Floydowi Mayweatherowi Jr. (47-0, 26 KO) nie udało się dotrzymać słowa i znokautować w rewanżu Marcosa Maidany (35-5, 31 KO). Amerykanin sądzi jednak, że mógłby tego dokonać w jedenastej rundzie, gdyby tylko sędzia nie dał jego rywalowi odpocząć.
W początkowej fazie wspomnianego starcia "Money" trafił przeciwnika kapitalnym lewym sierpowym na tułów. Chwilę później poprawił, ale Kenny Bayless uznał, że uderzył za nisko. W efekcie "Chino" zyskał trochę czasu na zebranie sił.
Zobacz: MAYWEATHER WYPUNKTOWAŁ MAIDANĘ
- Wiem, że ten pierwszy cios na tułów go zabolał. Potem wyprowadziłem kolejny, a on stwierdził, że to było poniżej pasa. Dobrze wiem, że uderzenie było prawidłowe. Ukradł po prostu trochę czasu. W tej rundzie dużo biłem na tułów, myślę, że mogłem go zatrzymać – powiedział niepokonany 37-latek.
Choć zdaniem zawodnika w tej sytuacji arbiter się pomylił, ogólnie Mayweather wydaje się być zadowolony z jego pracy. W pierwszym pojedynku z Maidaną Amerykanin skarżył się na pracę sędziego Tony’ego Weeksa, który pozwalał jego rywalowi na faule. Bayless był bardziej wyczulony na styl Argentyńczyka i w dziesiątej rundzie odebrał mu nawet punkt. "Money" nie ma wątpliwości, że Maidana na to zasłużył – szczególnie po tym, jak kilkanaście minut wcześniej ugryzł go w rękawicę.
- Po walce lekarz obejrzał moją dłoń, powiedział, że wszystko jest w porządku. Nie mogę uwierzyć, że mnie ugryzł. Kiedy wróciłem do narożnika, ojciec był bardzo zdenerwowany. Sam był gotów walczyć, ale powiedziałem, żeby się uspokoił i nie martwił – relacjonuje Amerykanin.
Zobacz: STATYSTYKI CIOSÓW Z REWANŻU
Mimo pewniejszej wygranej niż za pierwszym razem Mayweather po walce nie był do końca zadowolony ze swojego występu. Więcej się spodziewał nie tylko po sobie, ale też po rywalu.
- Myślę, że z Alexem Arizą, który pilnował jego diety, Maidana był znacznie lepszym zawodnikiem. Wyprowadzał znacznie więcej ciosów. To jednak dobry, bardzo twardy pięściarz. Niczego mu nie odbieram. On będzie jeszcze mistrzem – stwierdził.