PACQUIAO ULEGA FLOYDOWI, CHCE WALKI

Piotr Jagiełło, ESPN

2012-09-21

Główną przeszkodą w doprowadzeniu do jednej z najbardziej kasowych walk w historii pięściarstwa zawodowego pomiędzy Mannym Pacquiao (54-4-2, 38 KO) i Floydem Mayweatherem (43-0, 26 KO) ma być chciwość Amerykanina, który chce dla siebie lwią część dochodów. Według zapewnień "Pacmana" problem ten jest już nieaktualny - Filipińczyk podczas audycji "First Take" w kanale ESPN2 przyznał, że jest w stanie odstąpić swojemu odwiecznemu konkurentowi większą część zysków. 

Pacquiao pojawił się w studio wraz ze swoim najbliższym rywalem Juanem Manuelem Marquezem (54-6-1, 39 KO). Celem wizyty znakomitych bokserów było oczywiście rozreklamowanie ich czwartej wojny do której dojdzie 8 grudnia w MGM Grand. Transmisja na Stany Zjednoczone będzie w systemie Pay-Per-View (49.95 $ za abonament). Spora część dyskusji zeszła jednak na temat niepokonanego na zawodowych ringach "Pięknisia".

- Czekam, żeby do tej walki doszło. Nie mam pojęcia dlaczego do tej pory nie porozumieliśmy się. Jeśli Floyd chce zarobić więcej ode mnie to nie ma problemu – powiedział dość zaskakująco mistrz świata w ośmiu kategoriach wagowych.

W styczniu Mayweather, czempion pięciu dywizji, i Pacquiao rozmawiali telefonicznie na temat ewentualnej potyczki i wówczas Floyd zaproponował 40 milionów dolarów, ale bez możliwości udziału w pozostałych przychodach.

- Rozmawiałem z Floydem i on zaproponował mi konkretną sumę. Jednak nie było mowy w ogóle o zyskach z Pay-Per-View. Nie mogłem się zgodzić na taki układ. Przyjmę następujący podział – 55 do 45 procent na jego korzyść – dodał podopieczny Freddiego Roacha.

Innym kłopotem negocjacyjnym były antydopingowe zapędy „Money’a”, który żądał wyrywkowych kontroli przed samym pojedynkiem i badań moczu w całym okresie przygotowawczym, obawiając się nieczystych zagrań konkurencji. Na początku Manny nie przyjmował tych argumentów, ale jakiś czas temu zmienił zdanie i przypomniał o tym podczas wczorajszego wywiadu.

- Nie ma kłopotu, zgadzam się na wszystko.

Pacquiao przyjął więc warunki losowej kontroli antydopingowej, ale dotychczas nie zgadzał się na badania krwi w dniu walki. Ta kwestia również nie powinna różnić najlepszych obecnie pięściarzy bez podziału na kategorie wagowe.

- Nie widzę przeszkód, możemy to zrobić nawet na chwilę przed konfrontacją – po raz kolejny ulega niekoronowany (jeszcze) król Filipin.

Perspektywa "walki stulecia" może zostać brutalnie stłumiona, jeśli Pacquiao nie pokona w grudniu Marqueza, a będzie to już czwarta rywalizacja tych panów. Bilans przemawia za Pacquiao, który dwukrotnie zwyciężał i raz remisował, ale jeśli weźmiemy pod uwagę ubiegłoroczną próbę, to mogą pojawić się niemałe wątpliwości. Na coraz bliższym horyzoncie jest już Mayweather...