KLICZKO-PULEW: DUMA BUŁGARII NIE DA SIĘ STŁAMSIĆ

Łukasz Famulski, Opracowanie własne

2014-11-14

Bojkotowanie konferencji prasowej, bardzo luźny stosunek do treningu otwartego i ignorowanie Kliczki, wypominanie mu odmowy testów dopingowych i jeszcze kilka innych rzeczy świadczą o tym, że Kubrat Pulew (20-0, 11 KO) nie ma zamiaru tańczyć, tak jak mu zagra obóz Władimira Kliczki (62-3, 52 KO) i jego stajnia K2.

I choć nie wpadałbym w gloryfikowanie "Kobry", to patrząc na wiele czynników, jest on jednym z bardziej kompletnych rywali, jakich ostatnio miał panujący czempion wszechwag. Po pierwsze, nie szuka taniej popularności na nazwisku Ukraińca, ale koncentruje się na sobie i swoim boksie. Po drugie, choć to drugi termin ich potyczki, nie widzi tragedii, ale wręcz przeciwnie - uważa, że dzięki temu mógł mieć lepsze i dłuższe przygotowanie. Ma również odpowiednie warunki fizyczne i potrafi je wykorzystać, więc raczej nie ma szans, żeby powtórzył się obraz zachowawczego Kliczki z walki z Powietkinem, nie mówiąc już o walce z Alexem Leapai, którą Bułgar uznał za niegodną tego pasa. Ma bardzo dobre podstawy z boksu amatorskiego, o czym świadczy chociażby mistrzostwo Europy z 2008 roku (w swojej karierze pokonywał m.in. Krzysztofa Głowackiego i Grzegorza Kiełsę). Pulew jest też ewenementem jeśli chodzi o szybkość w stosunku do posiadanej masy ciała. Nie jest to może Roy Jones Junior z najlepszych lat, ale na pewno nie jest też ociężały. I choć nie ukrywam, że długo nie mogłem i chyba nadal nie mogę przekonać się do Pulewa (bo argument tego typu, że jest to tak zwany naturalny ciężki, nie do końca mnie przekonuje), to w starciu z Kliczką nie jest bez szans, choćby ze względu na to, jak profesjonalnie podchodzi do swojej kariery. Trzeba też zauważyć, że na ringu potrafi być cierpliwy, co pokazał chociażby w starcach z Dimitrienką, Ustinowem i Thompsonem. Tego pierwszego zamęczył i zmusił do wyliczenia, drugiego rozbijał konsekwentnie przednią ręką, ale mimo ociężałości rywala czuł respekt i wiedział, że ten w końcu sam "wywiesi biała flagę", jak w końcu się stało. Niewygodnego, boksującego z odwrotnej pozycji, choć praworęcznego Thompsona pokonał niezłą pracą nóg. I co ciekawe, na nogi liczy także w starciu z Kliczką, co podkreśla w wywiadach. Można się więc spodziewać, że będzie się starał omijać "dyszel" Kliczki, kując swoją lewa ręką.

Warto zauważyć również to, kim Pulew jest dla Bułgarów, a jest kimś takim, jak dla nas dwie dekady temu był Andrzej Gołota, a może nawet kimś więcej. Traktują go jak wielką gwiazdę i ta walka w Bułgarii będzie świętem narodowym, podobnie jak walka Adamka ze starszym Kliczką we Wrocławiu. Pytanie: czy podobieństwo będzie widoczne także po walce? Każdy ma prawo do swoich sportowo-narodowych ambicji i marzeń, a Kubrat stwierdził nawet, że jego zwycięstwo nad ukraińskim czempionem będzie w Bułgarii czymś, czym byłoby zdobycie przez reprezentację tego kraju mistrzostwa świata w piłce nożnej.

A co do panującego mistrza, to znowu jest w takiej sytuacji, że musi coś udowadniać. Ale to już chyba jeden z ostatnich takich momentów, bo po Pulewie zostanie już tylko ktoś z dwójki Stiverne-Wilder.