PACQUIAO vs BRADLEY 2: KLUCZE DO WYGRANEJ

Leszek Dudek, Opracowanie autorskie

2014-04-11

Już tylko kilkadziesiąt godzin dzieli nas od walki, która elektryzuje cały bokserski świat. W nocy z soboty na niedzielę na ringu w MGM Grand w Las Vegas Manny Pacquiao i Timothy Bradley zmierzą się po raz drugi, by wyjaśnić sobie, który z nich naprawdę jest lepszy.

W czerwcu 2012 roku Filipińczyk zaboksował na jakieś 80% swoich możliwości, a i tak zdawało się, że w zupełności wystarczyło to do pokonania "Pustynnej Burzy". Tuż po gongu kończącym walkę Bradley nawet się nie cieszył, a kamery HBO wychwyciły fragment rozmowy zawiedzionego Tima ze swoim sztabem.

Kilkaset sekund później Michael Buffer odczytał szokujący werdykt, który uczynił Tima nowym mistrzem świata federacji WBO w wadze półśredniej, a  "Desert Storm" triumfował na oczach kilkunastu tysięcy gwiżdżących fanów i zaczęła się jedna z najbardziej zaciekłych debat w historii boksu.

MANNY PACQUIAO (55-5-2, 38 KO)

Jeden z najlepszych i najbardziej utytułowanych pięściarzy w historii nie jest już tym samym zawodnikiem, który w poprzedniej dekadzie zdemolował prawie wszystkich rywali, jacy wychodzili z nim do ringu, ale nawet w wieku 35. lat pozostaje wspaniałym bokserem, który nadal byłby faworytem w walce z każdym, kto nie nazywa się Floyd Mayweather. Jutro w nocy "Pacman" postara się udowodnić, że jego czas jeszcze nie minął, choć pojawia się coraz więcej krytycznych głosów, które wróżą koniec kariery azjatyckiej legendzie. Do rewanżowej walki z Bradleyem Manny trenował za zamkniętymi drzwiami nowej sali na parterze Wild Card Gym i być może razem z trenerem Roachem przygotował sekretną broń na przeciwnika, który odebrał mu mistrzowski tytuł, a potem rozpowiadał, że "Pacman" nie ma już dawnych atutów, co Filipińczyk podobno odebrał jak policzek.

Klucze do zwycięstwa:

1. Unikać głowy Bradleya. Timothy się tego wypiera, ale w jego walkach niezwykle często dochodzi do zderzeń głowami i zawsze gorzej wychodzą na tym jego przeciwnicy. Prawdą jest, że nie widzieliśmy tego w ostatnich występach Amerykanina, ale nie wolno zapominać, że utrudniające widzenie rozcięcia na twarzach rywali wielokrotnie pomagały Bradleyowi w przeszłości i niewykluczone, że również tym razem mistrz będzie wchodził w zwarcia z niebezpiecznie pochyloną głową.

2. Zachować koncentrację. W pierwszej walce z Bradleyem Pacquiao był przekonany, że prowadzi wysoko na punkty i po siódmej rundzie wyraźnie spuścił z tonu. Tym razem nie może sobie na to pozwolić i musi boksować w wysokim tempie od początku do końca. Duże znaczenie będzie też miała obrona. Po nokaucie z ręki Marqueza Manny powinien się pilnować i nie przyjmować niepotrzebnych ciosów, nawet od zawodnika, który teoretycznie nie ma silnego uderzenia.

3. Skracać ring. Bradley na pewno będzie się starał oszukiwać Manny'ego na nogach, ale Pacquiao powinien być przynajmniej równie szybki i dzięki dobremu poruszaniu może zmusić rywala do większego wysiłku oraz zaganiać go na liny lub do narożników. Jeżeli tam dojdzie do wymian, szybsze ręce i większa siła rażenia przechylą szalę na stronę Filipińczyka.

4. Bić kombinacjami. Pacquiao wszędzie opowiada, że w rewanżu będzie agresywny, ale w parze z agresją muszą iść uderzenia, bo nieprzygotowane wejście w półdystans może zakończyć się jak w grudniu 2012 roku, kiedy Manny został bardzo boleśnie skarcony przez Juana Manuela Marqueza. "Pacman" z niesamowitą łatwością łączy swe ciosy w długie serie i jeżeli jego nogi nadążą za uciekającym Bradleyem, a ręce zgodnie z zapowiedziami pójdą w ruch, szanse Amerykanina będą malały z wymiany na wymianę.

TIMOTHY BRADLEY (31-0, 12 KO)

Wielkie serce do walki i niespotykane pragnienie zwycięstwa przysporzyły "Pustynnej Burzy" wielu zwolenników w ostatnich dwunastu miesiącach. Bradley popadł w niełaskę po "pokonaniu" Pacquiao, bo kibice najwyraźniej zapomnieli, że to nie Timothy okradł rywala - zrobili to sędziowie Duane Ford i C.J. Ross. Nowy mistrz niestety dołożył swoją cegiełkę, kiedy zaczął opowiadać, że wygrał osiem rund i udzielił rywalowi lekcji boksu, ale chyba nikt nie spodziewał się, że Bradley przyzna się do porażki i chętnie odda tytuł prawowitemu championowi. Później Amerykanin odkupił się w brutalnej wojnie z Rusłanem Prowodnikowem oraz wzbudził zachwyt kibiców, kiedy w pięknym stylu przechytrzył starego meksykańskiego lisa Juana Manuela Marqueza. Dziś wiele osób uważa, że Bradley będzie w stanie wyboksować również Pacquiao, ale czy nie są to zbyt daleko wysunięte wnioski?

Klucze do zwycięstwa:

1. Słuchać narożnika. W walce z Rusłanem Prowodnikowem nieostrożny Bradley kilka razy otarł się o porażkę przez nokaut, a to dlatego, że nie słuchał rad Joela Diaza, który zabraniał mu bić się w półdystansie i nakazywał sprytny, mądry boks. Jeżeli Timothy realizuje taktykę ułożoną przez trenera, potrafi wygrywać rundy nawet z wielkimi bokserami, a jeżeli udało mu się wyboksować Marqueza, to również Pacquiao - zwłaszcza żądnego odwetu i dążącego do wymian - może ograć.

2. Utrzymywać Pacquiao na dystans. Agresywny Filipińczyk będzie dyktował tempo walki i szedł do przodu, szukając okazji do trafienia lewym prostym lub prawym sierpowym. Bradley może zostać zmuszony do ciężkiej pracy, ale jeśli dobra praca nóg i lewy prosty utrzymają Manny'ego w bezpiecznym dystansie, rundy będą zapisywane na konto mistrza.

3. Kontrować prawy prosty. Manny jest mańkutem i zaczyna większość akcji od leniwego prawego prostego, po którym doskakuje z błyskawicznym lewym. Jeżeli Bradley będzie schodził na lewo, uniknie najgroźniejszej broni rywala, a sam będzie mógł kontrować jab rywala swoją prawą ręką.

4. Unikać wymian. Bradley lubi się bić, szczególnie wtedy, kiedy zostaje trafiony. Jego instynkt wojownika nakazuje mu natychmiast oddać mocny cios i zatrzeć złe wrażenie, ale to często okazuje się zgubne. Najlepszym przykład jest wojna z Prowodnikowem. Timothy przyjął tam masę niepotrzebnych uderzeń, a przecież mógł wygrać gładko na punkty, gdyby tylko boksował po swojemu i nie szukał wymian.

Transmisja z gali w Las Vegas w nocy z soboty na niedzielę od godziny 3:00 w Polsat Sport.