CO ZA WOJNA! GOŁOWKIN Z ALVAREZEM NA REMIS!

Redakcja, Informacja własna

2017-09-17

Co za walka. Co za wojna. A wszystko zakończone happy endem, bo po takiej bójce aż przykro byłoby wyróżnić jednego z nich. Broniący pasów WBA/WBC/IBF wagi średniej Giennadij Gołowkin (37-0-1, 33 KO) zremisował z Saulem Alvarezem (49-1-2, 34 KO)!

GGG BIŁ I TRAFIAŁ CZĘŚCIEJ >>>

Początkowo Canelo się cofnął, ale gdy w połowie pierwszej rundy Kazach przestrzelił obszernym prawym sierpem, natychmiast doskoczył i strzelił lewym hakiem pod prawy łokieć, szukając wątroby przeciwnika. W drugiej rundzie Alvarez sam nieoczekiwanie szukał półdystansu, wykorzystując swoją przewagę szybkości. Podirytowany nieco mistrz na starcie trzeciego starcia ruszył ostrzej do przodu, rozpoczynając każdą akcję lewym prostym. Przez dwie minuty to on dominował, jednak w końcówce Alvarez kilka razy poszukał dołów i trafił mocnym lewym podbródkiem.

GOŁOWKIN: ON ZAJĄŁ SIĘ TAŃCEM - CANELO: TRZY RAZY GO ZRANIŁEM >>>

Podobny scenariusz miała czwarta odsłona. Gołowkin wywierał pressing, nie wypuszczał rywala z lin przez dłuższy moment, ale nie dawał sobie zrobić krzywdy, zaś przed przerwą trafił lewym sierpowym. Znakomite było starcie numer pięć. W połowie Gołowkin w końcu zaskoczył pretendenta obszernym, bitym z całego ciała prawym na szczękę, ale Canelo przyjął to bez zmrużenia oka i tylko pokiwał głową na znak, że nic sobie z tego nie zrobił. Na punkty jednak przegrał ten odcinek 9:10. W szóstej rundzie champion podkręcił tempo, nie odpuszczał na moment i ciągle atakował. Alvarez zdecydowaną większość jego akcji przepuszczał w powietrze, lecz presja Gołowkina sprawiała, że chyba wygrał drugą rundę z rzędu.

MEDIA: GOŁOWKIN OKRADZIONY ZE ZWYCIĘSTWA >>>

W siódmym starciu napór Gołowkina nie słabł. Canelo imponował refleksem i opanowaniem, ponieważ niektóre mordercze sierpy mistrza przepuszczał o centymetry, jednak był za mało aktywny w swoich kontrach. Fajnie bił hakami na korpus, lecz oddał inicjatywę Kazachowi. Dopiero w ósmej rundzie Canelo ruszył do przodu, polując przede wszystkim podbródkami i uderzeniami po dole. A że Gołowkin nie jest tak dobry w obronie jak ataku, to kilka soczystych bomb mistrzowi wsadził. Między innymi idealnie namierzony prawy podbródkowy przy linach.

GOŁOWKIN NIE MARTWI SIĘ SĘDZIAMI, GOTOWY NA REWANŻ W LAS VEGAS >>>

Fantastyczna runda dziewiąta. Canelo ruszył szalonym szturmem na przełamanie. Gołowkin chronił tułów, przyjął wyzwanie i kibice dostali to, na co czekali i co mieli obiecane - wojnę! Inni zawodnicy padaliby po takich bombach jak prądem rażeni, oni zaś wymieniali ciosy niczym na sparingu w dużych rękawicach. Publika szalała, a najgorsze zadanie mieli sędziowie punktowi. No bo jak tu wskazać lepszego w takiej rundzie jak ta dziewiąta? Niewdzięczne zadanie...

PROMOTOR CANELO: CHCEMY REWANŻU, NIE MYŚLIMY O NICZYM INNYM >>>

Trzęsienie ziemi w rundzie dziesiątej. Canelo zranił w wymianie Gołowkina, który aż "zatańczył" po prawym na czoło. Meksykanin ruszył dobić ofiarę, ale Gołowkin w myśl zasady, że najlepszą obroną jest atak, podjął rękawicę. Mało tego, strasznie gonił za przeciwnikiem i w końcówce tej odsłony to on już wyraźnie dominował. Co za walka! Jedenaste starcie jak cały pojedynek - wojna na wyniszczenie. Trudno wyróżnić jakąś akcję, bo celnych ciosów było wiele. Chyba najmocniejszym był lewy sierp zadany przez Gołowkina. Przed ostatnią rundą Charles Barkley - były gwiazdor NBA, na stojąco oklaskiwał tych dwóch wojowników.

CANELO: TYLKO GOŁOWKIN, NIE CHCĘ ŻADNEJ INNEJ WALKI >>>

Pierwsza minuta to popis Alvareza, który składał swoje ciosy w serie 4-5 uderzeń. Ale Gołowkin szedł jak czołg na przełamanie. Do ostatniej sekund, do ostatniego gongu, potężne bomby pruły powietrze. Gdy wybrzmiała ostatnia syrena, obaj podnieśli ręce na znak zwycięstwa. Ale tu wygrał przede wszystkim boks! 118:110 Canelo, 115:113 GGG i... 114:114 - remis! Musi być rewanż!