- Na pewno nie byłbym faworytem. Rosjanin potrafi wszystko. Jest ode mnie lepszy technicznie, umie mocno uderzyć, jest dynamiczny. Większość atutów ma w swoich rękach, ale wierzę, że wyszedłbym do ringu i pokazał się z dobrej strony. Trzeba podjąć ryzyko i wejść w wymiany ciosów. Rosjanina da się naruszyć - powiedział w rozmowie z Przeglądem Sportowym podekscytowany Andrzej Wawrzyk (27-0, 13 KO), który nieoczekiwanie wyrasta na najpoważniejszego kandydata do walki z mistrzem świata "Regular" wagi ciężkiej według federacji WBA, Aleksandrem Powietkinem (25-0, 17 KO).
Popularny "Guliwer" liczy na sprawienie niespodzianki i wierzy w swoje ewentualne szanse w konfrontacji z byłym mistrzem olimpijskim z Aten z 2004 roku.
ANDRZEJ WAWRZYK: SERWIS SPECJALNY >>
- Rewelacja! Dostałem przecież ofertę walki o pas czempiona, a to marzenie wielu zawodników. Wiadomo, że z braćmi Kliczko większość wychodzi do ringu tylko po wypłatę. A Powietkin to przecież nie dwumetrowy chłop z niesamowicie silnym ciosem. Jednak wiadomo, że łatwo nie będzie. Wydaje mi się, że większa szansa na wygraną jest z nim niż z ukraińskimi braćmi - dodał Wawrzyk.