ARREOLA O CHAVEZIE: MASZ WALCZYĆ, TO JEST TWOJA PRACA

Redakcja, thaboxingvoice.com

2015-04-22

Chris Arreola (36-4, 31 KO) nie zostawił suchej nitki na Julio Cesarze Chavezie Jr (48-2-1, 32 KO) po tym, jak w walce z Andrzejem Fonfarą (27-3, 16 KO) Meksykanin zrobił najbardziej niemeksykańską ze wszystkich rzeczy - poddał się w ringu.

- Ja walczyłem ze złamaną ręką, ze złamanym nosem, z kontuzją łokcia, ze wszystkim. Nigdy się nie poddam, nie ma w ogóle czegoś takiego jak poddanie. Jesteś w ringu, masz dać emocje ludziom, którzy przychodzą cię oglądać, to jest twoja praca. To praca każdego, kto wchodzi na ring. I nie ma, k***a, znaczenia, że boli cię paluszek czy coś. Idziesz na całość. Nie lubię, kiedy walki tak się kończą - powiedział były pretendent do tytułu mistrza wagi ciężkiej.

Zobacz też: CHAVEZ NA TO ZASŁUŻYŁ

Chavez Jr poddał się po dziewiątej rundzie. Zdaniem Arreoli nie przygotował się do pojedynku z "Polskim Księciem" tak jak trzeba.

- Ja sam nie trenuję na całego, powinienem dawać z siebie dużo więcej, ale płacą mi w końcu za to, żebym walczył. Bez względu na wszystko, bez względu na to, czy się dzień wcześniej naje****m i mam kaca, muszę dać kibicom to, czego, ku**a, chcą. Będę walczyć przez dziesięć, dwanaście rund, ile tylko chcą. Bo za to mi płacą - mówi Amerykanin.

Zobacz też: FOTORELACJA Z WALKI

"Koszmar" podkreśla, że walka w Carson bardzo wyraźnie pokazała wszystkie różnice między juniorem a jego legendarnym ojcem, Julio Cesarem Chavezem Sr, byłym mistrzem trzech kategorii, który wygrał między linami ponad sto zawodowych walk.

- Jego ojciec zawsze dawał z siebie wszystko. Widać, że różnią się sercem i odwagą. Pamiętamy przez jakie gówno przechodził ojciec w walce z Meldrickiem Taylorem, przegrywał właściwie każdą rundę, ale się, ku**, a nie poddał i wygrał przez nokaut. Junior zrezygnował i to właśnie łamie mi serce - oznajmił.