SOLIS WYGRYWA W SŁABYM STYLU

Leszek Dudek, Informacja własna

2013-03-22

W takiej formie Odlanier Solis (19-1, 12 KO) nie ma czego szukać w walkach z czołówką wagi ciężkiej. Na dzień dzisiejszy nie tylko bracia Kliczko, ale także Haye, Fury, Adamek i spółka uporaliby się z nim bez większych problemów. Zagadką pozostaje tylko w jaki sposób Leif Larsen (17-1, 14 KO) dorobił się swojego pięknego rekordu.

Od pierwszych sekund jasne było, że zawodników dzieliła przepaść, jeśli chodzi o umiejętności bokserskie. Odwieczny problem Kubańczyka z nadwagą był jednak trudny do przeskoczenia. Jak na tak ciężkiego mężczyznę, "La Sombra" był wprawdzie dość szybki (na tle rywala), ale wyraźnie brakowało mu dynamiki. Miał też problemy z koordynacją pracy nóg.

W drugiej odsłonie Solis kilka razy czysto trafił powolnego, sztywnego Larsena, ale jego ciosy nie robiły na wielkim Norwegu żadnego wrażenia. W trzecim starciu Solis ograniczył ilość wyprowadzonych ciosów i wyeliminował zbędne ruchy. Walka z olbrzymim rywalem odebrała mu sporo sił, choć w ringu działo się niewiele. Larsen był jeszcze bardziej zmęczony i z widocznym trudem wycofywał się do swego narożnika, gdy usłyszał gong. Sześćdziesiąt sekund przerwy każdorazowo wystarczało mu jednak do podładowania baterii i w dalszej części walki to on dyktował tempo.

Choć przewaga Solisa była niepodważalna, jego uderzenia spływały po Larsenie. Norweg sam też nie robił wiele, bo nawet tak kiepsko dysponowany Kubańczyk był dla niego praktycznie nieuchwytny. W szóstej rundzie Solis po raz pierwszy oddał pole rywalowi. Niezdarny Larsen próbował atakować, ale nieznajomość zaawansowanych technik bokserskich nie pozwalała mu dobrać się do skóry Odlanierowi. Kubańczyk nie zachwycał również w następnych minutach. Zmęczony Solis nie był już w stanie wykorzystywać wołających o pomstę do nieba błędów, jakie co kilka sekund popełniał skandynawski kolos.

Do kuriozalnej sytuacji doszło po dziesiątej rundzie. Obydwaj zawodnicy byli przekonani, że pojedynek dobiegł końca, ale spiker poinformował, że wcześniej wprowadził wszystkich w błąd, bo walka, w której stawce był należący do Solisa pas IBF Inter-Continental została zakontraktowana na 12 rund. W jedenastym starciu tempo forsował Norweg. Larsen cały czas szedł do przodu, "La Sombra" nie miał natomiast sił na nic poza obroną i unikaniem sygnalizowanych ciosów. Larsen dwa razy trafił mocno lewym podbródkowym, doprowadził też do celu wolny, ale mający swą wymowę długi prawy.

Wyczerpany Kubańczyk oddał te trzy minuty praktycznie bez walki, by zebrać jak najwięcej sił na ostatnią odsłonę. Jeden z ciosów Norwega zamknął prawe oko faworyzowanego Kubańczyka, co musiało utrudniać mu widzenie. Solis dotrwał do końca względnie niezagrożony, ale pozwolenie powolnemu, ograniczonemu przeciwnikowi na narzucenie swoich warunków samo w sobie było dla byłego mistrza olimpijskieg zniewagą. Sędziowie punktowali 116-112, 115-114 i 117-111 - wszyscy zgodnie dla śmiertelnie zmęczonego Odlaniera.