NIEUDANY REWANŻ - ROMAN GONZALEZ ZNOKAUTOWANY!

Redakcja, Informacja własna

2017-09-10

Kiedy Wisaksil Wangek (44-4-1, 40 KO) pokonał pół roku temu uważanego przez wielu za lidera zestawień P4P Romana Gonzaleza (46-2, 38 KO), nie doczekał się należytego szacunku, bo werdykt był co najmniej kontrowersyjny. Ale przed momentem wygrał z Nikaraguańczykiem po raz drugi i teraz nikt nie może już kręcić nosem.

Pierwsza runda była jeszcze rozpoznawcza i spokojna, lecz w drugiej do głosu zaczął dochodzić Gonzalez, trafiając kilka razy bezpośrednim prawym krzyżowym. W trzecim starciu zaczął jednak niepotrzebnie się bić z silniejszym Tajem i teraz to champion zaczął spychać faworyta do odwrotu. Gdy pojedynek zaczął nabierać rumieńców, nieoczekiwanie szybko się zakończył.

Wangek wyprowadził cztery słabsze ciosy, po czym wszedł akcją w drugie tempo i wstrzelił się znakomicie prawym sierpowym na szczękę rywala, który chciał uderzyć prawym krzyżowym. Roman padł ciężko na matę, ale zdołał podnieść się na osiem i w myśl zasady "najlepszą obroną jest atak" przyjął wymianę w półdystansie. Trwała ona około pół minuty, aż w końcu Taj znów huknął prawym sierpowym na szczękę i gdy Gonzalez padł bezwładnie na deski, tym razem arbiter Tom Taylor już nawet nie zaczynał odliczać, tylko od razu ogłosił nokaut.

Tym samym niespełna 31-letni Wisaksil obronił po raz pierwszy tytuł mistrza świata wagi super muszej, czy też jak kto woli junior koguciej, według federacji WBC.