RINGOWE EPOPEJE: KETCHEL vs PAPKE

Historia zawodowego boksu obfituje w liczne ringowe epopeje, których bohaterowie toczyli ze sobą trzy, cztery, a czasem nawet sześć walk, w ciągu kilku lub kilkunastu lat. Niektóre przeszły bez echa, ze względu na słaby poziom rywali, lub pozbawiony emocji przebieg pojedynków, ale wiele zapisało się na trwałe w pięściarskich kronikach, czasem zyskując niemal legendarny status. W pionierskiej epoce boksu na początku XX wieku jedną z takich kart w historii szermierki na pięści zapisali Stanley Ketchel (Stanisław Kiecal) i Billy Papke, tocząc ze sobą cztery emocjonujące walki w ciągu zaledwie roku.

Zobacz fragmenty czwartej walki Ketchel vs Papke >>>

Obaj pochodzili z emigranckich rodzin – rodzice Ketchela / Kiecala przybyli do USA z Sulmierzyc (wieś obecnie w woj. łódzkim), natomiast rodzina Papkego pochodziła z Niemiec. Obaj byli także rówieśnikami – urodzili się we wrześniu 1886 roku w odstępie trzech dni. Do ich pierwszej walki doszło 4 czerwca 1908 roku na hipodromie w Milwaukee w stanie Wisconsin. Formalnie była to druga obrona mistrzowskiego tytułu w wadze średniej, należącego do Ketchela, który zdobył go kilka miesięcy wcześniej. Walkę zakontraktowano jednak zaledwie na dziesięć rund i traktowano raczej jako pokazową. Zdecydowanie bardziej doświadczony Polak nie miał problemów z wyraźnym wypunktowaniem rywala, zadając mu pierwszą porażkę w karierze. Była to jednak tylko przygrywka do poważnego starcia, które nastąpiło trzy miesiące później. Rewanżową walkę w kalifornijskim Vernon zorganizował sam James J. Jeffries, uznawany za największego mistrza świata wagi ciężkiej w krótkiej jeszcze wtedy historii boksu w rękawicach. Jeffries zakończył karierę cztery lata wcześniej jako niepokonany czempion i zajął się pracą promotorską oraz sędziowaniem. Dwa lata po walce Ketchela z Papke ogromna na tamte czasy gaża kilkudziesięciu tysięcy dolarów skusiła go do powrotu na ring, przeciwko nowemu mistrzowi, czarnoskóremu Jackowi Johnsonowi, znienawidzonemu przez białych kibiców i znienawidzonemu jeszcze bardziej, gdy ciężko znokautował Jeffriesa w piętnastej rundzie. To wszystko miało jednak dopiero nadejść, a tymczasem wielki mistrz zajął się organizacją niezwykle atrakcyjnie zapowiadającego się rewanżowego starcia na szczycie wagi średniej, na specjalnie zbudowanej arenie, noszącej jego nazwisko, sam zresztą został także sędzią ringowym tej walki.

Pojedynek odbył się 7 września 1908 roku i zaczął się od bardzo kontrowersyjnego zajścia. Otóż w tamtych czasach nie było jeszcze zwyczaju, że obaj rywale przed pierwszym gongiem podchodzą ze swoimi sekundantami na środek ringu, aby wysłuchać pouczenia sędziego ringowego. Zazwyczaj do powitania dochodziło już po pierwszym gongu, gdy zawodnicy stukali się rękawicami. Jednak Papke postanowił wykorzystać okazję i zachowując się wyjątkowo nie fair, na wyciągniętą w geście powitania rękę Ketchela odpowiedział lewym sierpowym, po którym poszła cała seria ciosów. Zaskoczony mistrz, liczony w tej rundzie aż trzy razy, mimo oszołomienia zdołał przetrwać kanonadę, jednak wyraźnie wybiła go ona z rytmu walki i ustawiła cały jej przebieg. Do drugiej rundy Ketchel wyszedł rozbity, z potwornie zapuchniętymi oczami, co znacznie utrudniało mu dalszą rywalizację. Wytrzymał jednak do dwunastej rundy, w której pojedynek przerwano, ogłaszając nowym mistrzem świata wagi średniej Billa Papke. Dziś taka sytuacja w boksie byłaby nie do pomyślenia, ale w tamtych czasach żadne przepisy nie regulowały podobnych kwestii, nie było też np. obowiązku oczekiwania w neutralnym narożniku podczas liczenia rywala, co często skutkowało tym, że gramolący się z desek, zamroczony pięściarz otrzymywał kolejne ciosy. Zatem i na faul, którego dopuścił się Papke sędzia Jeffries nie zareagował, a nawet sam Ketchel nie miał o to pretensji i nigdy nie usprawiedliwiał tym swojej porażki, jedynie domagał się szybkiego rewanżu. I dostał go.

Trylogia Ketchel vs Papke dopełniła się niecałe trzy miesiące później, 26 listopada 1908 roku, w kalifornijskim miasteczku Colma. „Zabójca z Michigan”, jak brzmiał ringowy przydomek Ketchela, wystąpił w roli pretendenta i odzyskał tytuł mistrza świata, którym Papke cieszył się tak krótko, broniąc go po raz pierwszy. To był srogi rewanż, choć w roli faworyta wystąpił właśnie Papke. Ketchel przez dziesięć rund systematycznie demolował korpus przeciwnika, by wreszcie znokautować go w jedenastym starciu. Jako pierwszy zawodnik wagi średniej w historii odzyskał mistrzowski tytuł. Wydawało się, że na tym rywalizacja obu pięściarzy zakończy się, jednak Papke przez kolejne miesiące domagał się okazji do rewanżu. Ketchel w tym czasie odprawił kilku rywali w walkach non-title, m.in. dwukrotnie znakomitego „Philadelphia” Jacka O’Briena, byłego mistrza kategorii półciężkiej, oraz pretendenta do tytułu w wadze ciężkiej. Wreszcie wspaniały czempion rodem z Polski postanowił, że pretendentem dla niego w pierwszej obronie odzyskanego tytułu będzie… Bill Papke.

Do czwartej walki obu pięściarzy doszło 5 lipca 1909 roku, na tej samej arenie w miasteczku Colma. Był to ich najmniej widowiskowy pojedynek, trwający pełen dystans zakontraktowanych dwudziestu rund. Obaj odnieśli dotkliwe kontuzje już w pierwszej fazie – Papke złamał kość w lewej dłoni w drugiej rundzie, a Ketchel doznał podobnej kontuzji w szóstym starciu, tylko w prawicy. Zresztą w kolejnej rundzie złamał także kciuk w lewej dłoni. Być może to miało wpływ na przebieg walki, obfitującej w liczne klincze. Wypada tego żałować tym bardziej, że jest to jedna z nielicznych walk Ketchela, z której zachowały się fragmenty nagrań filmowych. „Zabójca z Michigan” wygrał na punkty, ale w prasie poddawano wówczas ten werdykt w wątpliwość podkreślając, że znacznie bardziej sprawiedliwy byłby remis.


Trzy miesiące po czwartym pojedynku z Papke, Ketchel stanął do pamiętnej walki o mistrzostwo świata wagi ciężkiej z Jackiem Johnsonem, w której miał ogromnego Murzyna na deskach, by samemu przegrać przez ciężki nokaut. Rok po tej porażce, gdy szykował się do wielkiej walki z Samem Langfordem został postrzelony przez narzeczonego kobiety, z którą miał romans i zmarł w wieku zaledwie 24 lat. Powszechnie uznawany jest za jednego z najlepszych pięściarzy w historii boksu, bez podziału na kategorie wagowe. Natomiast Papke po porażce Ketchela z Johnsonem ogłosił się niesłusznie mistrzem wagi średniej, za którego jednak nie był uznawany, choć zdobywał tytuły światowe honorowane na Wyspach Brytyjskich i w Australii. Powszechne mistrzowskie uznanie przyniosły mu dopiero dwa zwycięstwa przed czasem odniesione w 1912 roku, w odstępie zaledwie sześciu tygodni nad francuskimi pięściarzami w Paryżu: Georgesem Carpentierem i Georgesem Bernardem. Potem jednak przyszła seria porażek przerywanych paroletnimi okresami zawieszenia kariery, po których Papke wycofał się ostatecznie w 1919 roku. Dorobił się na boksie, jednak wszystko stracił w czasach Wielkiego Kryzysu, odeszła od niego także żona. Wreszcie 26 listopada 1936 roku, w rocznicę swojej czwartej walki z Ketchelem, Papke pogrążony w depresji, zastrzelił swoją byłą żonę i popełnił samobójstwo. Obaj wielcy rywale zakończyli życie w tragicznych okolicznościach. Zapamiętani zostali jednak jako wspaniali pięściarze i zaliczeni w poczet International Boxing Hall o Fame.

Dodaj do:    Dodaj do Facebook.com Dodaj do Google+ Dodaj do Twitter.com Translate to English

Historyk sztuki, adiunkt na UAM w Poznaniu. Boks stał się jego pasją w latach 80. ubiegłego wieku, gdy Mike Tyson zmiatał z ringu kolejnych rywali, filmowy Rocky bił się w Moskwie z Ivanem Drago, a pięściarze z kadry prowadzonej przez Andrzeja Gmitruka przywieźli z Igrzysk Olimpijskich w Seulu cztery brązowe medale. Autor felietonów oraz opracowań historycznych poświęconych pięściarstwu, które poznał również w praktyce, 20 lat temu pod okiem trenera Grzegorza Swadowskiego.

KOMENTARZE CZYTELNIKÓW
 Autor komentarza: WARIATKRK
Data: 12-05-2013 19:34:11 
Poleca książkę Przemysława Slowińskiego ''Urodzony by walczyć historia Stanleya Ketchela najlepszego polskiego pięściarza wszech czasów.''

Oprócz samych opisów wal pełna lista pojedynków z datami i miejscem. Bardzo dużo wiadomości z życia prywatnego między innymi o uciecze z domu w dzieciństwie podróżach koleją po Kandzie pobycie na krótko w wiezieniu w mieście Bismarck.A także o pierwszych walkach z swoim trenerem i kulisy największych potyczek z Jonhsonem.Z książki wyczytałem tez fajne ciekawostki o Polakach w USA na początku XX wieku.
 Autor komentarza: WARIATKRK
Data: 12-05-2013 19:35:44 
Cykl świetny mam nadzieje ze pozostanie na stałe.Bardzo chwiałbym żeby były przypominane takie klasyki lubię bardzo historie.

Redakcjo a co z analizą porównawczą?
 Autor komentarza: Tomasz (Redaktor bokser.org)
Data: 12-05-2013 19:56:31 
Również mam nadzieję, że nie zabraknie zapału, a przede wszystkim czasu, aby ten cykl kontynuować. Materiału nie zabraknie ;) Analizy porównawcze na razie zawieszone, gdyż ich autor musiał zająć się innymi sprawami. Ale może jeszcze powrócą.
 Autor komentarza: WARIATKRK
Data: 12-05-2013 20:03:49 
Tomasz (Redaktor bokser.org)
Trzymam kciuki żeby analiza porównawcza wróciła a cykl Ringowe Epopeje chociaż raz na 2 tyg się pojawiał.Pozdrawiam.
 Autor komentarza: Tomasz (Redaktor bokser.org)
Data: 12-05-2013 20:05:14 
Będę się starał. Również pozdrawiam!
 Autor komentarza: gemba
Data: 12-05-2013 20:54:19 
ketchel to najlepszy polski piesciarz zawodowy
 Autor komentarza: dziki81
Data: 12-05-2013 21:00:08 
WARIATKRK:Moglbys choc troche nakreslic te ciekawostki o Polakach z poczatku XX wieku?o ktorych przeczytales w tej ksiazce...
 Autor komentarza: alert
Data: 12-05-2013 21:13:59 
Bardzo lubię takie ringowe opowieści, w historii boksu ich jest niemało, dzięki redakcjo.
Ketchel to niesamowita postać, po książkę sięgnę na bank, oby była w bibliotece.
 Autor komentarza: BrunonTrocki
Data: 12-05-2013 22:58:12 
Zawsze pisałem to i teraz napiszę ponownie: boks tamtych czasów i powiedzmy d lat 60' to najwspanialsze lata dla tego sportu. Bez liczenia na stojąco, bez dziwnych decyzji lekarskich, zaraz po powstaniu kontynuacja ataku. Prawdziwe pięściarstwo. Mordercze 20, 25 rund. Zero koksiarzy, zero wielkich sztabów przygotowawczych - tylko silne chłopy o naturalnej sile fizycznej i piekielnej psychice.

Mogę się tak zachwycać cały czas.
 Autor komentarza: Ernesto
Data: 12-05-2013 23:28:57 
Dopiero zauważyłem, że jeden z panó na zdjęciu bije się bez spodenek hahaha
 Autor komentarza: fredo95
Data: 12-05-2013 23:52:20 
rzadko się loguję, ale zrobię wyjątek by również zaapelować o powrót analiz porównawczych bo naprawdę świetnie się to czytało. nic w pamięci nie utknęło tak mocno jak opuszczone szczęki większości tu piszących osób po tym jak ggg znokautował grześka proksę. a z analizy wyszło 5:0...
 Autor komentarza: Rafael69
Data: 13-05-2013 13:38:32 
niemcy sa jednak dziwni, zeby w stringach walczyc...
 
Aby móc komentować, musisz być zarejestrowanym i zalogowanym użytkownikiem serwisu.