LITKIEWICZ: NIE JESTEM NA STRACONEJ POZYCJI

Cezary Kolasa, Informacja własna

2013-11-04

23 listopada podczas gali Andrzeja Wasilewskiego i Piotra Wernera w Jastrzębiu Zdroju, pięściarz zawodowej grupy Tymex Thunder Promotions, Patryk Litkiewicz (11-2, 5 KO) stoczy swoją najważniejszą potyczkę w karierze. Tczewianin skrzyżuje rękawice z utalentowanym Przemysławem Runowskim (3-0, 1 KO). Pojedynek zakontraktowany został na sześć rund. 

W trakcie rozmowy z sympatycznym Litkiewiczem, 22-latek opowiedział m.in. o swoich przygotowaniach, najbliższym rywalu, potencjalnym rewanżu z Pilzem i dążeniu do coraz to większych starć.

Czy Runowski, z którym zmierzysz się w Jastrzębiu to najtrudniejszy rywal, a zarazem walka z nim najważniejsza w Twojej dotychczasowej karierze?
Nie mam pojęcia. Wszystko okaże się 23 listopada. Rywal bez porażki, umiejętności posiada, potrafi boksować. Zresztą - walka ważna jak każda inna. Zawsze liczy się zwycięstwo. Nikt nie chce przegrywać.

Nie miałem okazji spytać Twojego promotora o kulisy zakontraktowania tego starcia, więc pytam o to Ciebie. Kto wyszedł z tą inicjatywą - Wy czy Andrzej Wasilewski?
Tak dokladnie to nie wiem. Zadzwonił do mnie Krystian Cieśnik i powiedział, że jest okazja na pojedynek. Zgodziłem się. 

Po raz pierwszy pokażesz się szerszej publiczności, bowiem galę transmituje Polsat Sport. Motywacja rośnie?
O tak, działa motywująco. Wiadomo, że będę chciał pokazać się jak z najlepszej strony, Dostałem szansę i trzeba ją wykorzystać, by częściej występować na takich imprezach, w dodatku transmitowanych przez jedną z największych telewizji w Polsce.

Od kilku miesięcy dążyliście do większych walk. Przed galą w Międzyzdrojach wyszedł pomysł na walkę z Patrykiem Szymańskim, zakończony fiaskiem. Teraz Runowski. Nie boicie się wyzwań.
Takie plany były w zanadrzu lecz się nie udało. Ale ryzykować trzeba. Jeśli teraz była szansa na pojedynek z Runowskim, po prostu ją przyjąłęm. Później takie oferty mogą nie nadejść.

Zapewne oglądałeś walki rywala na zawodostwie. Runowski zaimponował w swoim ostatnim pojedynku. W opinii obserwatorów nie brak pozytywów, ponieważ w tak krótkim czasie zaliczył już spory postęp. Masz już jakieś swoje spostrzeżenia?
Runowski szybko się rozwija. Jak każdy zawodnik ma swoje mocne i słabe strony, dlatego też moje spostrzeżenia pozostawię dla siebie oraz dla mojego sztabu szkoleniowego.

Nie da się ukryć, faworytem nie jesteś.
Nie mnie to oceniać. Jakby to tam nie zabrzmiało, boksuję na wyjeździe, ale to nie znaczy, że nie mam szans. Ring zweryfikuje.

Klucz do zwycięstwa tkwi w nieustającej presji, częstych, wzmożonych atakach?
Wszystko wyjaśni się w ringu. Jedno mogę powiedzieć - na pewno nie jestem na straconej pozycji.

Runowski już teraz ma w planach stoczenie walki z Michałem Żeromińskim pod koniec roku. Jest chyba pewny wygranej.
Każdy zawodnik ma jakieś plany, trzeba je posiadać. Ja będę chciał je pokrzyżować. Zrobię wszystko, by walka zakończyła się po mojej myśli.

Nie czujesz się lekceważony?
To nie istotne. Nie robi to na mnie żadnego wrażenia

Jak będą wyglądały te najbliższe tygodnie aż do daty pojedynku? Rafał Kałużny zostaje Twoim trenerem, czy coś uległo zmianie?
Jestem cały czas w treningu. Ostatni tydzień będzie troszkę luźniejszy, znajdę czas na regeneracje sił. Oczywiście nic się nie zmienia w kwestii sztabu. Nadal moim trenerem jest Rafał Kałużny i z tego powodu jestem bardzo zadowolony, bo dobrze mi się z nim współpracuję, mam możliwość dalszego rozwoju

25 dni wystarczy na odpowiednie przygotowanie?
Oczywiście.

Swego czasu wyjeżdżałeś do Niemiec, by m.in. we Frankfurcie nad Odrą odbywać bokserskie treningi, również sparując. Miałeś okazję poznać i trenować pod okiem byłego szkoleniowca Sebastiana Sylvestra. Nie ciągnie Cię, aby tam wrócić, przygotowując się do poszczególnych starć?
Miałem okazję poznać niemiecką szkołę boksu, przygotowania we Frankfurcie różnią się niż te tutejsze i mojej osobie na pewno przydałyby się te treningi - w szczególności sesje sparingowe. Jechałem tam jako sparingpartner, więc dostawałem szanse, by potrenować. Ale czy mnie tam ciągnie? Nie, bo nie miałbym stałego szkoleniowca, który by nade mną czuwał. Tutaj, na miejscu, mam wszystko co jest mi potrzebne.

Jeśli wygrasz, rewanż z Pilzem stanie się priorytetem?
Wątpię. Nie wiem czy to coś da, gdyż przegrałem walkę. Z miłą chęcią chciałbym rewanżu, ale to nie ode mnie zależy.

Dwa i pół roku minęło od Twojego debiutu na zawodowych ringach. Tak sobie to wszystko wyobrażałeś? Przypuszczam, że w Twoim życiu wiele się zmieniło.
Fakt, dużo się zmieniło i nadal zmienia - na lepsze. Na początku jest zawsze ciężko, ale w moim przypadku wiele aspektów szybko uległo poprawie. Jestem zadowolony. Mam ogromną nadzieję, że będzie coraz lepiej.

Rozmawiał Cezary Kolasa