HAYE: MUSZĘ ZMIAŻDŻYĆ BELLEW, INACZEJ KONIEC KARIERY

Marcin Olkiewicz, Boxingscene

2017-10-19

David Haye (28-3, 26 KO) deklaruje, że samo zwycięstwo w rewanżowym pojedynku z Tonym Bellew (29-2-1, 17 KO) nie sprawi mu satysfakcji. "Hayemaker" chce zdeklasować swojego rywala, a jeśli ta sztuka mu się nie uda, to przekonuje, że zakończy sportową karierę.

37-latek wciąż marzy o walkach z najpoważniejszymi graczami w wadze ciężkiej i zdaje sobie sprawę, że jeśli nie zdemoluje swojego najbliższego oponenta, to o światowych tytułach będzie musiał zapomnieć. Przypomnijmy, że do rewanżowego boju Haye-Bellew dojdzie 17 grudnia w hali O2 Arena w Londynie.

- Nawet jeśli wygram, może to być mój koniec. Jeśli pokonam Bellew, ale go nie zdemoluję, to się pożegnam. Jeśli będę miał jakiekolwiek problemy i nie będę w stanie go rozbić, będę musiał sobie szczerze powiedzieć, że nie mogę rywalizować z większymi i młoszymi facetami niż on - mówi "Hayemaker".

- Ludzie lubią mówić "David, daj spokój, nie jesteś już tym samym pięściarzem". Ja jednak jestem wystarczająco inteligentny, by samemu móc o sobie decydować, i jeśli nie wypadnę w walce z Bellew wystarczająco przekonująco, to zakończę karierę. Mimo to wciąż wierzę, że mam w sobie to coś - dodaje Haye.

Jeśli Davidowi udałoby się spektakularnie zrewanżować Bellew, to w przyszłym roku mogłoby dojść do jego potyczki z królem wagi ciężkiej, Anthonym Joshuą. Haye nie ukrywa, że takie starcie ciągle jest jego celem.

- Taki scenariusz byłby idealny, choć obaj mamy teraz przed sobą inne wyzwania. Jeśli jednak wygralibyśmy swoje najbliższe walki, to nasze starcie mogłoby być większym wydarzeniem niż jakiekolwiek inne. Ale nie będę mógł o tym myśleć dopóki w spektakularnym stylu nie pokonam Bellew - zakończył David Haye.