MAŁE PIĘŚCI: KAŁASZNIKOW vs KIRYBIEJEWICZ

Jakub Biłuński, Opracowanie własne

2016-08-28

Powrót rosyjskiej walki na pięści, tym razem w poemacie Lermontowa (tłum. Julian Tuwim). Przystawka przed daniem głównym, czyli opowieścią o losach kułacznego boju na przestrzeni wieków. Czekajcie na nią cierpliwie, premiera jeszcze w tej dekadzie.

KAŁASZNIKOW vs KIRYBIEJEWICZ

Lermontow był lirycznym terrorystą. Kiedy podłożył ogień pod Moskwę, zesłano go na Kaukaz i zamordowano podczas ukartowanego pojedynku. Nie mogło się stać nic innego. Poeta wzniecił bunt przeciwko wszechwładnemu carowi, burzycielowi boskiego porządku.

Inspirowane przez cara pojedynki - na pistolety i na pięści - pojawiały się również w twórczości Lermontowa. Najbardziej ikoniczne starcie miało miejsce w ''Pieśni o carze Iwanie Wasylewiczu, o młodym opryczniku i o udałym kupcu Kałasznikowie''. Rzecz wystylizowano na tradycyjną ruską opowieść zwaną byliną, podawaną w sosie rytmicznego wiersza białego. Szlachetne w swojej prostocie byliny gotowali skomorochowie, wędrowni artyści tępieni za krytykę państwa i kościoła.

Pieśń opowiada o kułacznym boju między pretorianinem (opricznikiem) Iwana Groźnego i kupcem Kałasznikowem, któremu opricznik zgwałcił żonę.

Nad polem bitwy wznosi się romantyczny obraz:

Het, nad Moskwą wielką, złotohławą,
Ponad Kremlem białokamiennym,
Spoza sinych gór, lasów ciemnych,
Po ciosanych daszkach igrając,
Szaro-bure chmurki rozpędzając,
Wschodzi, jarzy się zorza szkarłatna;
Rozmotała złociste kędziory,
W śniegu myje się świeżym i sypkim;
Jak dziewica-krasawica w zwierciadle,
Tak przegląda się z uśmiechem w niebie czystym.
Ach, i po cóż ty, szkarłatna zorzo, wstałaś?
Ach, i z jakiej się radości rozigrałaś?

Opis pojedynku należy bacznie studiować i nieść przed sobą jak pochodnię:

Jak zamachnął się pierwszy Kirybiejewicz,
Jak uderzył kupca w środek piersi,
W sam środeczek piersi szerokiej,
Zatrzeszczały kosteczki od ciosu,
Zachwiał się na nogach Kałasznikow,
A na piersi jego krzyż miedziany
Ze świętymi relikwiami z Kijowa
Aż się wygiął, aż w dołek wbił się,
Krew spod niego zakapała jak rosa.
I pomyślał Stiepan Paramonowicz:
''Co ma stać się, to się nie odstanie,
Prawdy-matki do ostatka będę bronił.''
Przygotował się, zebrał się w sobie,
Wszystką siłę junacką wytężył
I uderzył w skroń nienawistnika,
Prosto w lewą skroń na odlew uderzył.

Jeno stęknął leciutko oprycznik,
Zakołysał się, upadł nieżywy
Na te śniegi białe - jak sosenka,
Jak sosenka młoda w borze ciemnym,
Pod żywiczny korzeń podrąbana.

Oto kułaczny bój bez przebaczenia, krzyżem wbitym w pierś uświęcony. Ta wojna się nigdy nie skończy.

***

MAŁE PIĘŚCI: SITANOW vs MORDWIN >>>