WASILEWSKI: POLSKI RYNEK ZA BIEDNY DLA WŁODARCZYKA

Redakcja, Przegląd Sportowy

2013-04-03

W rozmowie z Kamilem Wolnickim z Przeglądu Sportowego promotor Andrzej Wasilewski opowiedział m.in. o planach na karierę Krzysztofa Włodarczyka (47-2-1, 33 KO), pechu Pawła Kołodzieja (30-0, 17 KO) i możliwości bratobójczych walk pomiędzy Polakami.

Dlaczego jedyny polski mistrz świata w boksie zawodowym walczy tak rzadko? I kiedy znowu zobaczymy go w ringu?
Andrzej Wasilewski:
Krzysiek przez pewien czas miał problemy w życiu prywatnym. Kiedy się z nimi uporał, wygrał z Francisco Palaciosem w sposób nie pozostawiający złudzeń. Zaraz po tamtym pojedynku rozpoczęliśmy rozmowy z Jeanem Markiem Mormeckiem. Podpisaliśmy odpowiednie dokumenty, były terminy, które się zmieniały, a ostatecznie straciliśmy kilka miesięcy, bo sprawa się rozmyła. Zrobił się koniec stycznia, a my nie mieliśmy nic. Zresztą, w tej sprawie do dzisiaj jest cisza. Teraz mamy kilka wariantów. Podpisaliśmy list intencyjny na dwie walki z Rachimem Czakijewem, mistrzem olimpijskim, czołowym zawodnikiem rankingu WBC. O takim pojedynku marzymy, bo szukamy wyzwań sportowych i dobrych pieniędzy. Tutaj jest jedno i drugie. Do środy strona rosyjska ma termin na wpłacenie zaliczki. Pierwsza walka miałaby się odbyć 8 czerwca w Moskwie. Druga w ciągu kolejnych sześciu miesięcy. Jeśli Krzysiek wygra, możemy zdecydować czy jej chcemy. Jeśli polegnie, mamy gwarancję rewanżu. Równolegle trwają zaawansowane rozmowy na temat walki z Royem Jonesem juniorem na Jamajce na początku czerwca. Rozpoczęliśmy też rozmowy na temat pojedynku 17 lipca podczas gali w Monako przy okazji turnieju w wadze półciężkiej, ale tutaj nie ma nawet nazwiska potencjalnego rywala. Ostateczność to dobrowolna obrona pasa w Polsce, też w czerwcu. W ciągu kilku dni wszystko się wyjaśni.

W Polsce chyba nie chcecie walczyć...
Andrzej Wasilewski:
Tak jest. Krzysiek chce zarabiać więcej, a nasz rynek jest za biedny.

W naszym kraju koniem pociągowym waszej grupy jest Artur Szpilka.
Andrzej Wasilewski:
Kiedy Krzysiek walczy rzadko, faktycznie Artur jest ważny. Zdobył dużą popularność. Boksuje widowiskowo, jest charyzmatyczny, zachowuje się kontrowersyjnie, życiorys też ma ciekawy. Po rozróbie z Krzysiem Zimnochem ta popularność jeszcze wzrosła. Powiedzmy sobie jednak szczerze - za tym wszystkim nie idą spektakularne sukcesy sportowe. Uważam, że i tak Artur Szpilka jest najodważniej prowadzonym bokserem w historii polskiego boksu zawodowego.

Wspomniał pan o Zimnochu. Dojdzie do jego walki ze Szpilką?
Andrzej Wasilewski:
Chciałbym, żeby ludzie zapomnieli o tej ich bijatyce na konferencji prasowej. Mnie się to nie podobało. Natomiast jeśli chodzi o walkę, sądzę, że ona dojdzie do skutku, choć nie tak szybko. Obaj się rozwijają. Myślę, że spotkają się na początku przyszłego roku.

Artur walczy 20 kwietnia w Rzeszowie z Tarasem Bidenko, Zimnoch, 18. maja z Oliverem McCallem w Legionowie. Ciekawi rywale.
Andrzej Wasilewski:
Dalej jesteśmy współpromotorami Zimnocha. McCall to interesujący rywal. Wiekowy, ale nazwisko ma znane. Przecież pokonał nawet samego Lennoksa Lewisa. A Bidenko to optymalny przeciwnik dla Artura, chociaż groźny, bo doświadczony i w świetnej formie.

W Rzeszowie, gdzie wystąpi Szpilka, pokaże się też Paweł Kołodziej. Ten ma za sobą długą przerwę w boksowaniu.
Andrzej Wasilewski:
Paweł to największy pechowiec polskiego boksu. Doszedł do bardzo wysokich miejsc w rankingach, a co ważniejsze, miał zagwarantowaną walkę o pozycję obowiązkowego pretendenta do pasa mistrza świata wagi junior ciężkiej. Przyplątała mu się jednak paskudna kontuzja i stracił rok. Teraz wraca i od nowa musi czekać na walkę mistrzowską.

To może warto poszukać pojedynku z Mateuszem Masternakiem? Ten ostatni też jest wysoko w rankingach, a przy okazji walka między dobrymi Polakami gwarantowałaby niezłe pieniądze.
Andrzej Wasilewski:
Powiem tak: jeżeli zdarzy się jakakolwiek sytuacja, kiedy któryś z Polaków będzie miał na drodze rodaka do walki o pas, do takich bratobójczych pojedynków dojdzie. I nie chodzi tylko o Masternaka. Łukasz Janik czy Krzysztof Głowacki też są wysoko w rankingach, więc niczego nie da się wykluczyć.

I na koniec: Andrzej Wawrzyk - David Haye. Informacja "Super Expressu" o tym, że pojawiła się oferta z obozu słynnego Brytyjczyka zelektryzowała środowisko. Ja z kolei słyszałem, że tej propozycji nie rozważacie.
Andrzej Wasilewski:
Odpowiem inaczej: nie potwierdzam, nie zaprzeczam. Ostatnio mieliśmy kilka ciekawych ofert dla Andrzeja Wawrzyka. Nie mogę jednak zdradzić szczegółów. Wszystko może wyjaśnić się w najbliższym czasie. Jednak na horyzoncie jest rzeczywiście duża walka.