RIGONDEAUX DWUKROTNIE LICZONY, ALE ZWYCIĘSKI

Redakcja, Informacja własna

2014-12-31

Miał być szampański koniec roku, a wyszła droga przez mękę. Guillermo Rigondeaux (15-0, 10 KO) był dwukrotnie liczony i jak nigdy musiał się napracować na zwycięstwo w starciu ze skazywanym na porażkę Japończykiem Hisashim Amagasą (28-5-2, 19 KO).

Niższy o przeszło głowę Kubańczyk rozpoczął pojedynek od ataków na tułów. Różnica umiejętności od początku była widoczna, ale ambitny reprezentant gospodarzy cały czas spychał rywala do obrony, licząc że ten się w końcu zmęczy i odda inicjatywę. Sensacją zapachniało w siódmej rundzie. W tym starciu Amagasa dwukrotnie posłał "Szakala" na matę i wyglądało na to, że może go nawet zastopować. 34-latek przetrwał jednak kryzys i wrócił w wielkim stylu, przez kolejne minuty konsekwentnie rozbijając przeciwnika i samemu rzucając go na deski. Po jedenastej rundzie Japończyk, którego twarz była już potwornie zapuchnięta od precyzyjnych ciosów dwukrotnego mistrza olimpijskiego, pozostał na stołku.

Rigondeaux nadal jest zatem niepokonany, choć tym razem nie zaprezentował się z najlepszej strony. Zyskało na tym natomiast widowisko, co być może sprawi, że wielkie stacje telewizyjne w końcu zainteresują się Kubańczykiem i będą częściej pokazywać jego występy.