To już blisko pięćdziesiąt miesięcy od kiedy w pamiętnej walce w Berlinie Denis Lebiediew (26-2, 20 KO) - zdaniem wielu niesłusznie, przegrał po niejednogłośnym werdykcie z Marco Huckiem (38-2-1, 26 KO). Rosjanin nigdy nie pogodził się z tą decyzją i starał się doprowadzić do rewanżu. Jak dotąd bezskutecznie.
Niemiec nieustannie zasiada na tronie federacji WBO. Denis natomiast w międzyczasie dopiął swego i został mistrzem świata kategorii cruiser, lecz według organizacji WBA. Czy jest szansa na unifikację?
- Wszelkimi dostępnymi sposobami próbowaliśmy doprowadzić do drugiej walki, ale Huck robił wszystko by jej uniknąć. Zachowuje się tak, jakby po prostu bał się Denisa - uważa menadżer Rosjanina, Wadim Korniłow.
Lebiediew kolejny pojedynek stoczy w marcu. Nazwiska rywala jeszcze nie poznaliśmy, ale włodarze federacji naciskają na spotkanie z Yourim Kalengą (21-1, 14 KO), posiadaczem tytułu w wersji tymczasowej. Jeżeli obie strony nie dojdą do porozumienia, wówczas organizatora gali wyłoni zaplanowany na 20 lutego przetarg.