MAŁE PIĘŚCI: NOWE WOJNY SUKCESYJNE (cz. 3)

Jakub Biłuński, Opracowanie własne

2015-05-31

Trzecia część proroczej oktalogii ''Małych pięści'', która opisuje przebieg najważniejszych walk nadchodzącego okresu bezkrólewia. Tym razem bierzemy na warsztat pojedynek Ward vs Gołowkin, jak zawsze rzucając wyzwanie dziennikarzom i czytelnikom. Ta wojna się nigdy nie skończy.  

SZTUKA DLA SZTUKI

        Ward versus Gołowkin. Największa walka do zrobienia w boksie. Obaj są fenomenami, mogą zapisać się w historii jako liderzy swojej generacji. Ale nie będzie łatwo ich ze sobą skonfrontować. ''GGG'' chce wyczyścić kategorię średnią. Rozbić Cotto, Quillina, Jacobsa, Andy’ego Lee. Czeka również na podróżników z wagi super półśredniej - Alvareza, Larę, Andrade. Zwłaszcza pojedynek z  ''Canelo'' Alvarezem byłby sportową i kasową sensacją. Promotorzy Kazacha dobrze o tym wiedzą i nie kwapią się na razie do walki z Wardem.
       Tymczasem ''S.O.G.'' wraca po długiej przerwie. By zrzucić ringową rdzę, zmierzy się 20 czerwca z Paulem Smithem. Zwróćmy uwagę na umowny limit 172 funtów, w jakim zostanie rozegrane to starcie. Ward myśli chyba o wadze półciężkiej. Rywalizował w niej już w czasach amatorskich, kiedy zdobywał złoty medal olimpijski. Zmianę kategorii sygnalizuje także trener Warda, znakomity Virgil Hunter. Ward vs Kowaliow jest w tej chwili bardziej prawdopodobnym pojedynkiem niż Ward vs Gołowkin. Walka Amerykanina z Kazachem może stać się nowym świętym Graalem pięściarskiego świata, nawiązując do emocji, jakie budziło przez lata spotkanie Mayweathera z Pacquiao. Taki przebieg wydarzeń będzie na rękę promotorom, choć muszą zdawać sobie sprawę, że powtórzenie majowego pandemonium jest niemożliwe. Andre i Giennadij - harmonijne osobowości pokornych mnichów - nie zdołają wznieść się ponad boks. Typowe dla walki stulecia konteksty kulturowe zostaną ograniczone do minimum. Purystów ucieszy za to czystość tonu, ożywcza sztuka dla sztuki.  

       Abel Sanchez uczynił z Gołowkina najbardziej niebezpiecznego rzeźnika we współczesnym pięściarstwie. Kamiennoręki Kazach poluje na swoje ofiary od pierwszego gongu, umiejętnie zamykając wszelkie drogi ucieczki. Kiedy zabiera się do roboty, nie pozostawia niczego przypadkowi. Mniej wprawne oko zobaczy jedynie brutalną egzekucję, wyrobiony widz dostrzeże subtelności stylu. W boksie Kazacha można nawet odnaleźć techniki przedwojennych mistrzów, takich jak Bob Fitzsimmons, Stanley Ketchel czy Jack Dempsey. Mowa tu przede wszystkim o zmienianiu pozycji połączonym z zadawaniem ciosów, czyli tzw. shiftowaniu, które przetrwało dzięki dawnym trenerom szkoły rosyjskiej.

       Ofensywa ''GGG'' bazuje na efektywnej pracy nóg i doskonałej selekcji ciosów. ''Morderca o twarzy dziecka'' bada rywala niczym lekarz, szukając objawów słabości. Odwraca uwagę zwodami i różnicuje siłę uderzeń, by rozmontować gardę i znaleźć miejsce do zadania kończącego sztychu. Olbrzymi arsenał Gołowkina jest przy tym nienaganny technicznie, a solidna obrona i żelazna odporność idą z nim w parze.
       Jeżeli istnieje pięta achillesowa kazachskiej maszyny, jest nią walka w zwarciu. Walka z Williem Monroe pokazała, że Gołowkinowi trzeba zabrać przestrzeń, zdusić jego ataki w zarodku i atakować korpus. Mam zresztą wrażenie, że zwarcie sprawia kłopoty większości zawodników z Rosji i Ukrainy. Władimir Kliczko, Siergiej Kowaliow, Ołeksandr Usyk, Dmitrij Czudinow - przykłady możemy mnożyć. Gradopołow pisał, że ''reguły boksu zakazują opierania się o siebie głowami, popychania się, trzymania rąk oraz uderzania za boczną częścią tułowia przeciwnika. Zaistnienie ich zmieniło technikę oraz taktykę walki na krótkim dystansie i miało znaczenie podczas walki w zwarciu. Bokserzy znaleźli się dalej od siebie, co doprowadziło do zaniku podziału na zwarcie i półdystans.'' Amerykański boks zawodowy rządzi się jednak innymi prawami. Półdystans w wykonaniu Andre Warda to głównie brudne zwarcie.
       Niepokonany od dwudziestu lat bokser z Oakland jest jedynym prawowitym następcą Bernarda Hopkinsa i Floyda Mayweathera. Jego defensywa i zdolność adaptacji są pochodnymi ringowej inteligencji najwyższych lotów. Jak powiedział Carl Froch, ''Ward jest albo zbyt blisko albo zbyt daleko'', nie pozwala przeciwnikowi na znalezienie odpowiedniego dystansu. Kontroluje każdą sekundę walki. W starciu z Gołowkinem pomoże mu również przewaga warunków fizycznych. Będzie utrzymywał mniejszego i wolniejszego Kazacha w bezpiecznej odległości, by nagle zaatakować lewą ręką z doskoku i zdominować walkę z bliska. Z bardzo bliska. Ward był w szkole średniej wyróżniającym się futbolistą, zwarcie stanowi jeden z jego żywiołów. Używa tam pracy nóg, barków i przedramion z wytrawnym znawstwem, zawsze znajdując się w dogodnej pozycji. I chociaż Kazach umie agresywnie kontrować, nie zdoła zastopować kunsztownych rajdów Amerykanina. Publiczność przekona się, jak wygląda opus magnum boksera kompletnego.

          CZĘŚĆ PIERWSZA - ''ZEMSTA CZARNEGO CHULIGANA'' >>>

CZĘŚĆ DRUGA - ''ROSYJSKI KRYPTONIT'' >>>