Wygląda na to, że Giennadij Gołowkin (36-0, 33 KO) nie zmierzy się ani z Carlem Frochem, ani z Andre Wardem (30-0, 15 KO).
W ostatnich dniach spekulowano, że Froch powróci na ring i stanie w szranki z królem wagi średniej. Plotki te szybko zdementował sam zainteresowany, stwierdzając, że emerytura mu służy i zamierza na niej pozostać. Kazachowi doradził natomiast, aby zmierzył się z Wardem.
- Jeśli chce być najlepszy, musi walczyć z najlepszymi - oznajmił, po czym dodał, że Ward na pewno pokonałby Gołowkina.
Tak samo jednak jak Anglik, Amerykanin nie wydaje się być zainteresowany konfrontacją z "GGG".
- Myślę, że ten statek już odpłynął. Dlatego właśnie przeniosłem się do wyższej wagi. Chciałem tej walki, ale niestety do niej nie doszło. Chciałbym natomiast zobaczyć w walce z Gołowkinem Carla Frocha. Słyszałem plotki, że może wrócić z emerytury - stwierdził.
Sfrustrowany Gołowkin w środę w końcu zabrał głos i oświadczył na Twitterze, że Froch jest klaunem, który za dużo mówi, a za mało robi. Brytyjczyk dzisiaj odpowiedział na ten post.
- Wróć, kiedy kogoś pokonasz! Lepiej dla ciebie, żebym pozostał na emeryturze #HypeJob - napisał.