JERZY KULEJ WYGRYWA KOLEJNĄ WALKĘ
Najwybitniejszy polski pięściarz w historii, dwukrotny mistrz olimipijski (1964, 1968) Jerzy Kulej, na naszych oczach wygrywa kolejną walkę, zapewne najtrudniejszą w swoim 71-letnim życiu.
Pan Jerzy po zaledwie trzech miesięcach od rozległego zawału serca (od 10 grudnia przez dwa tygodnie znajdował się w stanie śpiączki farmakologicznej) odzyskał władzę w sparaliżowanej lewej części ciała i wrócił do aktywnego życia, pojawiając się nieoczekiwanie na balu sportowców w Warszawie.
Jak widać na publikowanym filmie, niezłomny mistrz pięści mówi już dość wyraźnie (Jego krtań została uszkodzona w czasie, kiedy w śpiączce farmakologicznej był karmiony rurką). Jak zapewnia opiekujący się nim lekarz-logopeda, za 2-3 miesiące po wspomnianej dolegliwości nie powinno być śladu.
W imieniu Redakcji BOKSER.ORG i Czytelników życzymy Panu Jerzemu udanej rehabilitacji oraz jak najszybszego - i całkowitego - powrotu do zdrowia.
Co za głupoty.. Od razu sprostuję. Chorego karmi się sondą, ale zawsze jest ona wprowadzana przez nos. Z kolei druga rurka przez nos doprowadza tlen. Tlen w ten sposób może być doprowadzany max dwa tygodnie, po tym czasie robi się zabieg rozcięcia krtani. Jest to bardzo pomocne, gdyż przez krtań można łatwo podawać tlen a także używać sączka do odsysania śliny, gdyż chory nie zawsze jest w stanie tą zalegającą ślinę połknąć.
Wniosek jest taki, że skoro Pan Kulej ma ślad po zabiegu krtani, oznacza to, że przez co najmniej dwa tygodnie był w ciężkim stanie. Przeczy to Faktom i innym szmatławcom, które opowiadały, że już po tygodniu było z nim znacznie lepiej.
Przy tej okazji nie mieszajmy jednak odruchów człowieczeństwa z oceną kompetencji jak czyni to Ygnac. Kulej bowiem zna się na boksie, ale na Boksie się nie zna lub nie chce znać. W związku z tym jako komentator jest wyraźnie subiektywny - najprawdopodobniej w wyniku oddziaływania środowiska, w którym funkcjonuje. Efekt jest taki, że jego komentarzy zazwyczaj nie da się słuchać. Nie dopuszcza do głosu swej wiedzy jeśli jest to niewygodne dla ludzi, którymi sie otacza. Powstają więc często komentatorskie gnioty, w których lepszy zawodnik jest niezauważany, zaś gorszy wychwalany.
Pan Kulej pamięta zapewne stary dowcip jak to 2 kolarzy brało udział w wyścigu. Linię mety pierwszy przejechałl Polak, drugi Rosjanin. W "prawdzie" - oficjalnym organie Związku Radzieckiego, napisano: Rosjanin był drugi, Polak przedostatni.
Może i komentator z Pana kiepski ale lepszego pięściarza Polska nie miała.