MICHELUS: MARZENIA O MEDALU IO ODKŁADAM NA CZTERY LATA

Wiesław Szmagaj, Tygodnik Pilski

2012-05-09

Dawid Michelus będący jedną z polskich nadziei olimpijskich, po zakończonym porażką udziale w turnieju kwalifikacyjnym w Turcji udzielił tygodnikowi ze swojego rodzinnego miasta wywiadu, w którym nie kryje roczarowania porażką oraz wyjaśnia kulisy zamieszania, które jego zdaniem przyczyniło się niepowodzenia w ringu. Potwierdza także nieoficjalną do tej pory informację o zakończeniu współpracy z klubem PKB Poznań.

Wiesław Szmagaj: Co czułeś, gdy sędziowie podczas kwalifikacji do igrzysk olimpijskich ogłosili zwycięstwo twojego rywala?
Dawid Michelus: To była rozpacz, a jednocześnie czułem wściekłość i bezsilność. Zdałem sobie sprawę , że straciłem szansę, na którą ciężką pracowałem przez siedem lat. Nigdy nie ukrywałem, że moim celem jest start na olimpiadzie. Teraz muszę marzenia odłożyć na cztery lata…

WS: Jak się przygotowywałeś do tego turnieju?
DM: W tym roku był jeden obóz kadry narodowej. Trenowaliśmy w Wiśle. Treningi były delikatnie mówiąc dziwne. Ćwiczyliśmy na workach, biegaliśmy. Zupełnie zabrakło walk próbnych, bo nie mieliśmy sparingpartnerów. Postanowiliśmy zaprotestować, bo wiedzieliśmy, że ten tok przygotowań jest dla nas kadrowiczów nieodpowiedni. Wcześniej zgłaszaliśmy nasze uwagi, ale nie odniosło to skutku. Wraz z kolegami z Poznania i Bydgoszczy opuściliśmy więc zgrupowanie.

WS: I spotkała was kara…
DM: Zamiast zastanowić się nad istotą naszego protestu, nałożono na nas karę w postaci zakazu startu w Turnieju Feliksa Stamma. To było najważniejsze przetarcie przed kwalifikacjami olimpijskimi. Do Turcji pojechaliśmy więc bez żadnych poważniejszych sprawdzianów na ringu.

WS: Jak się czułeś przed pierwszą walką?
DM: Wszyscy byliśmy zmęczeni, bo na turniej udaliśmy się w ostatniej chwili, a w dodatku spóźniliśmy się na jego rozpoczęcie, bo ze względów pogodowych odwołano loty samolotów. Zupełnie zabrakło aklimatyzacji. Zawodnicy z innych ekip przyjechali wcześniej i przystąpili do zmagań wypoczęci.

WS: Czy znałeś swojego rywala ze Słowacji?
DM: Jedynie oglądałem jego walki w Internecie. To był przeciwnik średniej klasy, na pewno w moim zasięgu. Gdybym był odpowiednio przygotowany, to nie miałbym z nim najmniejszych problemów.

WS: Jak przebiegała walka?
DM: Była bardzo wyrównana. Niestety, trenerzy kadry źle nas ustawiali. Kiedy po pierwszej rundzie przegrywałem z rywalem jednym punktem, nie dostałem żadnej rady jak dalej walczyć. Trenerzy wprawdzie coś mówili, ale nie było to dla mnie zrozumiałe, a do tego nie potrafili ustalić wspólnego stanowiska. Gdyby prowadził mnie w ringu Sławomir Nowicki, mój trener klubowy, to zapewne komunikacja byłaby o niebo lepsza. Dlatego postanowiłem, że do najważniejszych imprez będę przygotowywał się pod jego kierunkiem. Wszystkie dotychczasowe sukcesy zawdzięczam wyłącznie jemu.

WS: Jakie są twoje dalsze plany?
DM: Na pewno zrezygnuję z występów ligowych w poznańskim klubie, na którym się zawiodłem. Trochę wypocznę, dojdę do siebie, a potem potrenuję w Pile. Wiem, że w ostatnim czasie podjąłem wiele złych decyzji. Poczułem się jak dorosły i myślałem, że wiem, jak postępować. Mogę zrzucić to na brak doświadczenia, bo jestem jeszcze młody. Wszystko jednak przeanalizowałem i wyciągnąłem wnioski. Chciałbym zdobywać medale na imprezach typu Mistrzostwa Europy czy Mistrzostwa Świata. A za cztery lata wystartować na olimpiadzie już jako bardziej dojrzały zawodnik.