabiał miliony, a był krytykowany za tarapaty w konfrontacji z Cooperem (pierwsze liczenie w karierze), a także potyczki z dwoma "dziadkami". Wtedy jeszcze człowiek po czterdziestce w opinii publicznej nie miał prawa rywalizować jak równy z równym z młodym championem. Były trzy opcje - najmniej ciekawa w osobie Raya Mercera (po porażce z Holmesem), jeszcze nie do końca doceniany Michael Moorer i robiący furorę, oficjalny pretendent z ramienia federacji WBA, 25-letni Bowe (WBC/IBF #3). 30-letni mistrz postawił ostatecznie na sześć lat młodszego rodaka, wicemistrza olimpijskiego z Seulu sprzed czterech lat. Obaj mogli się spotkać już wcześniej, ale wtedy jeszcze promujący Bowe'a Rock Newman nie był zadowolony z proponowanych mu pieniędzy. Holyfield wziął wtedy walkę z Holmesem. Po niej i fali krytyki został poniekąd postawiony pod ścianą. Kibice zacierali ręce, a bukmacherzy obstawiali wygraną mistrza w stosunku siedem do pięciu.

- To wielki wojownik i pracuś, a tym pojedynkiem chce po prostu zyskać szacunek świata boksu. Za każdym razem daje z siebie wszystko. Kiedy boksował jeszcze w kategorii cruiser, prawdopodobnie był najwspanialszym mistrzem jakiego widziałem na własne oczy, ale nie jestem pewien, czy nie będzie trochę za mały na wielkoludów typu Bowe czy Lennox Lewis. Nie biorę pod uwagi jego wygranej nad Douglasem, bo to nie był ten sam Douglas, który wcześniej pokonał Tysona. James roztył się i wyszedł wtedy tylko po wypłatę. Czy da sobie radę z Lewisem bądź Bowe'em? - zastanawiał się Bobby Czyz, mistrz kategorii cruiser oraz analityk stacji Showtime.

- Liczę się z tym co mówią kibice i staram się wychodzić im naprzeciw. Niektórzy twierdzili, że unikam młodych wilków, dlatego właśnie wybrałem Riddicka. To silny i młody zawodnik, więc szykuje się chyba bardzo dobry pojedynek - tłumaczył sam Evander.

Po zmianie kategorii na ciężką Holyfield tydzień w tydzień robił cztery treningi na siłowni. "Żelazem" napompował mięśnie do około 210 funtów, lecz kiedy rozpoczęły się rozmowy w sprawie walki z Bowe'em, ograniczył się do dwóch treningów w tygodniu na siłowni. W tym wypadku wiedział, że siłą i tak nie dorówna pretendentowi, chciał więc być od niego szybszy.

Riddick rozpoczynając obóz ważył aż 281 funtów, czyli 127,4 kg. Ten młody, wysoki chłopak, miał tendencje do szybkiego przybierania na wadze, ale potrafił równie szybko schodzić z masą. Zatrudniony w jego sztabie Dick Gregory - specjalista od żywienia oraz przygotowania fizycznego, ciężką pracą sprawił, że w dniu ważenia Bowe wniósł na skalę 235 funtów, czyli 106,5 kilograma. Faszerował go koktajlami warzywnymi i witaminami, dzień w dzień. - Bardzo ważne było, aby Riddick oczyścił jelita - tłumaczył. Obrońca tytułów ważył ponad trzynaście kilogramów mniej - 205 funtów, czyli dokładnie 93 kilogramy! Był też niższy i miał dużo słabszy zasięg ramion. Ale liczby go nie interesowały.

- Jeśli wykorzystam wszystkie swoje atuty dane mi od Boga, mogę pokonać każdego. Chcę wnieść boks na zupełnie inny poziom i uświadomić ludziom, że siła i rozmiary nie są sprawą dominującą i decydującą. Nie jestem może najsilniejszy i najszybszy, ale inteligencją oraz sercem do walki można wejść na sam szczyt. Nie wiem jak, nie wiem w jakich okolicznościach, ale na pewno pokonam Bowe'a i znów uciszę niedowiarków - zapewniał mistrz z Atlanty.

- Ludzie krytykują Riddicka za to, że niby jest leniwy i brak mu motywacji. Tymczasem odprawił trzydziestu jeden rywali, a w ostatnich miesiącach był najaktywniejszym pięściarzem na świecie. Rzucaliśmy wyzwanie całej czołówce - podkręcał atmosferę Rock Newman.

- Evandera krytykuje się za walki z weteranami jak Foreman, Dokes czy Holmes, ale póki co Bowe nie pokonał nikogo ich klasy. Chciałbym zobaczyć Bowe'a właśnie przeciwko tym dinozaurom, bo wcale nie jestem pewien, czy by sobie z nimi poradził - ripostował Lou Duva, menadżer i trener championa.

- Najlepszym wyznacznikiem jest Bert Cooper. Holyfield pokonał go w siódmej rundzie, będąc wcześniej na skraju nokautu. Mój chłopak tego samego Coopera po prostu zdemolował. To wyjątkowy dzieciak, wielki, silny i charyzmatyczny. Kibice czekali na takiego mistrza. Zobaczycie, Riddick w okolicach siódmej rundy znokautuje go i zasiądzie na tronie wagi ciężkiej - wtrącił Newman.

Challenger miał zagwarantowane trzy miliony dolarów, obrońca tytułów pięć milionów. Liczby jednak zmieniały się wraz ze sprzedażą przyłączy pay-per-view. Sprzedano ich ponad 900 tysięcy, a połączeniu z osiemnastoma tysiącami kibiców zgromadzonych w Thomas & Mack Center w Las Vegas gaże dla pięściarzy wzrosły do ośmiu milionów dla Bowe'a i pomiędzy siedemnaście a osiemnaście milionów dla Holyfielda. Ale trzeba przyznać, że obaj zasłużyli na tak ogromne pieniądze...

Od początku tempo było szalone. W dziesiątej rundzie pretendent zranił mistrza, ładował w niego wszystko co miał. Będący na skraju nokautu champion wrócił jednak po minucie i to on obijał przeciwnika potężnymi bombami. W jedenastym starciu Evander był liczony, a gdy zabrzmiał ostatni gong, sędziowie jednomyślnie opowiedzieli się za Riddickiem, punktując 117:110, 117:110 i 115:112. Poniżej statystyki ciosów.

Ciosy proste:
Holyfield 63/161 (39%), Bowe 132/248 (53%)
Tzw. mocne uderzenia:
Holyfield 179/314 (57%), Bowe 225/463 (48,5%)
Ciosy ogółem:
Holyfield 242/475 (51%), Bowe 357/711 (50%)

- Chciałem udowodnić wszystkim, że potrafię nokautować również w końcówce walki. Przed dziesiątą rundą powiedziałem do swojego trenera Eddiego Futcha "Wydaje mi się, że go mam w garści i mogę go skończyć przed czasem". On mi tylko odparł "No to idź na niego i zrób co do ciebie należy" - relacjonował olbrzym z Nowego Jorku.

- To cud, że Evander zdołał to przetrwać - krzyczał podniecony Jim Lampley po jedenastej rundzie, który między innymi wspólnie z Lennoxem Lewisem komentował ten pojedynek.

Magazyn The Ring uznał pojedynek za najlepszą walkę roku 1992, a według wielu dziesiąta runda tamtej potyczki to najlepsza runda wszech czasów.

- Jesteś następny. Znokautuję cię - mówił uradowany nowy mistrz, kierując się w stronę Lewisa.

- Zapraszam, podpisz tylko kontrakt. Inaczej będziemy cię nazywać "Chicken Bowe". Podpisz kontrakt, a wtedy znów cię zastopuję - ripostował mistrz olimpijski z Seulu i przyszły dominator wagi ciężkiej.

- Holyfield to facet z klasą. Jeszcze w ringu podszedł do mnie, życzył mi wszystkiego najlepszego i ostrzegł, bym pilnował swoich pieniędzy, bo teraz pojawią się ludzie, którzy spróbują się dostać do mojej kieszeni. Co za wspaniały gladiator. W dziesiątej rundzie biłem w niego z całej siły, a ten będąc na skraju nokautu zaraz odpowiadał. Gdy zrozumiałem, jak bardzo on jest zdeterminowany, odpuściłem sobie zakusy na nokaut. To wielki wojownik - chwalił pokonanego nowy mistrz.

Bowe miał dokładnie miesiąc czasu (do 13 grudnia 1992) na dogadanie się z Lennoxem Lewisem, który dwa tygodnie wcześniej pobił "Razora" Ruddocka w eliminatorze WBC. O tej walce szerzej pisaliśmy TUTAJ. Ostatecznie obie strony nie doszły do porozumienia i nigdy nie doszło pomiędzy Bowe'em a Lewisem do rewanżu za finał olimpijski w Korei.

Dodaj do:    Dodaj do Facebook.com Dodaj do Google+ Dodaj do Twitter.com Translate to English

KOMENTARZE CZYTELNIKÓW
 Autor komentarza: holy
Data: 13-11-2017 12:57:44 
Bowe wtedy miał największe szanse pobić Lewisa.
 Autor komentarza: Granat
Data: 13-11-2017 13:01:40 
Bowe nigdy później nie zrobił takiej formy jak w pierwszej walce z Holym... To był zdecydowanie najlepszy Riddick w całej jego karierze.
 Autor komentarza: showtime123
Data: 13-11-2017 14:06:58 
https://youtu.be/WPejZhE6cq0
 Autor komentarza: puncher48
Data: 13-11-2017 16:55:41 
Aż się łezka w oku kręci, takie wojny i to w królewskiej kategorii.
 Autor komentarza: Riddick
Data: 13-11-2017 20:50:03 
Bowe bił Lewisa już w Seulu. 18latek 20latka. Gdyby sędzie z dupy nie przerwał pojedynku przy pierwszej akcji LL Riddick wygrałby to luźno. A zobacz jak on tam wyglada. Dzieciak chudy jak tyczka, zero mięsni, słabsza dynamika niż na zawodostwie- wymieniać i wymieniać.
Bowe z 92 zastopował by LL w początkowych rundach :)

Wielki Mistrz z najkrótszym w dziejach prime, ale w prime był jednym z najbardziej kompletnych bokserów w historii. Moim zdaniem lepszym od prime Cassiusa Claya i prime Foremana. Czyli najlepszym :)
 Autor komentarza: holy
Data: 14-11-2017 09:22:33 
Lewis jako bokser zawodowy rozwinął się dopiero pod okiem Stewarda, czyli zdaje się, że po przegranej z Mccallem zaczęli współpracować.
 Autor komentarza: Riddick
Data: 14-11-2017 11:19:54 
Ale i pod opieką Stewarda przegrywał z Rahmanem czy druga walkę z dziadkiem Holym. Miał słabe strony, między innymi slabą w porównaniu do Bowe'a czy Holyfielda odporność. Był inteligentnym piesciarzem, nie będę tu wymieniać pozostałych jego atutów, ale z powodu średniej szczęki przegrywa przez ko 7 walk na 10 z prime Holym i Bowem.
Co nie zmienia faktu, że najlepszy w karierze LL dzisiejszego Joshue skonczylby w pierwszych trzech rundach :)
 Autor komentarza: Riddick
Data: 14-11-2017 11:21:53 
Wildera przy pierwszej jego próbie jakiegokolwiek ciosu :D nie holowałby go jak Kliczko tylko strzał i dziękuję dobranoc :)
 Autor komentarza: holy
Data: 14-11-2017 11:54:30 
Z rahmanem lewis przegrał, bo go zlekceważył. To był wypadek przy pracy. Czy z Holim w primie by przegrał przez ko, raczej wątpię, chyba że byłby to lewis z początków kariery. Bowe z pierwszej walki z holim bije tamtejszego lewisa jak sie patrzy.
 Autor komentarza: maro1988
Data: 14-11-2017 14:17:27 
Z tak walczacym Holyfieldem jak w drugiej walkce z Bowe czy z walki z Tysonem chyba ani Lewis ani Bowe nie był by wstanie wygrac.Odnosnie walki Lewis z Bowe . Bowe lepszy w połdystanie i chyba szczeka lepsza ale Lewis lepszy zasieg i chyba mocniejszy cios.Mysle ze walka 50/50.
 Autor komentarza: Riddick
Data: 14-11-2017 19:11:02 
Prime Lewis przegrał ze starym Holyfieldem więc wnioskuje, że ten najlepszy Evander z 91, 92 r Lewisa by co najmniej wyraźnie punktowal. Przypominam najszybsze ręce heavy weight według Foremana :)
W drugiej walce Bowe Holyfield Riddick był już past prime, otluszczony, z naruszona odpornością i problemami pozaringowymi. A i tak do momentu przerwania walki przewagę miał Big Daddy.
Holyfield też z resztą z 92 jest szybszy bardziej dynamiczny i intensywny niż z drugiej walki :)
 Autor komentarza: Riddick
Data: 14-11-2017 19:14:50 
Wiadomo że z Rahmanem lucky puch, z lekceważenie itd ale własne z tego powodu że i LL i Tysona dało się trafić i znokatowac w dowolnym momencie ich karier to nie uważam ich za tak unikatowych jak Bowe czy Evander :)
 Autor komentarza: maro1988
Data: 14-11-2017 19:28:13 
LL i Tysona dało się trafić i znokatowac w dowolnym momencie ich karier to nie uważam ich za tak unikatowych jak Bowe czy Evander.


Tego samego zdania jestem .
 
Aby móc komentować, musisz być zarejestrowanym i zalogowanym użytkownikiem serwisu.