GOŁOWKIN: TRZYMALI MNIE JAK NAJDALEJ OD CANELO

Zhanar Utesheva, boxingscene.com

2016-05-10

Saul Alvarez (47-1-1, 33 KO) zaprosił w niedzielę do ringu Giennadija Gołowkina (35-0, 32 KO), ale nic z tego nie wynikło. Kazach przyznaje, że liczył na więcej.

"Canelo" zaprosił "GGG" zaraz po tym, jak znokautował Amira Khana (31-4, 19 KO). Zawiedli się jednak ci, którzy liczyli na konfrontację. Skończyło się na kilku słowach Meksykanina, którym Gołowkin przysłuchiwał się poza telewizyjnym kadrem.

- Siedziałem w pierwszym rzędzie. "Canelo" zaprosił mnie na ring, zgodziłem się, bo myślałem, że chce mi powiedzieć coś w twarz albo coś ogłosić. Ale nie było niczego. Może jego sztab nie spodziewał się, że nie przyjdę. Próbowali mnie trzymać jak najdalej od "Canelo" - stwierdził bokser z Karagandy.

Na gali w T-Mobile Arena, pierwszej bokserskiej w nowo otwartej hali w Las Vegas, było wiele sław, jednak to Gołowkinowi towarzyszyło największe zainteresowanie.

- Z tego, co wiem, zaproszono mnie, żeby przyciągnąć uwagę do walki Canelo-Khan, bo bilety sprzedawały się poniżej oczekiwań - mówi Kazach.

Dodał, że nie robią na nim wrażenia wypowiedzi Alvareza, w których ten zarzuca on Gołowkinowi, że nie walczy z pięściarzami ze ścisłej czołówki.

- Nie ruszają mnie takie słowa. Nikt nie może mówić, że walczę ze słabymi rywalami. Wielu z nich znajdowało się w szczytowym momencie kariery, kiedy ze mną walczyło. Ja przynajmniej boksuję w wadze średniej i nie zmuszam przeciwników walczących dwie wagi niżej, żeby się ze mną zmierzyli - skomentował, czyniąc aluzję do starcia "Canelo" z dużo mniejszym Khanem.

Zgodnie z rozporządzeniem World Boxing Council Alvarez i Gołowkin powinni się teraz zmierzyć w bezpośrednim pojedynku. W poniedziałek ruszyły negocjacje w sprawie jego organizacji. Obozy obu zawodników mają czas do 24 maja. Jeśli nie będzie konsensusu, tego dnia powinien się odbyć przetarg.