Bernd Boente wyjaśnia zamieszanie wokół walki Władimira Kliczki (62-3, 52 KO) z Kubratem Pulewem (20-0, 11 KO). Nie jest bowiem żadną tajemnicą, że król wszechwag nie chce konfrontacji z Bułgarem, oficjalnym pretendentem z ramienia federacji IBF.
Ukrainiec, który dzierży pasy WBA, WBO i IBF, wymarzył sobie unifikacyjny bój z nowym championem organizacji WBC, Bermanem Stiverne'em (24-1-1, 21 KO). Tego również naciskają władze WBC na obowiązkową obronę z Deontay Wilderem (31-0, 31 KO). Mimo wszystko grupa K2 Promotions liczy na doprowadzenie do konfrontacji dwóch aktualnych mistrzów.
- Bez względu na to co mówi pan Sauerland, będziemy próbować doprowadzić do walki ze Stiverne'em. Mogą się jednak pojawić pewne problemy z promującym go Donem Kingiem, który woli by jego podopieczny bronił pasa niż unifikował pozostałe z Władimirem. My rozmawialiśmy już ze stajnią Sauerland Event, ale liczby jakie oni proponują są po prostu dla nas absurdalne. Jeśli to ich ostateczna oferta, to do walki Kliczki z Pulewem nie dojdzie - zapewnia menadżer króla wszechwag.
IBF NARZUCA KLICZCE WALKĘ Z PULEWEM >>>
- Kliczko na pewno nie boi się ani trochę Pulewa. Natomiast oświadczenie jego obozu to zwykła akcja promocyjna. Władimir najzwyczajniej w świecie woli konfrontację ze Stiverne'em by przejść do historii boksu - zakończył Boente.