ABNER MARES ZNÓW NA TRONIE

Abner Mares (30-2-1, 15 KO), mistrz świata trzech kategorii, powrócił na tron. Pokonując Jesusa Andresa Cuellara (28-2, 21 KO) odzyskał pas WBA wagi piórkowej.

Przez dłuższy okres trudno było wskazać tego, który zejdzie z ringu z podniesioną rękę. Ostatnie minuty należały jednak do pretendenta. Przysłowiową kropką nad "i" był dodatkowo nokdaun, jaki zafundował przeciwnikowi w jedenastym starciu. Opierając się o liny nagle uderzył bezpośrednim prawym na szczękę i trzeba było liczyć Cuellara.

Gdy zabrzmiał ostatni gong, sędziowie punktowali niejednogłośnie. Jeden z nich widział przewagę 115:112 Argentyńczyka, lecz dwa pozostali wskazali na Meksykanina - 116:111 i 117:110.

Dodaj do:    Dodaj do Facebook.com Dodaj do Google+ Dodaj do Twitter.com Translate to English

KOMENTARZE CZYTELNIKÓW
 Autor komentarza: miguelangelcotto
Data: 11-12-2016 10:35:55 
Fajnie że się Mares odbudowuje, zawsze lubiłem tego zawodnika. W ogóle fajna kategoria się robi z dużą ilością ciekawych pojedynków do zrealizowania Carl Frampton, Leo Santa Cruz, Lee Selby, Scott Quigg, Oscar Valdez, Gary Russell Jr, Joseph Diaz. Zawodnicy ci odnieśli najwyżej jedną porażkę, a każda z walk między nimi byłaby nie wiadomą. Super materiał na konkurs w stylu Super Six się zrobił. A wagę niżej jest jeszcze Rigondeoux.
 Autor komentarza: Lukaszz
Data: 11-12-2016 11:10:38 
Również cieszy mnie zwycięstwo Abnera. Choć bardzo lubię Freddiego Roacha, czyli aktualnego trenera Cuellara to w tej walce od początku byłem za Maresem. Dla mnie Cuellar od początku to był tępy bijok, który "wypłynął" na wielką scenę na spektakularnym nokaucie na wraku już, świetnego niegdyś 'Juanmy' Lopeza. Dodatkowo za Maresem stał świetny trener Robert Garcia, który to przez długi okres trenował wcześniej właśnie Cuellara. A kto jak nie były trener zna niedoskonałości swojego byłego podopiecznego???
 Autor komentarza: Lukaszz
Data: 11-12-2016 11:16:34 
Cuellar odszedł od Roberta Garcii bo twierdził, że ten nie jest mu w stanie poświęcić się w 100%. Z pewnością jeszcze bardziej zapracowany od kolegi po fachu Freddie Roach spędzał z nim więcej czasu na sali treningowej. Już to widzę...
 
Aby móc komentować, musisz być zarejestrowanym i zalogowanym użytkownikiem serwisu.