ZIMNOCH: UFAM TYM, KTÓRZY NA TO ZASŁUGUJĄ

O nowo otwartym klubie bokserskim, wspomnieniach z dzieciństwa, wartościach w życiu, o marzeniach i planach na przyszłość z Krzysztofem Zimnochem (17-0-1, 11 KO) rozmawia Marta Jacukiewicz.

- Krzyśku, spotykamy się w Twoim gymie. Sala już jest prawie wykończona. Dlaczego w nią zainwestowałeś? Skąd taka chęć pomocy dzieciom i młodzieży?
Krzysztof Zimnoch
: W życiu kiedyś ktoś mi pomógł. Ktoś mnie nakierował. I ktoś mnie motywował. Osobą, która wszczepiła we mnie boks był mój pierwszy trener Ryszard Dargiewicz. Poświęcił mi dużo czasu, energii. Chyba widział, że bez względu na to, czy jest dobrze czy źle, czy wygrywam czy nie – zawsze byłem na treningu. Jeśli ktoś mi pomógł w życiu, to dlaczego ja mam nie pomagać? Gdyby nie boks to nie wiem co bym robił. Nie wyobrażam sobie innego życia oprócz tego, jakie mam teraz. Czuję się szczęśliwym człowiekiem, spełnionym.

- Dlaczego akurat boks?
KZ
: Zanim zacząłem trenować boks to lubiłem grać w piłkę. A kiedy zacząłem szkołę średnią, wracałem do domu i trochę się nudziłem. Dogadałem się z kolegą z klasy, który na bieżąco informował mnie gdzie są treningi. Pierwszy raz wybraliśmy się w styczniu w 2000 roku i od tamtej pory się zaczęło.

- Zdarzało się, że opuszczałeś treningi?
KZ
: Nie. Zawsze ciężko trenowałem i nie opuszczałem treningów. Wchodziłem na salę pierwszy a wychodziłem ostatni. Po roku treningów zdobyłem Mistrzostwo Polski juniorów. Tylko dlatego, że przez ten rok bardzo ciężko trenowałem i praktycznie nie opuściłem żadnego treningu. To wszystko to bardzo ciężka praca.

- Zacząłeś treningi w wieku 17 lat… Ilu Was zaczynało?
KZ
: Na pierwszy trening poszedłem z kolegą z klasy – z Łukaszem. Na następny trening pojechał mój starszy brat i brat cioteczny. Trenowaliśmy razem, ale wydaje mi się, że nikt z nich nie przykładał się w taki sposób jak ja. To trzeba w pewien sposób zwariować, żeby być tak zdeterminowanym. Żeby dążyć do celu, żeby postawić na siebie. Ja stawiam na siebie. Chodziłem do szkoły, nie uciekałem z lekcji, ale najważniejszy był boks. Czy byłem chory, czy zmęczony – nic się nie liczyło. Zawsze byłem na treningu. Dzień bez treningu, to dzień zmarnowany. Bardzo dużo ludzi trenowało w tym samym czasie co ja, ale i dużo odchodziło. Boks amatorski uprawiałem przez 10 lat. Stoczyłem 230 walk. Trzeba się zakochać w tej dyscyplinie, aby poświęcić swoje życie.

- Wspomniałeś o tym, że ktoś kiedyś Ci pomógł. A co ze wsparciem najbliższych?
KZ
: Przez wiele lat mama wychowywała nas sama, ponieważ ojciec był zagranicą. Było nas trzech – mam starszego brata o rok i młodszego o sześć lat. Nie raz było ciężko. Bywało i tak, że było ciężko z jedzeniem. Mama bardzo ciężko pracowała. Praktycznie ze starszym bratem wspólnie opiekowaliśmy się młodszym bratem, właśnie ze względu na pracę mamy. Były i takie chwile, kiedy już trenowałem – że mama oddawała mi ostatnie pieniądze, abym mógł pojechać na zawody i miał pieniądze na jakieś drobne wydatki. Bywały też i takie momenty, że mama chodziła do sąsiadów i zapożyczała się, abym mógł pojechać na zawody. Bardzo dużo zawdzięczam swojej mamie i tacie, którzy umożliwili mi to, że mogłem spełniać swoje marzenia. Było ciężko. Mama też była czynną zawodniczką, grała w piłkę ręczną. Kiedyś nawet z dziewczynami zdobyły mistrzostwo województwa białostockiego. Miały jechać na Mistrzostwa Polski, ale babcia jej nie puściła. Dokładnie nie wiem z jakich względów. Kto wie, co by się działo… Mama była jedną z lepszych zawodniczek w Białymstoku. Z drugiej strony to dobrze, że nie pojechała, bo nie wiadomo jak by się to zakończyło. Dzięki temu, że nie pojechała – jestem ja (śmiech).

- Co pamiętasz ze swojego dzieciństwa?
KZ
: Kiedyś jak mieliśmy wakacje na wsi, to były takie historie, że jedna połowa wsi kłóciła się z drugą połową o to, kiedy mają grać na boisku, bo nie było miejsca aby wszyscy mogli zagrać jednocześnie w piłkę. To było małe boisko, mogło tam grać maksymalnie 6–7 osób, grało po 20 osób w drużynie. Proszę sobie wyobrazić – 20 osób w drużynie… Dziś młodzież siedzi przed komputerami, telewizorami, a kiedyś tak nie było. Pamiętam ze swojego dzieciństwa różne gry – w podchody, w wojnę, w berka. Zabawa w policjantów i złodziei. W związku z tym, że mam starszego brata o rok, to wychowywaliśmy się razem. Był starszy i jak trzeba było to musiałem go słuchać. Może to dzieciństwo sprawiło, że stawiam na swoim, że się nie poddaje, że mam wiarę w siebie. Jestem uparty. Mam cele. Mam marzenia.

- Teraz też słuchasz się brata?
KZ
: Teraz jesteśmy przede wszystkim dobrymi kumplami. Zawsze patrzymy w tym samym kierunku i nasze zdania za bardzo się nie różnią.

- Wierzysz, że marzenia się spełniają?
KZ
: Warto jest w życiu marzyć. Marzenia się spełniają, tylko trzeba ciężko pracować.

- Jednym z tych marzeń był ten klub bokserski, w którym teraz rozmawiamy. Postawiłeś sobie za cel pomoc tym dzieciom i młodzieży, którzy nie mają pieniędzy…
KZ
: Dziś z młodymi ludźmi to jest tak, że chyba mają za dużo pieniędzy. Jest za dużo komputerów, za dużo innych rzeczy. Nawet kiedy pojadę na wieś, to nie widać tych dzieci na podwórku. Czasami zbierze się bardzo sporadycznie grupa dziesięciu chłopaków, którzy grają sobie w piłkę. Kiedyś tak nie było. Chcę pomagać młodym ludziom. Jak będą chcieli to będę pomagał spełniać ich marzenia. Jak będą chcieli trenować to za wszelką cenę im to umożliwię.

- Jakie jeszcze masz marzenia?
KZ
: Myślę o tym, aby się spełniać zawodowo. Chcę założyć rodzinę, mieć dzieci. Moi bracia już mają własne rodziny.

- Jakie masz wartości w życiu?
KZ
: Na pewno przyjaźń. Uczciwość wobec przyjaciół i kolegów. Wzajemna pomoc. Dobre znajomości pomagają w życiu. Mam przyjaciół i znajomych na których zawsze mogę liczyć. To pytanie, jeśli wymaga uczciwej odpowiedzi, to trzeba się zastanowić. Wartości w życiu nie można wymienić ot tak sobie. W ostatnim czasie moje życie nabrało tak dużego tempa, że nie mam czasu się zastanowić nad sobą prywatnie.

- A co z zaufaniem?
KZ
: Ufam temu, kto na to zasługuje. Żeby komuś zaufać, to trzeba kogoś poznać. Trzeba z kimś przebywać i utrzymywać częste kontakty przez kilka lat. Mam też kolegów z kadry, z którymi do dziś utrzymuję kontakt. Niektórzy przyjeżdżają na moje walki. Oni już nie boksują, ale są trenerami. Na nich zawsze mogę liczyć, zawsze mogę polegać. Jestem pewien, że gdyby coś się działo, to dzwonię i w miarę możliwości przyjeżdżają jak najszybciej. Oczywiście mogę też liczyć na Andrzeja, z którym znam się chyba już 12 lat. Odkąd przyszedł do Hetmana Białystok to się jakoś zakolegowaliśmy. Różne chwile ze sobą przeżywaliśmy. Na dzień dzisiejszy jest moim trenerem, moim przyjacielem. Ufamy sobie. Andrzej jest też moim partnerem w biznesie, bo otworzyliśmy razem klub i działamy wspólnie. Przyjaźń i zaufanie jest bardzo ważne.

- Kto jest Twoim autorytetem?
KZ
: Ojciec, mama, bracia i ich rodziny. Na nich mi najbardziej zależy.

- A jeśli chodzi o sport?
KZ
: Kiedy miałem 10–12 lat to byłem zafascynowany filmem „Rocky”. To było takie pierwsze zderzenie z boksem. A później był Andrzej Gołota, Darek Michalczewski, Muhammad Ali, Joe Frazier – tych bokserów zawsze podziwiałem.

- Dziś jesteś znany. Kiedy zaczynałeś trenować to liczyłeś się, że tak może być?
KZ
: Nie myślałem, że kiedyś będę rozpoznawalny. Zacząłem trenować, bo to mi się spodobało. Miałem coraz więcej chęci do tego, aby zdobywać wiedzę i coraz częściej chodzić na treningi. Wtedy nie sądziłem, że kiedykolwiek dojdzie do takiej historii jak dziś – to spotkanie. Jestem osobą rozpoznawalną na ulicy. Widocznie takie karty rozdał los.

- Wyobrażasz sobie życie bez boksu?
KZ
: Na pewno nie przestanę trenować. Mam plany – jeśli mi zdrowie na to pozwoli, zakończę karierę, chcę nadal systematycznie biegać, trenować, chciałbym trenować z młodzieżą. Otworzyliśmy właśnie klub bokserski. Sport i boks to jest pasja i przyszłość, do której dążę, aby cały czas być w tym. Jestem bokserem, będę, a jak zakończę karierę, to chcę być trenerem.

Dodaj do:    Dodaj do Facebook.com Dodaj do Google+ Dodaj do Twitter.com Translate to English

KOMENTARZE CZYTELNIKÓW
 Autor komentarza: ALiBudda
Data: 31-10-2013 15:38:26 
Ciekawy wywiad... przynajmniej nie ma w kółko tych samych pytań (o zadymę ze szpilą itp)
 Autor komentarza: arpxp
Data: 31-10-2013 15:51:43 
'Za granicą', a nie 'zagranicą'. Chyba że ojcem zimnocha jest zagranica.
 Autor komentarza: wojadzer
Data: 31-10-2013 16:08:22 
3 2 1 ...
fanboje Pogromcy Konfitur i Innych Przetworow Sloikowych z Piwnicy do boju hejtowac niegita!

"- Wyobrażasz sobie życie bez Koksu?
KZ: Na pewno nie"

:)
 Autor komentarza: sfazowanytapicer
Data: 31-10-2013 16:09:45 
Ajtuj szminka facebook widzieliście to normalnie aż mi go zal.wszystko sie obraca przeciwko niemu,co chwila tam coś nowego jest dziwie sie ze tego jeszcze nie zablokowali przecież wasilewski to prawnik mógł by cos zrobić szpilka ma przechlapane stał sie jednym wielkim pośmiewiskiem
 Autor komentarza: WalterAlfa
Data: 31-10-2013 16:13:26 
Zimnoch jest bardzo pozytywną postacią ale bokser z niego raczej przeciętny. Ale ma pomysł na to co będzie później-trenerka.
Za to plus.
 Autor komentarza: krystek78
Data: 31-10-2013 16:22:20 
tak jak pisze walteralfa.moze cos go podszkola na tych treningach w usa.a co do walki z binkowskim to naprawde ciezko walczyc w takiej atfosmerze jaka tam byla.szpilka ma co chcial.na poczatku kibicowalem mu ale teraz czekam az go kto uciszy
 Autor komentarza: Szymonides22222
Data: 31-10-2013 16:32:44 
Szpilka to Bandyta i bez mózg z gładzia cylindryczn w mózgu nie człowiek tylko szuja Zimnoch chłopak poukładany na poziomie i tyle w temacie
 Autor komentarza: DQPiczko
Data: 31-10-2013 16:49:54 
@sfazowanytapicer Hahaha, nie widziałem tego, ale dobra jest ta strona, beka z tych wpisów, świetna karykatura Szpilki, dużo ma w sobie prawdy xD. Polecam wszystkim "Ajtuj Szminka" na facebooku, lajkujcie xD.
 Autor komentarza: Ernesto
Data: 31-10-2013 17:51:31 
Ten profil jest znany niewielu osobom, jeśli zacznie się reklamować np. na kwejku pójdzie od razu ban + autorzy będą się męczyć z Wasilewskim ^^
 Autor komentarza: polrex
Data: 31-10-2013 18:19:10 
teraz wiem czemu jest taki surowy,

17 lat to bardzo pózno, chyba ze sie juz uprawia inne sporty zawodowo,
np. lekkoatletyke,

13-14 lat to optymalny wiek na rozpoczecie trenigu bokserskiego,

jezeli chodzi pilke nozna to 13 latek nie ma juz szans na kariere,
trzeba zaczynac w wieku 7 lat
 Autor komentarza: alexsoprano21
Data: 31-10-2013 18:26:10 
TY tapicer a co ci tak szkoda tego Szpilki? Jak ktoś nie ma mózgu to musi się liczyć, że w internecie go zajadą.
 Autor komentarza: roycer
Data: 31-10-2013 18:59:25 
Jestem z Wrocławia, Szpilka tym co gada, obraża pokazuje że jest zwykłym cipsonem, a ta jego świnia to taka jak on. Pajac zwykły, a lubiłem go.
 Autor komentarza: maniekz
Data: 31-10-2013 20:17:14 
Dajcie spokój z tą Szpulką, bo tutaj fajny wywiad z Zimnochem jest.

Mam nadzieje tylko że Szpulka zostanie pożegnany tak samo jak jego guru na MMAA i ten rozdział w polskim boksie zostanie zamknięty.

AntyFanPage wymiata i jestem pod wrażeniem kreatywności. Jeżeli ktoś promuje patologie to najwidoczniej sobie na to zasłużył.
 Autor komentarza: Ernesto
Data: 31-10-2013 22:57:32 
Autor komentarza: polrex
Data: 31-10-2013 18:19:10

I przez takie gadanie blokuje się utalentowanych zawodników. Jest wielu co nie mieli takiej szansy, iść na treningi, zaistnieć, z braku kasy, z braku wiary bliskich. Kiedyś żeby grać w klubie trzeba było być zajebistym, teraz to rutyna, każdego wezmą.

Mamy Sęków, Cieślaków, Najmanów, Ciroków, Majewskich i co? Naprawdę uważasz, że liczy się wiek w którym się zaczęło czy liczy się talent? Nie masz talentu nie pchaj się do tego sportu, prosta sprawa.
 Autor komentarza: Ernesto
Data: 31-10-2013 22:58:23 
Nie znasz realiów więc nie piernicz, takie slogany są po to by zablokować frajerów. Jak masz motywacje i cel to osiągniesz co chcesz.
 Autor komentarza: 80olsen
Data: 01-11-2013 09:39:03 
Fajny wywiad,bardzo osobisty i szczery,od początku kibicowałem Krzyśkowi a pierwszy raz zobaczyłem go na turnieju Sztamma,wtedy jeszcze walczył tam Mirek Nowosada też z Białegostoku,nie wiem czy się kolegują ale znają się na pewno,co do Szpilki to jak już ktoś pisał wyżej,nie napiszę że go lubiłem,bo to za dużo powiedziane,ale życzyłem sukcesów i kibicowałem,teraz jest odwrotnie,nie lubię go i nie kibicuję,dla mnie nie istnieje,Krzyśka lubię i bardzo mu kibicuję,powodzenia.
 Autor komentarza: damos
Data: 01-11-2013 10:52:17 
@ 80olsen

dokladnie takie samo mam zdanie. szpilka zwykly debil, krzysiek dobry chlopak, porzadny i za to mu kibicuje. a co do Mirka Nowosady to weteran ringow amatorskich (czlowiek bez nosa) hehe:) pozdrawiam
 Autor komentarza: parasol
Data: 01-11-2013 19:04:02 
Nowosada był w narożniku na ostatniej walce Zimnocha z Binkowskim. Razem z Liczikiem i właśnie Krzyśkiem byli filarami najlepszego okresu boksu amatorskiego w Białymstoku na początku XXI wieku. Zimnocha pamiętam w zasadzie od samych jego początków Hetmanie, jak go trener Dargiewicz "przeszczepił" z Cristalu Białystok. Byłem szczylem, ale pamiętam ten widok, jak na każdej walce Zimnocha z pierwszych rzędów pokrzykiwał jego pierwszy trener, który tak na oko był od niego ze 3 razy mniejszy. Bardzo pozytywny duet ;)
 Autor komentarza: 80olsen
Data: 01-11-2013 19:55:17 
Parasol ty może jesteś z okolic Białegostoku?Oglądałem walkę z tym całym Binkowskim chyba nie dość uważnie patrzyłem na narożnik,byłem bardzo ciekawy co się dzieje z Mirkiem,masz rację z tym,że za ich czasów boks amatorski stał jeszcze na wysokim poziomie,ja z racji tego,że do Warszawy mam chwilkę zawsze jeżdziłem właśnie na Sztamma,lubiłem oglądać walki i poza tym można było zobaczyć np,śp p,Kuleja,Gmitruka,Skrzeczów itp,dla młodego chłopaka który kiedyś też coś tam boksował to była ogromna frajda,ogólnie fajne czasy.
 Autor komentarza: Cooperek
Data: 01-11-2013 22:31:50 
"Szpilka to Bandyta i bez mózg z gładzia cylindryczn "

"bezmózg" piszemy razem.

Mnie ten antyfanpage Szpilki nie do końca podchodzi. To palant, ale też są pewne granice gnojenia.

Zimnoch fajnie gada o tej pracy z młodzieżą. Dzisiaj dzieciaki są tak przychlaśnięte, że szkoda gadać. Za dużo w dupie. Im trzeba od zera wpajać wartości bo telewizja im to z głowy wypłukuje. A sport to bardzo dobra szkoła.
 Autor komentarza: parasol
Data: 02-11-2013 09:17:56 
@80olsen, jestem z Białegostoku, choć teraz bywam tam od święta. Gdzieś tak od 1993-1994 ojciec zabierał mnie na mecze Hetmana, pamiętam jeszcze jak odbywały się w zburzonej hali Jagiellonii, miałem wtedy z 7 lat :) W ogóle sporo pamiętam, nawet to, że któregoś roku Władimir Kliczko z Gwardii Warszawa gładko poddał naszego Mariusza Minasiewicza. Szkoda tylko, że internet tak mało "pamięta" z tamtych czasów, bo niektórych nazwisk, czy dokładnych zdarzeń za cholerę nie mogę sobie przypomnieć. A co do Mirka, to ze dwa razy widziałem go w różnych białostockich klubach, jak była okazja, to przybijałem piątkę. Zdaje się, że swego czasu pracował jako ochroniarz, a czy nadal pracuje, to nie wiem. Miał też młodszego brata Andrzeja, ten chodził w Hetmanie bodaj muszej, w każdym razie w jakiejś niższej kategorii. Super talent, ale i przy okazji chyba niezły "gagatek", co z nim się dzieje, to jest dopiero dla mnie tajemnica ;)
 
Aby móc komentować, musisz być zarejestrowanym i zalogowanym użytkownikiem serwisu.