ADAMEK: BĘDĘ KŁUŁ LEWĄ RĘKĄ

Redakcja, Przegląd Sportowy

2013-08-03

W udzielonym "Przeglądowi Sportowemu" wywiadzie Tomasz Adamek (48-2, 29 KO) zdradza swój plan na dalszą karierę. "Góral" chce stoczyć w tym roku dwie walki, a w przyszłym zaboksować w eliminatorze do tytułu. Oczywiście najpierw musi uporać się z Dominickiem Guinnem (34-9-1, 23 KO), z którym skrzyżuje rękawice dziś w nocy na gali w Uncasville.

Przegląd Sportowy: Po co panu walka z Dominickiem Guinnem?
Tomasz Adamek:
Jak to po co? Miałem dłuższą przerwę od ostatniego występu i teraz trzeba jakoś wrócić. Najlepiej wyjść do ringu na pojedynek rankingowy, na dziesięć rund. I to właśnie będzie takie starcie. Przecież ja nie walczyłem od ponad pół roku. Nie ma sensu od razu wchodzić do ringu z jakimś "killerem". To wszystko nie oznacza jednak, że Guinn odda mi łatwo pole. Wręcz przeciwnie. Wiem jak się przygotowywał, wiem co umie i jak walczy. I wiem też, że nie przegrywa przed czasem. Nawet kiedy schodzi z ringu pokonany, to po trudnych przeprawach i takiej właśnie się spodziewam sobotniej nocy. Mam jednak nadzieję, że Bóg da mi wygrać.

W takiej walce ma pan jedno wyjście: wygrać, najlepiej w dobrym stylu. Inne opcje nie wchodzą w grę.
Tomasz Adamek:
Zobaczymy, jak to się potoczy. Wierzę w zwycięstwo, ale wiem też, że będę musiał się napracować. Guinn jest twardzielem i trudno go tak po prostu pobić. Ja jednak rzeczywiście wiem, jak chciałbym się zaprezentować. To znaczy dobrze.

Jakiej walki pan oczekuje?
Tomasz Adamek
: Zobaczymy, bo teraz trudno powiedzieć. Kiedyś z nim sparowałem podczas przygotowań do innego pojedynku, ale tego nie ma co porównywać. Poza tym, od tamtego czasu ja się bardzo zmieniłem jako bokser. Będę robił swoje, czyli walczył w dystansie i "kłuł" lewą ręką. Poszukam miejsca na ciosy prawą i zobaczymy co z tego wyjdzie. Jestem bardzo spokojny. W piątek poszedłem na spacer, pomodliłem się. Sobota też będzie wyglądała jak zwykle, a wieczorem czas iść do pracy.

Podobno trochę pan schudł.
Tomasz Adamek:
Czy ja wiem? Nie myślę o tym. Naprawdę nie sprawdzam ile ważę i nie mam z tym żadnego problemu, chociaż czytam czasem i wiem, że wielu martwi się za mnie. A tak poważnie, 99-101 kilogramów to moja naturalna waga. Tak czuję się najlepiej. Mój trener Roger Bloodworth był u mnie ponad trzy miesiące, pracowaliśmy nad wieloma elementami i po prostu dobrze się czułem.

Wielu zarzuca panu, że wybiera słabych rywali. Mówili o tym między innymi Przemysław Saleta czy Krzysztof Kosedowski.
Tomasz Adamek:
Nie ma bokserów, którzy walka po walce spotykają się z samymi najlepszymi i topowymi rywalami. Tak się po prostu nie da. Trzeba odpocząć, ja musiałem szczególnie, bo narzuciłem wcześniej zbyt ostre tempo. Potrzebowałem więc przerwy, a teraz wracam na najwyższe obroty i to cała historia. Trzeba pozwolić organizmowi na złapanie rytmu. W tym roku chcę walczyć jeszcze raz - późną jesienią albo zimą. A jeśli chodzi o krytykę, to co ja mam powiedzieć? Nie przejmuję się, bo i po co? Zazdrość była, jest i będzie. Mam na koncie pięćdziesiąt pojedynków i tylko dwie porażki. Wiem, że niejednemu to nie pasuje, bo Adamek wygrał 48 razy. Dla niektórych to dziwne. A ja jestem w dobrej formie, świetnie się czuję i nadal chcę wygrywać. Powtórzę kolejny raz: zamierzam wygrać kilka kolejnych pojedynków i dojść do starcia o pas mistrza świata wagi ciężkiej.

Mówi pan o pasie mistrza świata. Jak pan to sobie wyobraża? Droga jest chyba dość długa.
Tomasz Adamek:
A kto mówi, że ma być krótka i łatwa? Takiej nie ma. Najpierw muszę wygrać z Guinnem, później z kimś z czołówki, w przyszłym roku kolejne starcie i tak chcę sobie zasłużyć na mistrzowską szansę. To ma być moja droga.

Wie pan, gdzie, kiedy albo z kim chce walczyć jesienią?
Tomasz Adamek:
Nie mówmy o tym, bo jest za wcześnie. Wie pan przecież, że ja nigdy tego nie robię tuż przed innym pojedynkiem. Muszę się skupić na Guinnie i z nim wygrać. Później pogadamy o przyszłości.

Spróbujmy jednak teraz, będzie ciekawszy wywiad. Pan w ogóle wyobraża sobie siebie w ringu z Kliczką? Mówię o Władymirze, bo z Witalijem już się pan mierzył i każdy pamięta, że skończyło się źle.
Tomasz Adamek:
Chcę coś osiągnąć, chcę być mistrzem świata wagi ciężkiej. Po to walczę i po to pracuję podczas treningów. Dwa razy zdobywałem pas czempiona, raz nie wyszło. Chcę zasłużyć na drugą szansę w tej kategorii, a nie dostać ją w prezencie.

Ale walka z Witalijem...
Tomasz Adamek:
Nie wyszła. We Wrocławiu nie byłem sobą, źle się wszystko poukładało i tyle. To już przeszłość. Liczę, że pan Bóg da mi jeszcze jedną szansę i wtedy pójdzie lepiej. O tym marzę.

Pan mówi o Kliczce, a taki Amir Mansour zarzucał panu, że Adamek boi się wyzwań.
Tomasz Adamek:
Każdy chce walczyć z czołówką, on też. Liczył na dobrą wypłatę i to nic dziwnego. Taka praca.

Podobno oferował panu 75 tysięcy dolarów za walkę i twierdził, że to więcej niż zarobi pan dzięki walce z Guinnem. To prawda?
Tomasz Adamek:
Nie, to nie jest prawda. Dzisiaj wszyscy mówią różne rzeczy, żeby robić wokół siebie dużo szumu.

Wcześniej mówiło się o możliwej walce z Kubratem Pulewem, ale też się nie dogadaliście.
Tomasz Adamek:
Na razie o tym nie mówmy. Proszę jeszcze raz: skupmy się na sobocie i Guinnie. Wygram i pomyślimy co dalej.

Ile jeszcze będzie pan myślał nad kolejnymi rywalami? Pytam, bo jakiś czas temu ogłoszono, że wkrótce kończy pan karierę.
Tomasz Adamek:
Dopóki będę wygrywał, dążę do walki o tytuł. Jeśli coś pójdzie nie tak, uznam, że czas powoli schodzić ze sceny i kończyć karierę zawodnika, żeby zająć się normalnym życiem.

Jak długo jeszcze widzi się pan w boksie?
Tomasz Adamek:
Zależy od mojego zdrowia. Na razie jest bardzo dobrze, bo jestem szybki, mam dobrą koordynację i widzę ciosy. Roger Bloodworth powiedział mi, że kiedy zobaczy u mnie brak reakcji przy unikaniu ciosów, powie mi, żebym kończył. Na razie nie przyjmuję czystych uderzeń. No i jestem zdrowy, więc mogę boksować.

A jeśli przegra pan z Guinnem?
Tomasz Adamek:
Jak przegram? Rozmawiamy dużo o moich marzeniach, drugiej walce o pas mistrza świata wagi ciężkiej i przyszłości. Ja wierzę w to co mówię, więc nie mogę przegrać. Chcę dalej być w tym biznesie, więc nie ma innej opcji. Muszę wygrać.