Floyd Mayweather Jr (47-0, 26 KO) będzie musiał się stawić w najbliższy wtorek przed Komisją Sportową Stanu Nevada (NSAC). Pięcioosobowy panel zażąda od boksera wyjaśnień w sprawie sparingów, które się odbywają w jego sali treningowej w Las Vegas.
Sprawa ma bezpośredni związek z drugim odcinkiem programu "All Access", który telewizja Showtime wyemitowała przed walką rewanżową Amerykanina z Marcosem Maidaną (35-5, 31 KO). Dochodzi w nim do potyczki w gymie Mayweathera pomiędzy Sharifem Rahmanem, synem byłego mistrza wagi ciężkiej Hasima Rahmana, a Donovanem Cameronem. Wygrywa ten drugi, sprawiając rywalowi takie lanie, że starszy brat Sharifa, Hasim Rahman Jr, chce natychmiast pomścić pokonanego. Sesja sparingowa pomiędzy nim a Cameronem trwa jedną, 31-minutową rundę – bez przerw, aż do momentu, w którym Cameron nie ma sił, by kontynuować.
Zobacz: ZMIANY W SZTABIE FLOYDA
Mayweather, który z bliska obserwował wycieńczające starcie, tłumaczył później przed kamerami, że to tzw. "dog house".
- Walka trwa do upadłego. Chłopaki walczą na śmierć i życie. Nie jest to właściwe, ale takie są u nas zasady – powiedział.
Członkowie komisji są zaniepokojeni, że w całym tym zamieszaniu nikt wydawał się interesować zdrowiem pięściarzy.
- O nic Mayweathera nie oskarżamy, chcemy tylko wyjaśnień na temat tego, co się stało w trakcie kręcenia "All Access". Musimy ustalić, czy zestawienie tych zawodników w ringu było fair, czy któryś z nich nie był narażony na zbyt duże niebezpieczeństwo. Chcemy też porozmawiać o rundzie trwającej 31 minut. Mayweather ma od niedawna licencję promotorską w stanie Nevada, a to zobowiązuje do pewnych wysokich standardów. Może podziękujemy mu za wizytę i tylko przypomnimy o obowiązkowych, a może skończy się na karze – powiedział przewodniczący NSAC Francisco Aguilar.
Zobacz: MAYWETHER vs MAIDANA II: WYNIKI PPV
Komisja ma też problem z inną sceną z tego samego odcinka "All Access". Kilka przyjaciółek Mayweathera pali w niej marihuanę. Pięściarz nie bierze czynnego udziału w procederze, ale bynajmniej nie ma nic przeciwko - w pewnym momencie mówi swojemu asystentowi, aby pojechał kupić bletki.
- Członkowie komisji są tym zaniepokojeni. Dla mnie to mały problem w porównaniu z tymi sparingami. Rozumiem, jakimi prawami rządzi się telewizja, więc część z marihuaną nie jest dla mnie niczym szczególnie ważnym. Jest natomiast dla innych w komisji – stwierdził Aguilar.