DE LA HOYA: ŻYCIE POWALIŁO MNIE NA ŁOPATKI

Robert Morales, boxingscene.com

2014-06-26

Oscar De La Hoya ma twardy orzech do zgryzienia po zakończeniu współpracy z Richardem Schaeferem, ale to nic w porównaniu z tym, przez co "Złoty Chłopiec" przechodził w ostatnich miesiącach w życiu prywatnym.

Mistrzowi świata w sześciu kategoriach wagowych upłynęły one pod znakiem walki z uzależnieniem od alkoholu. Z tego powodu częściej niż na konferencjach prasowych promujących gale można było go spotkać w klinice odwykowej. Dzisiaj 41-latek zapewnia jednak, że problemy ma już za sobą.

- Nie mogę już wypić nawet jednego kieliszka, jestem co do tego przekonany na tysiąc procent. Nie wypiję nic do końca życia. Zamierzam pracować intensywniej niż kiedykolwiek, skupić się w końcu na tym, co kocham. Chcę mieć wspaniałe życie rodzinne, chcę być aktywny w bokserskim świecie – stwierdził.

W trakcie problemów De La Hoyi towarzyszyła również kokaina, ale szef Golden Boy Promotions podkreśla, że to nie ona stanowiła główny problem.

- Przede wszystkim chodziło o alkohol. Było źle, bardzo źle. Naprawdę szybko zapadł zmrok – powiedział.

Jaśniejsze, bezalkoholowe czasy trwają już od ponad trzech miesięcy.

 - Liczę godziny. Nie chcę jednak wdawać się w szczegóły. Powiem tylko, że życie jest teraz niesamowite. Jakiś czas temu powaliło mnie na łopatki, niemal znokautowało. Znalazłem jednak odwagę, aby powstać i zamierzam zakończyć tę walkę z wysoko uniesioną ręką. Tak jak robiłem to w ringu – oznajmił.