STIVERNE: JEŚLI NAWET ZABIJĘ GO W RINGU, ODEJDĘ Z UŚMIECHEM

Redakcja, Informacja prasowa

2017-11-03

- Jeszcze kilkadziesiąt godzin, a będę dwukrotnym mistrzem świata wagi ciężkiej - zapowiada Bermane Stiverne (25-2-1, 21 KO), szukający rewanżu na Deontayu Wilderze (38-0, 37 KO) za porażkę sprzed 34. miesięcy.

Śmieciowe gadanie przy okazji walk o poważną stawkę to normalka w boksie zawodowym, lecz Haitańczyk zrobił chyba o jeden krok za daleko we wczorajszych zapowiedziach.

- Ten błazen stwierdził, że boi się o moje zdrowie i moje życie. Ja jestem z kolei jak killer i nie obawiam się, że mógłbym zrobić mu krzywdę. Zrobię więc co w mojej mocy, po prostu wszystko, żeby tylko odzyskać tytuł mistrza świata. I możesz się teraz głupkowato uśmiechać, lecz w sobotni wieczór nie będzie ci już do śmiechu - mówił pretendent zwracając się do siedzącego kilka metrów obok Wildera.

- Jeśli zrobię ci krzywdę w ringu, nawet jeśli cię w nim zabiję podczas walki, zejdę z niego z wielkim uśmiechem na twarzy. Przy pierwszym naszym spotkaniu dałeś walkę życia, ja zaś byłem w najgorszym stanie w karierze. Tym razem jednak będę bardzo niebezpieczny, nie będzie już żadnych wymówek. Na sto procent wygram i odzyskam koronę. Czuję się bardzo mocny, on zaś stoi w miejscu i przestał się rozwijać jako bokser. I zapłaci za to w sobotni wieczór. Pas WBC wróci ze mną do domu - dodał zmotywowany challenger.