KRZYSZTOF CIEŚLAK: MYŚLAŁEM, ŻE JESTEM NIEZNISZCZALNY

Redakcja, Informacja prasowa

2015-05-12

- Myślałem, że jestem niezniszczalny, a tymczasem nie ma takich bokserów. Kariery nie kończę, spróbuję jeszcze poboksować z dobrym skutkiem - mówi Krzysztof Cieślak (22-5, 7 KO), który zaczął współpracę z promotorem Mariuszem Grabowskim i wystąpi 16 maja na gali Tymex Boxing Promotion w Inowrocławiu.

W najbliższą sobotę popularny "Skorpion", który od niedawna trenuje z Jarosławem Soroko, spotka się z Rumunem Oszkarem Fiko (11-11, 9KO).

- Rywal niespecjalny, kiedyś przegrał z Łukaszem Maszczykiem, ostatnio ponosił porażki przed czasem. Wiem, że mam wyjść 16 maja i zrobić swoje, a kolejni rywale będą trudniejsi. Nie, to nie ostatni pojedynek, myślę jeszcze o sportowej przyszłości, mam dopiero 30 lat, a ze zdrowiem na szczęście nie jest tak źle - powiedział Krzysztof.

Jeszcze niedawno wydawało się, że zawodnik będzie musiał zakończyć karierę z powodu problemów neurologicznych i ze wzrokiem. - Po ostatnich badaniach lekarz powiedział, że mogę wrócić do sportu, co czynię z największą przyjemnością. Wiele lat zmarnowałem, ale liczę, że jeszcze kilka sezonów przede mną, być może już na stałe z promotorem Grabowskim - dodał.

Były Młodzieżowy Mistrz Świata IBF w kategorii super piórkowej i posiadacz pasa WBF w lekkiej, po okresie bezczynności ważył prawie 72 kg. Teraz powraca do dawnej wagi.

- Po rezygnacji z boksu czułem się fatalnie, a waga szła w górę. Teraz, gdy znów ostro trenuję, jest zdecydowanie lepiej. Wraca stary, dobry Cieślak. Wiem, że swojego stylu nie zmienię i dalej będę bardzo efektowny w ringu, choć muszę zdecydowanie mniej przyjmować. Szkoda dawać sobie głowę obijać - mówi pięściarz.

Ostatnią walkę stoczył w marcu 2014 roku, ale jak twierdzi nie czuje się ani zardzewiały, ani wypalony. - Trudno mi wytrzymać bez boksu. Zawsze uchodziłem za zawodnika, który momentalnie łapie nowinki na treningach. To podkreślali moi szkoleniowcy, jak na przykład Zbigniewa Raubo.

Sparingi Cieślaka przed galą w Inowrocławiu były bardziej techniczne niż w przeszłości. - Dużo pracowałem na nogach, po swoich akcjach odchodziłem do tyłu bądź do boku. Nie stałem w miejscu i nie zbierałem ciosów rywali. Koniec ze sparingami z bokserami sporo cięższymi ode mnie, to był błąd, że kiedyś się na takich zgadzałem - powiedział.

"Skorpion" wciąż nie ma poukładanego życia prywatnego, ale jak twierdzi, do walki w Inowrocławiu szykował się naprawdę solidnie. - Przysłowiowego serca nikt mi nie odmówi, byłem i będę walecznym bokserem, nie jakimś pykaczem zza podwójnej gardy. Potrafię boksować, a mam nadzieję, że niebawem sam też zacznę prowadzić treningi w Nokaucie Warszawa, gdzie już młodzież szkoli Łukasz Malinowski - dodał.

Na sobotniej gali grupy Tymex, prowadzonej przez Mariusza Grabowskiego, wystąpią m.in. Damian Jonak czy Ewa Brodnicka. - Ja żadnej presji dodatkowej nie stwarzam sobie. Zobaczymy co przyniesie przyszłość. Kto wie, może dostanę jeszcze i ja walkę o tytuł interkontynentalny bądź europejski - dodał Cieślak.