Po wielu perypetiach - zdrowotnych i konflikcie z byłym promotorem, w najbliższą sobotę w końcu między linami stawi się Andre Ward (27-0, 14 KO). Jego przeciwnikiem będzie Paul Smith (35-5, 20 KO), który powinien być raczej tylko wstępem i rozgrzewką przed dużo większymi nazwiskami.
Pięściarz z Kalifornii - mistrz olimpijski z Aten, był i przez wielu nadal jest uważany za lidera kategorii super średniej. Tym razem zaboksuje w umownym limicie 172 funtów, czyli 78 kilogramów. Sam nie ukrywa, że wkrótce będzie rozważał starty na stałe w dywizji półciężkiej.
- Ta walka w limicie 172 funtów ma na celu sprawdzenie, ja moje ciało będzie funkcjonować w tym przedziale. Muszę przekonać się, czy bezpieczniej będzie powrócić do wagi super średniej, czy też przenieść się na stałe do półciężkiej. Zobaczę, czy nic nie szwankuje z moim zdrowiem przy zbijaniu wagi - powiedział Amerykanin.
Jeśli rzeczywiście Ward przeniósłby się do kategorii półciężkiej, kibice mogliby liczyć na ekscytujące walki - na przykład z Siergiejem Kowaliowem (27-0-1, 24 KO), zunifikowanym championem federacji WBA/WBO/IBF.
- Taki pojedynek jest możliwy, jeśli oczywiście przeniosę się do wagi półciężkiej. Naturalnie taka walka musiałaby odbyć się w odpowiednim momencie. Nie można przecież zmieniać limitu i nie mieć na celu spotkanie z liderem tego limitu - dodał Ward.