SMITH ZASTOPOWAŁ FIELDINGA, ZWYCIĘSKI BURNS

Łukasz Famulski, Informacja własna

2015-11-08

W głównym wydarzeniu gali Matchroom w Liverpoolu w ciekawie zapowiadającym się pojedynku o mistrzostwo Wielkiej Brytanii w kategorii super średniej zmierzyło się dwóch niepokonanych pięściarzy pochodzących z tego miasta - Callum Smith (18-0, 13 KO) i Rocky Fielding (21-1, 12 KO).

Faworyzowany Smith stanął na wysokości zadania i jako czwarty z braci został mistrzem Wielkiej Brytanii, choć pewnie mało kto spodziewał się tego, że walka potrwa tak krótko. Obaj ze względu na zbliżone warunki fizyczne  zaczęli bardzo pewnie nastawiając się na silne ciosy z dystansu, ale to szybszy Smith jeszcze przed upływem pierwszej minuty walki trafił prawym w okolicę ucha i poprawił lewem sierpowym na szczękę, po którym Fielding padł na matę i można było przeczuwać, że ten pojedynek zaraz się zakończy. Mimo iż Fielding "nie był jeszcze sobą" wchodził w wymiany i nawiązywał wyrównana walkę, a jego ciosy ślizgały się po głowie Smitha i gdy wydawało się, że opanował kryzys i spokojnie wytrzyma do końca pierwszej rundy, czterdzieści pięć sekund przed jej zakończeniem Callum przepuścił jego atak i znów czysto w punkt trafił lewym sierpem. Tym razem Fielding nie poderwał się na równe nogi, tylko poczekał i wstał na osiem. W momencie, gdy sędzia ringowy puścił walkę dalej, Smith miał nieco ponad pół minuty na wykończenie roboty. Chwilę później dopadł Fieldinga przy linach i po kilku ciosach było kolejne liczenie i choć Fielding znowu wstał, a do końca pozostało kilkanaście sekund, sędzia ringowy przerwał pojedynek. Była to dobra decyzja. Szkoda, że ta walka trwała tak krótko, bo po tych pierwszych momentach zapowiadała się naprawdę ciekawie.

Wcześniej były mistrz świata Ricky Burns (39-5-1, 13 KO) po słabym widowisku pokonał przez nokaut w jedenastej rundzie przeciętnego i walczącego jednowymiarowo Australijczyka Josha Kinga. Ta walka pokazała, że Burns nie zasługuje już, by znów być mistrzem.

Scott Cardle (19-0, 6 KO) przegrywał wyraźnie walkę z Seanem Doddem, jednak na początku ostatniej, dwunastej rundy, trafił czysto trochę rozluźnionego już Dodda lewym sierpowym w półdystansie, po którym ten był wyraźnie naruszony i pomimo iż Cardle sam był bardzo zmęczony i nie słynie z mocnego ciosu, w ciągu dwóch minut presji na rywalu zmusił sędziego ringowego do zatrzymania walki. Tym sposobem uratował swoje zwycięstwo. Można się więc spodziewać, że Dodd będzie dążył do rewanżu.