FROCH: PRZEGRAŁBYM Z WARDEM NA PUNKTY

Redakcja, boxingscene.com / Sky Sports

2015-01-10

Rzadko zdarza się pięściarzom taki przypływ szczerości. Carl Froch (33-2, 24 KO) otwarcie przyznaje, że walka z Andre Wardem (27-0, 14 KO) go nie interesuje, bo pewnie i tak przegrałby na punkty.

Brytyjczyk raz już został pokonany przez znakomitego Amerykanina - w 2011 roku w Atlantic City uległ na kartach wszystkich trzech sędziów. W ostatnich miesiącach mówiło się o rewanżu, który jest teraz tym bardziej możliwy, że za sprawą Jaya Z Ward rozwiązał w końcu swoje problemy promotorskie i z przytupem chce powrócić na ring. Froch na ponowną konfrontację nie ma jednak ochoty.

Zobacz też: JAY Z WYKUPIŁ WARDA

- Nie chcę z nim walczyć, pewnie pokonałby mnie na punkty. Nie mam problemu, aby to przyznać. Jeżeli bym go nie znokautował, zapewne zostałbym wypunktowany. Poza tym to nawet nie jest duża walka. Ward nie jest wielką atrakcją, amerykańska telewizja nie chce pokazywać jego pojedynków. Moja potyczka z nim nie ma żadnego sensu - stwierdził 37-latek, dodając, że z podobnych przyczyn nie jest zainteresowany walką z Giennadijem Gołowkinem.

Jedyny pojedynek, do którego z chęcią przystąpi "Kobra", to starcie z Julio Cesarem Chavezem Jr (48-1-1, 32 KO). O walce mówi się od kilku miesięcy i według Frocha porozumienie jest już naprawdę blisko.

- Wszystko prawie gotowe, jestem optymistą, sądzę, że wkrótce Eddie Hearn oficjalnie ogłosi tę walkę. Od dawna domagam się tego pojedynku. Chavez to znakomity zawodnik, wielki twardziel, który z każdym może wytrzymać dwanaście rund. To walka bez faworyta, szanse są równe - stwierdził w rozmowie ze Sky Sports.