LEBIEDIEW OBRONIŁ PAS WBA POKONUJĄC DZIELNEGO FLANAGANA

Redakcja, Informacja własna

2017-07-09

Denis Lebiediew (30-2, 22 KO) przegrał ostatnią walkę, ale stracił tylko jeden z dwóch pasów dzięki sprytnemu zabiegowi promotora. Przed momentem podszedł do obrony tytułu mistrza świata kategorii junior ciężkiej federacji WBA, mierząc się z Markiem Flanaganem (22-5, 15 KO).

Po pierwszej rozpoznawczej i spokojnej rundzie, na początku drugiej boksujący z odwrotnej pozycji Rosjanin dwukrotnie uderzył bardzo mocnym lewym na dół. Pretendent odczuł chyba te ciosy, wycofał się, więc reprezentant gospodarzy szukał tego miejsca w okolicy splotu. Po przerwie Lebiediew zaczął łączyć akcje na dół z pojedynczymi uderzeniami na górę. Australijczyk odpowiadał sporadycznie, ale gdy już starał się skontrować, to wkładał w te ciosy całą siłę.

W czwartym starciu Denis zmienił nieco taktykę i zamiast polować lewym sierpem, jakim często chybiał, karcił przeciwnika krótkim prawym. Ale ambitny Flanagan w piątej rundzie nieoczekiwanie przejął inicjatywę i dopiero w końcówce mistrz zdołał zepchnąć go na liny. W kolejnych minutach przeważał obrońca tytułu, lecz challenger dzielnie stawiał mu czoła i starał się odgryzać. W ósmej odsłonie Denis wrócił do boksowania prawym jabem, który był najefektywniejszym ciosem w tym pojedynku.

Mistrz uśpił czujność rywala i na początku dziewiątego starcia po prawym na górę huknął potężnym lewym na dół. Australijczyk z grymasem bólu na twarzy przyklęknął, jednak powstał na osiem, przetrwał kryzys i nawet odpowiedział ładnym prawym podbródkowym.

Mało dotąd znany Flanagan dzisiejszym występem z pewnością zdobył nowych kibiców. W pierwszej połowie dziesiątej rundy podkręcił tempo i zyskał przewagę, choć już w jej końcówce znów do głosu doszedł niesiony dopingiem Denis.

W końcówce Lebiediew podkręcił jeszcze tempo, wyraźnie wygrał ostatnie dwie rundy, ale charakterny Flanagan przyjął kilka naprawdę mocnych bomb bez zmrużenia oka, za co z pewnością należą się mu spore brawa. Po ostatnim gongu nie mogło być wątpliwości i wszyscy sędziowie wskazali na pięściarza z Czechowa - 119:108, 120:107 i 119:108.