TYNER PO WALCE Z MAĆCEM: MOGĘ WINIĆ TYLKO SIEBIE

Redakcja, Informacja własna

2014-06-01

Lanardo Tyner (31-10-2, 20 KO), który w sobotę w Lublinie przegrał z Łukaszem Maćcem (21-2-1, 5 KO), nie ma do nikogo pretensji o to, co wydarzyło się przy ringu. Zdaniem wielu obserwatorów jego rywal dostał prezent od dwóch polskich sędziów, którzy wskazali zaskakująco wysokie zwycięstwo swojego rodaka.

- Nie zrobiłem wystarczająco wiele, aby wygrać na jego terenie. Nie załamuję się jednak, głowę trzymam wysoko, bo czuję się jak zwycięzca. Nawet kibice w hali mówili, że wygrałem i prosili, abym znowu kiedyś wystąpił w Polsce. To było miłe, tak jak całe to doświadczenie. Nie zamieniłbym tego na nic w świecie. Wiem, na co się pisałem, kiedy zgodziłem się tutaj walczyć. Mogę winić tylko siebie, mogłem odmówić tego pojedynku, ale ja nie odmawiam. To jeszcze nie jest mój koniec – oświadczył 38-letni weteran.

Tyner, który niedawno pomagał w przygotowaniach do walki samemu Floydowi Mayweatherowi Jr (46-0, 26 KO), liczył na to, że zwycięstwo w Polsce przybliży go do kontraktu z grupą promocyjną najlepszego boksera świata. Mimo porażki na kartach punktowych wciąż ma szanse na bliższą współpracę ze swoim słynnym krajanem.