ADAMEK: Z KLICZKĄ W PRZYSZŁYM ROKU

Kamil Wolnicki, Przegląd Sportowy

2013-06-14

Po walce z Tonym Grano (20-3-1, 16 KO) oraz kolejnym, jesiennym starciu, w przyszłym roku chciałbym dostać jeszcze jedną szansę walki o tytuł mistrza świata. Muszę wygrywać, by walczyć z Władymirem - mówi Tomasz Adamek (48-2, 29 KO).

- Kiedy rozmawialiśmy zaraz po tym, gdy oficjalnie ogłoszono, że 3 sierpnia w Uncasville będzie pan walczył z Tonym Grano, powiedział pan, że nigdy wcześniej nie widział tego boksera w akcji. Czy pana w ogóle ktoś pytał o chęć walki akurat z tym rywalem?
Tomasz Adamek: Nikt, ale nie o to chodzi. Pojawiło się nazwisko Grano, telewizja chciała takiego pojedynku, my się dogadaliśmy i wszystko było jasne. A że nie widziałem go w akcji? Wiedziałem tyle, ile powiedział mi trener Roger Bloodworth.

- Zdążył pan już od tamtej pory nadrobić zaległości i zobaczyć jakieś nagranie z walk Grano?
TA: Jakieś widziałem w internecie, ale bez przesady. Jeszcze będzie na to czas. Wiemy, co umie. Przede wszystkim wie to trener, a to on przygotuje odpowiednią taktykę. Ja wykonam jego plan już w ringu. A jeśli chodzi o Grano, to na razie rzuciło mi się w oczy, że jest wyjątkowo silny. Na pewno potrafi mocno uderzyć prawą ręką, więc trzeba uważać.

- Pan już nie ma czasu na wpadki.
TA: To prawda, każda moja walka to być albo nie być. Mogę iść w górę tylko dzięki zwycięstwom, nie ma innej opcji. Porażka oznaczałaby, że nadszedł czas kończyć karierę.

- Walka z Grano będzie tylko rozgrzewką przed wielkimi starciami? Tak pan od dawna zapowiada...
TA: Bo tak jest, choć oczywiście i do tego starcia podchodzę bardzo poważnie. Od kilku tygodni ostro trenuję, więc nie ma mowy o żadnym odpuszczeniu. Zdaję sobie przecież sprawę z tego, co walka ze mną oznacza dla Grano. Właściwie tak jest zawsze, nie licząc starć mistrzowskich. Moi rywale stają przed wielką szansą i każdy przygotowuje się do walki ze mną najlepiej, jak potrafi. Pokonanie Adamka zapewnia przecież awans we wszystkich rankingach.

- Co nastąpi po walce z Grano? Czeka pan na wynik rewanżowego starcia Setha Mitchella z Johnathonem Banksem? Będzie pan ściskał kciuki za tego drugiego, bo to byłby pański potencjalny rywal?
TA: Zobaczymy, jak to się wszystko poukłada. Nie chcę mówić o pojedynkach, które mogą odbyć się w przyszłości, kiedy mam jeszcze inny przed sobą. Jeśli wygram z Grano trzeciego sierpnia, będziemy mogli zacząć spekulować na temat tego, co dalej. Teraz liczy się tylko wygrana w najbliższej walce.

- Jak pan się czuje po długiej przerwie? Ostatni raz walczył pan w grudniu ze Steve'em Cunninghamem.
TA: Odpocząłem fizycznie i psychicznie, bo poprzedni rok był męczący. Kilkadziesiąt tygodni obozów przygotowawczych. Odczuwam głód sali treningowej i walki. Ale na pewno nie zardzewiałem. Nie siedziałem w domu i nie jadłem golonki, lecz ciągle się ruszałem. Biegałem, grałem w tenisa i koszykówkę. Zresztą, nieźle idzie mi w tych sportach. Zawsze dobrze się prowadziłem, dzisiaj ważę 100 kilogramów, co też o mnie dobrze świadczy.

- Nazwisko Kliczko jeszcze chodzi panu po głowie?
TA: Jestem sportowcem, marzę o tytułach, więc jak mogłoby być inaczej? Walki, które są przede mną muszę wygrać, by mieć szansę na starcie z Władymirem. A nie ukrywam, że o nim myślę. Po walce z Grano oraz kolejnym, jesiennym starciu, w przyszłym roku chciałbym dostać jeszcze jedną szansę walki o tytuł mistrza świata. Na razie daleka droga, nie było jeszcze żadnych rozmów. Najpierw muszę wygrywać...

- I przypomnieć się kibicom. Walką z Grano ma wrócić "stary, dobry Adamek"?
TA: Mam nadzieję, że tak będzie. Nie demonizujmy długości przerwy, bo jeśli popatrzymy na innych zawodników czołówki wagi ciężkiej, to nikt nie wychodzi do ringu zbyt często. Ja tak robiłem i ten odpoczynek był mi potrzebny. Nie mam 20 lat. Ale teraz wrócę w dobrym stylu.

Czytaj więcej w Przeglądzie Sportowym.