CUNNINGHAM CZUJE SIĘ POKRZYWDZONY: KIEDY TO SIĘ SKOŃCZY?

Redakcja, Informacja prasowa

2015-03-17

Steve Cunningham (28-7, 13 KO) czuje się pokrzywdzony sobotnim werdyktem sędziów, którzy jednogłośnie opowiedzieli się za Wiaczesławem Głazkowem (20-0-1, 12 KO) w ostatecznym eliminatorze do tronu federacji IBF wagi ciężkiej.

Po ostatnim gongu sędziowie punktowali 116:112, 115:113 oraz 116:112 - wszyscy na korzyść Ukraińca. Amerykanin jednak powołuje się na statystyki ciosów, a te teoretycznie przemawiają za nim.

- Nagranie z tej walki oraz liczby mówią same za siebie i nie kłamią. Przejrzyjcie statystyki, spójrzcie na jego twarz po walce - wścieka się były dwukrotny mistrz świata kategorii cruiser.

- Facet nie miał recepty na to co robię i z tego powodu aż trzykrotnie wypluwał ochraniacz na zęby. Zraniłem go ciosami na korpus. Nawet jego narożnik przekonywał go przed ostatnią rundą, że potrzebuje nokautu do zwycięstwa. Jakimś sposobem jeden sędzia dał mu siedem rund, dwaj pozostali aż osiem. Rozpracowałem go, częściej trafiałem i pobiłem na każdej płaszczyźnie - kontynuował "USS", kolejny twardziel z Filadelfii.

GŁAZKOW WYPUNKTOWAŁ CUNNINGHAMA

- Kiedy ludziom w końcu znudzą się te wszystkie złe decyzje sędziowskie? Co zawodnicy mogą z tym zrobić? Obejrzyjcie moją drugą walkę z Adamkiem, a teraz z Głazkowem. Tak naprawdę powinienem dziś być obowiązkowy pretendent do walki o mistrzostwo wagi ciężkiej, tymczasem z powodu tych strasznych werdyktów muszę zastanawiać się nad kolejnym ruchem - dodał Cunningham.

Poniżej pamiętna konferencja prasowa po rewanżu z naszym "Góralem" i emocjonalna przemowa Steve'a.