TOMASZ ADAMEK JUŻ GOTOWY NA CHAMBERSA

Kamil Wolnicki, przegladsportowy.pl, fot. Mike Gladysz

2012-06-14

- Nie myślę o tej walce, bo po co? Na razie odpoczywam - mówi Polak, który w nocy z soboty na niedzielę zmierzy się w Prudential Center w Newark z Eddiem Chambersem (36-2, 18 KO).

Zdaniem wielu ekspertów i kibiców ten pojedynek to „być albo nie być" dla obu bokserów. Wygrany będzie o krok od starcia o mistrzostwo świata wagi ciężkiej. Przegrany...

- Nie myślę o porażce. Gdybym myślał, to byłby znak, że czas kończyć z boksem, a jeszcze mam przed sobą cele do zrealizowania – ucina rozmowę Tomasz Adamek (45-2, 28 KO), który po przegranej z Witalijem Kliczką (44-2, 40 KO) w ubiegłym roku wchodził do ringu tylko raz. Wygrał z Nagy Aguilerą (17-7, 12 KO). Od dawna jednak twierdzi, że chce dać sobie jeszcze jedną szansę i spróbować drugi raz sięgnąć po pas w tej kategorii. Najpierw trzeba jednak pokonać Chambersa.

– Liczy się tylko sobota i wygrana. Cieszę się z przygotowań. W piątek zakończyłem sparingi, a teraz tylko wieczorami trochę tarczuję z trenerem Rogerem Bloodworthem. W czwartek przede mną konferencja prasowa, w piątek ceremonia ważenia, a w sobotę idę do pracy – śmieje się nasz pięściarz.

Twierdzi, że słabe punkty Chambersa już zna. Trener Bloodworth ciągle studiuje jednak walki najbliższego rywala swojego podopiecznego.

– Jeszcze przedwczoraj oglądał starcie Chambersa z Powietkinem – mówi Tomek, który do ringu powinien wejść około godz. 22.00 czasu amerykańskiego. W USA pojedynek pokaże otwarta telewizja, ale bilety sprzedają się ponoć i tak bardzo dobrze.

– Bo będzie dobra walka – śmieje się Adamek, który w ringu będzie próbował rozbić obronę Chambersa w rękawicach marki Grant. – Wybrałem je, bo jakoś bardziej mi pasują – tłumaczy Adamek.