BRIGGS, SHANNON

Shannon Briggs (52-6-1, 46 KO) urodził się w Nowym Jorku 4 grudnia 1971 roku, lecz nie był przedstawicielem luksusowych dzielnic tego wielkiego miasta. Już w bardzo młodym wieku razem z matką stracił dach nad głową i wylądował na ulicach Brooklynu. Tylko dzięki pomocy przyjaciół udało im się przetrwać ten ciężki okres. To właśnie wówczas nastoletni Briggs zainteresował się boksem i w wieku 19 lat rozpoczął krótką jak się miało okazać karierę amatorską.

Po latach wspominał, że to właśnie boks był dla niego nadzieją na lepsze życie i wyciągnął go z ulicy. Jako że chorował na astmę, w dzieciństwie nie był zbyt ruchliwym dzieckiem i - jak przyznaje - nigdy nie interesował go żaden sport. Trudna sytuacja życiowa skłoniła go jednak do rozpoczęcia treningów bokserskich, które szybko pochłonęły go bez reszty.

Kariera amatorska, choć krótka, obfitowała w kilka wartych wymienienia osiągnięć. Briggs w 1992 roku był amatorskim mistrzem Stanów Zjednoczonych w kategorii ciężkiej. Rok wcześniej zajął drugie miejsce na Igrzyskach Panamerykańskich, przegrywając w finale ze znakomitym Félixem Savónem. Jako że pochodził z Nowego Jorku, łatwiej było mu o kontakty z menadżerami, promotorami.

- Wielki boks, gwiazdy boksu, pieniądze - widziałem to wszystko każdego dnia przechadzając się ulicami i odwiedzając sale treningowe - wspominał. Shannon wielokrotnie podkreślał, że gdyby nie pomagający mu na początku jak i w dalszym etapie kariery menadżer Marc Roberts, niczego by w boksie nie osiągnął. Karierę amatorską zakończył z bilansem 35-3.

Wyróżniający się oryginalną fryzurą i potężną sylwetką Briggs karierę zawodową rozpoczął 24 lipca 1992 roku pojedynkiem ze słabiutkim Johnem Jacksonem, którego znokautował już w 1. rundzie. Do końca roku odprawił jeszcze dziewięciu innych rywali, bez trudu odnosząc kolejne zwycięstwa (głównie przed czasem). 10 lipca 1993 roku po raz pierwszy wniósł na wagę 100 kilogramów, a mierzył się wówczas z doświadczonym Dannym Blake'em. Wygrał na punkty ten sześciorundowy pojedynek. Na tej samej gali boksował między innymi David Tua czy nasz Andrzej Gołota, który mierzył się z Marionem Wilsonem.

Pod koniec roku 1995 w swoim 25. zawodowym pojedynku Briggs zmierzył się z rozchwytywanym przez wielkie później nazwiska (Botha, Lewis, Tua, Gołota, Kliczko) journeymanem Calvinem Jonesem, debiutując w legendarnej Madison Square Garden podczas gali Patterson vs Gatti.
"The Cannon" zwyciężył przez TKO w 1. rundzie i otworzył sobie drzwi do większych wyzwań.

Takim z pewnością była walka z niepokonanym Darrolem Wilsonem która miała miejsce 15 marca 1996 roku w Convention Center w Atlantic City. Początek należał do Shannona. Zaraz po pierwszym gongu zepchnął Wilsona do lin, gdzie szaleńczą serią sierpów próbował ustrzelić i znokautować rywala. W dalszej części pierwszej odsłony tego pojedynku wszystko się wyrównało, a na minutę przed gongiem Wilson trafił efektowną kombinacją prawy lewy i Briggs z pewnością odczuł te ciosy. Runda druga to wciąż optyczna przewaga Briggsa, lecz jak na moje oko to Wilson bił skuteczniej. W końcówce tej rundy Briggs trafił znakomitym lewym prostym i chwilowo zachwiał rywalem, lecz mimo natychmiastowego ataku nie zdołał wyrządzić Wilsonowi wielkiej krzywdy. W rundzie trzeciej wyglądający już bardzo słabo Briggs dał się trafić silnymi ciosami przy linach, padł i nawet nie próbował wstawać. Sędzia ringowy widząc jak ciężko złapać Shannonowi oddech, przerwał pojedynek. Pierwsza porażka w karierze stała się faktem.

Po latach Briggs wspominał, że nigdy wcześniej ani później astma w ringu nie dała mu się we znaki tak jak w walce z Wilsonem. Stosował on wówczas nowy lek, który bardzo źle na niego wpłynął. Po czterech kolejnych zwycięstwach z niżej notowanymi rywalami "The Cannon" dostał szansę zaboksowania z prawdziwą legendą zawodowego boksu - "Big" George'em Foremanem. Blisko 48-letni Foreman wniósł na wagę przed tym pojedynkiem aż 117.9 kilograma, co nie przeszkodziło mu jednak dać znakomitej walki młodemu i zmierzającemu po mistrzowską szansę Briggsowi. Wszystko działo się 22 listopada 1997 roku w Atlantic City. Pojedynek miał jednostronny przebieg i ku zaskoczeniu wielu kibiców i ekspertów inicjatywa należała zdecydowanie do "Big" George'a.

Foreman w takim wieku, po tylu wojnach i silnych ciosach, jakie zebrał podczas dziesiątek ciężkich walk dał surową lekcję boksu młodemu Briggsowi który wypadł bardzo rozczarowująco. Gdzie się podziała agresja z której słynął Briggs, serie ciosów i ofensywny styl? Sam Shannon w ringu nie dał rady, lecz z pomocą przyszli sędziowie, którzy wypunktowali wstydliwy werdykt dający wygraną właśnie Briggsowi. Była to ostatnia walka George'a Foremana na zawodowych ringach.

Po tej walce Briggs umocnił swoją pozycję w rankingach i stanął do pierwszej w karierze mistrzowskiej szansy. Rywalem wielki Lennox Lewis a w stawce pas WBC. Lewis od pierwszego gongu natarł na Shannona, by w jednej z ofensywnych akcji nadziać sie na silny lewy prosty pretendenta do mistrzowskiego pasa. Cios ten zamroczył Brytyjczyka, a Briggs od razu zwietrzył swoją szansę i zasypał rywala lawiną ciosów, próbując szybko go znokautować. Mimo ogromnych kłopotów i przy pomocy pana od gongu (ten zabrzmiał 4 sekundy przed końcem regulaminowych trzech minut) Lewis przetrwał i z wielką ulgą udał się do narożnika. Runda druga to już bardziej wyrównane starcie, lecz wciąż ze wskazaniem na świetnie radzącego sobie Briggsa. Kłopoty zaczęły się w czwartej odsłonie tego pojedynku. Briggs padł po straszliwym prawym Lennoxa i znalazł się w opałach. Zanim zabrzmiał gong, reprezentant Brooklynu zdążył paść jeszcze raz. Spotkanie z deskami spotkało Briggsa również w ostatniej - piątej rundzie tego pojedynku. Boksujący już na dużym luzie Lewis kolejnym silnym prawym nad lewą ręką posłał Briggsa na deski, niedługo później sędzia ogłosił zwycięstwo panującego mistrza. Mimo twardej i ambitnej postawy Shannon Briggs musiał odłożyć marzenia o podboju wagi ciężkiej na później.

7 sierpnia 1999 roku Shannon spotkał się z niezwykle twardym i wymagającym Fransem Bothą. Do dziś pojedynek ten jest jednym z moich ulubionych w wykonaniu tych pięściarzy. Briggs lepiej wszedł w walkę, lecz z czasem wszystko się wyrównało i widzowie zgromadzeni w Taj Majal Hotel & Casino w Atlantic City byli świadkami niezwykle widowiskowej wojny na wyniszczenie. Dużo silnych ciosów, Botha liczony w 8. rundzie i niezwykła odporność z obydwu stron - świetny pojedynek. Po 10. rundach sędziowie ogłosili sprawiedliwy remis.

Po tej walce forma i dyspozycja Shannona była różna. Potrafił szybko pokonać Warrena Williamsa czy Erika Carry'ego, jak również przegrać w kiepskim stylu z Jameelem McCline'em czy zupełnie niespodziewanie z Sedreckiem Fieldsem. Briggs zaczął też niepokojąco wyglądać wagowo - na przestrzeni 2,5 roku potrafił notować skoki od 104.3 kilograma w walce z Bothą do ponad 120 kilogramów w walce z McCline'em.

Po niemal rocznym odpoczynku po walce z McCline'em, Briggs wrócił na zwycięską ścieżkę. W ciągu trzech lat od roku 2003 odniósł 11 kolejnych zwycięstw, by w efekcie dostąpić drugiej szansy zdobycia pasa mistrza świata. Jego rywalem w walce o pas WBO był Siergiej Liachowicz, który po niesamowitej wojnie odebrał pas Lamonowi Brewsterowi. 35-letni wówczas Briggs przed walką emanował pewnością siebie.

- Liachowicz jest obecnie najlepszym czempionem wagi ciężkiej. Analizowałem walkę Liachowicz vs Brewster w studio ESPN i przewidziałem jego zwycięstwo. Teraz przyszedł mój czas. Jestem typem, który dojrzewa późno, jestem teraz starszy, silniejszy, mądrzejszy i bardziej skupiony. On (Liachowicz) świetnie wygląda w tym czarnym garniturze. Będą musieli założyć mu go na pogrzeb w Phoenix, kiedy z nim skończę. Sprowadzę pas z powrotem do Brooklynu, do Brownsville. Chciałem walczyć w Nowym Jorku, niestety walka odbędzie się w Phoenix.

Do walki doszło 4 listopada 2006 roku. Pojedynek ten miał bardzo wyrównany przebieg, choć wielką ringową wojną go nazwać nie można. Najlepsze czekało widzów w ostatniej 12. rundzie. Prowadzący na kartach sędziów Białorusin potrzebował jedynie utrzymania przewagi w ostatniej odsłonie tej twardej męskiej walki. Briggs, który wniósł do ringu ponad 121 kilogramów, w końcówce był już bardzo zmęczony i nie miał nawet siły, by ruszyć szaleńczo na rywala w celu odrobienia strat. Briggs naruszył prawym sierpem panującego mistrza i doskoczył z serią ciosów przy linach, kładąc go na deski. Mocno zmaroczony Liachowicz kontynuował walkę, lecz był już bezradny i po przyjęciu kolejnych ciosów wyleciał za liny wprost na stolik sędziowski. Sędzia zakończył walkę na sekundę przed końcowym gongiem. Briggs zdobył upragniony mistrzowski pas, z którego nawet nie miał siły się cieszyć. Niestety w formie z walki z Białorusinem nikt nie wróżył mu wielu skutecznych obron...

Pierwszym, który próbował odebrać mu pas miał być Sułtan Ibragimow. Walka odbyła się 2 czerwca 2007 roku w Atlantic City. Ibragimow był wówczas niepokonany, zaś Briggs na ważeniu przed walką zanotował najwyższy wynik w karierze - 123.8 kilograma - nie wróżyło niczego dobrege. Walka miała dość jednostronny przebieg i co tu dużo mówić - była nudna. Shannon oddał pas. Był bardzo statyczny, ociężały i z nisko opuszczonymi rękoma stał się łatwym celem dla Ibragimowa, który dał bardzo dobrą walkę. Rosjanin bił seriami złożonymi najczęściej z trzech ciosów po doskoku. Dużo wolniejszy Shannon nie miał na nie odpowiedzi. Nie brakowało też lewego bezpośredniego - gdy Sultan zorientował się, że rywal jest słabo dysponowany, to na dużym luzie trafiał tak na głowę jak i tułów. Briggs przegrał po jednogłośnym werdykcie, a ja sam zapisałem mu tylko jedną rundę.

Briggs po utracie pasa zrobił sobie 2,5-letni odpoczynek od boksu. Wrócił pojedynkiem z Marcusem McGee i choć pokonał rywala w 1. rundzie, to pojedynek uznano za nieodbyty z powodu niedozwolonych środków wykrytych w organizmie "The Cannona". Przypuszczano, że mogły to być substancje zawarte w lekach na astmę, jakie Briggs zażywał. W roku 2010 Briggs zanotował trzy wygrane przed czasem, co sensacyjnie doprowadziło go do walki o pas WBC z Witalijem Kliczko. Sama droga do tej walki Amerykanina jest dla mnie mocno podejrzana. Trzy wygrane przed czasem, wszystkie w pierwszej rundzie i jeśli ktoś je widział, to delikatnie mówiąc musi stwierdzić, że rywalom Briggsa na zwycięstwach zbytnio nie zależało...

Sam pojedynek z potężnym Ukraińcem odbył się 16 października 2010 roku w Hamburgu. Shannon Briggs zapowiadał szybką robotę i błyskawiczne zwycięstwo przez nokaut. Trwający 12 rund pojedynek niestety był brutalną publiczną zbrodnią na 38-letnim Briggsie. Nie mając nic do powiedzenia, pretendent zbierał okrutne ilości ciosów na głowę, co okupił wizytą w szpitalu tuż po walce. Na narożnik Shannona spadły po tej walce gromy ze środowiska bokserskiego. Zgodnie sądzono, że Briggs powinien zostać poddany już w okolicach 7-8 rundy. Amerykanin zainkasował ostatnie dobre pieniądze i zakończył karierę. Wrócił na ring w 2014 roku i pewnie liczy na pojedynek z młodszym bratem swego kata - Władimirem, ale szanse na to starcie nie wydają się duże.

Poza boksem Shannon Briggs uwielbia grać w szachy. Ma nastoletniego syna, a po zakończeniu kariery miał zamiar otworzyć własną restaurację i sieć sklepów z odzieżą. Udziela się również charytatywnie, pomagając stanąć na nogi ludziom mieszkającym na ulicy.

Opracowanie: Krystian Sander
Korekta: Leszek Dudek

Dodaj do:    Dodaj do Facebook.com Dodaj do Google+ Dodaj do Twitter.com Translate to English

KOMENTARZE CZYTELNIKÓW
 Autor komentarza: DanseMacabre
Data: 15-04-2014 12:48:24 
Wariatowi robi się konkurencja :D
 Autor komentarza: DanseMacabre
Data: 15-04-2014 12:49:55 
A tak pozatym to fajnie się czyta,dobra robota Sander :)
 Autor komentarza: WARIATKRK
Data: 15-04-2014 13:00:39 
DanseMacabre
Wracam w tą niedziele z artykułem.Oczywiście z konkurencją odbiorę to jako żart.Nikt z nikim nie ściga się.Ja ciesze się ze kolejna osoba dla przyjemności poświecą swój czas i chce spróbować swoich sił a także przekazać innym ciekaw fakty/historie.Cenie takie osoby które zamiast trollować i pisać głupoty starają się wnieść coś od siebie na orga.wiem ile czasu trwa zbieranie ciekawych informacji a później korekta ich.

Krystian jest super czekam na kolejne wypracowania powodzenia.
 Autor komentarza: DanseMacabre
Data: 15-04-2014 13:11:38 
Wariat
Załóż sobie konto na forum.bokser.org wiele fajnych osób sporo artów o historii boksu itp
Lubie tam luknąć od czasu do czasu i poczytać choć na konto i udzielanie się tam nie mam czasu :)Ledwo co tu jestem a co dopiero tam na stałe.Jednak może kiedyś...
 Autor komentarza: Sander
Data: 15-04-2014 13:15:50 
Dzięki panowie za miłe słowo ;)
Pisząc ten artykuł to przede wszystkim musiałem odświeżyć sobie wszystkie dostępne walki Briggsa na co czasami brakowało czasu ;)

Co do forum.bokser.org to jestem tam stałym bywalcem i również zapraszam.
 Autor komentarza: KapralWiaderny
Data: 15-04-2014 16:36:50 
Briggs musi być nieźle zdesperowany. Rozumiem Wawrzyk albo Rekowski , ale porywać się znowu na Kliczke ? To sie kalectwem może skończyć :/
 Autor komentarza: milek762
Data: 15-04-2014 16:37:02 
Sander nic tu nie przekreciłeś zgoda
! Briggs za czasów lennoxa koniec lat 90 tych był groznym Panczerem.
ta walka z Laihowiczem dziwna Białorusin sie zagapił i niewiele zabrakło mu do wygrania damaturgia duża tej walki
Pamietam w 2007 Ibragimow taki mały przy Briggsie nie był jakś wielką gwiazdą ale b.dobrym technikiem a bardzo wyraznie wypunktował Amerykańca.
Walka z Vitlaijem to dużo wcześniej powinna zostać przerwana tam kompletna deklasacja
do dziś sie dziwie jak to przyjmował i nieleżał Briggs!
patrząc na przykład Mago z perezem duże szczeście!!!!że Shanon nie skończył podobnie

aha moje wyłącznie zdanie
to co ostatnio zrobił Briggs wbijając sie na trenning Władimira wyzywając go zachowanie godne prymitywa i prostaka nie przystoi byłemu Mistrzowi Świata.

teraz w 2014 to Briggs niech walczy z Szpilką , Zimochem Pianettą ,Mc Callem
 
Aby móc komentować, musisz być zarejestrowanym i zalogowanym użytkownikiem serwisu.