ARREOLA NIE CHCE NADGODZIN I POSZUKA NOKAUTU

David P. Greisman, Boxingscene

2015-07-10

Za osiem dni Chris Arreola (36-4, 31 KO) i Fred Kassi (18-3, 10 KO) skrzyżują rękawice na ringu w El Paso. Dla tego pierwszego stawka będzie podwójna, gdyż w razie efektownego zwycięstwa już pod koniec września może zaatakować Deontay Wildera (34-0, 33 KO) i należący do niego pas federacji WBC wagi ciężkiej.

"Koszmar" w przeszłości już dwukrotnie podchodził do takiej walki, lecz przed czasem odprawiali go najpierw Witalij Kliczko, a potem Bermane Stiverne. Z tym drugim prowadził nawet na punkty do czasu zastopowania potyczki. Z "Brązowym Bombardierem" na punkty wygrana raczej nie wchodzi w rachubę w przypadku Chrisa, ale być może zdoła przetestować jego - zdaniem niektórych podejrzaną szczękę. Do trzech razy sztuka? Najpierw trzeba będzie jednak uporać się z Kameruńczykiem.

- To bardzo śliski zawodnik, dlatego będę musiał bić kombinacjami w różnych płaszczyznach. Będę chciał go skończyć tak szybko, jak to tylko możliwe, bo przecież nikt mi nie płaci za nadgodziny. Zresztą kibice zasługują na efektowne zakończenie - stwierdził dawny rywal Tomka Adamka.

ARREOLA: CEL POZOSTAJE TEN SAM, CHCĘ BYĆ MISTRZEM

- Wykorzystując moją przewagę masy będę chciał go spychać swoim lewym prostym na liny, tak by nie dać mu rozwinąć skrzydeł, bo wtedy jest groźny. Najpierw obiję jego tułów, a potem przejdę do ciosów na głowę - dodał Arreola.