ADAMEK: 'ZABRAKŁO MNIEJ NIŻ 10 SEKUND'

Kamil Wolnicki, Przegląd Sportowy

2012-03-26

Walka nie była dla mnie jakoś szczególnie trudna, właściwie robiłem w ringu to, co chciałem i cały czas miałem wszystko pod kontrolą. Z drugiej strony, wielu pewnie myślało, że Dominikańczyk wejdzie do ringu tylko po wypłatę, lecz ja wiedziałem, że on przygotuje się na sto procent i tak się stało - mówi Tomasz Adamek (45-2, 28 KO) o swojej wygranej na punkty z Nagym Aguilerą (17-7, 12 KO) w rozmowie z "Przeglądem Sportowym".


- Czy jest pan zadowolony z powrotu do ringu i stylu, w jakim wygrał z Nagym Aguilerą?
Tomasz Adamek:
Powiem tak: walka nie była dla mnie jakoś szczególnie trudna, właściwie robiłem w ringu to, co chciałem i cały czas miałem wszystko pod kontrolą. Z drugiej strony, wielu pewnie myślało, że Dominikańczyk wejdzie do ringu tylko po wypłatę, lecz ja wiedziałem, że on przygotuje się na sto procent i tak się stało. Przecież już wyniki ważenia pokazały, że solidnie popracował.

- Czymś pana zaskoczył?
TA:
Przede wszystkim zmianą taktyki. Z reguły, przynajmniej tak wynikało z obserwacji jego wcześniejszych pojedynków, walczył z defensywy. Teraz zaatakował od samego początku i musiałem schodzić z linii ciosów. Inna sprawa, że może rzeczywiście zacząłem trochę sztywno, ale przecież musiałem poczuć atmosferę ringu. Po kilku chwilach odpowiednio się rozluźniłem. Robiłem swoje przez cały czas. Trener Roger Bloodworth polecił, żebym trzymał go lewym prostym, co się udawało. Gorzej, że całkowicie rozwaliłem tę dłoń.

- W trzeciej rundzie było blisko zakończenia walki przed czasem.
TA:
Zabrakło mi pewnie mniej niż dziesięć sekund. Czasem gong ratuje ciebie, czasem rywala. Tym razem szczęście miał Aguilera. Widziałem go po walce, już zaczynał puchnąć. Po mnie nie widać żadnych śladów, oczywiście poza tą dłonią. Pewnie, że coś przyjąłem, ale to taki sport. Na pewno w żadnym momencie tej walki nie byłem zamroczony.

- Jak się pan czuł, cięższy o kilka kilogramów?
TA: �
Masa rzeczywiście wzrosła, ale czułem też siłę. W szóstej rundzie zauważyłem, że Aguilera jest zamroczony, ale szybko doszedł do siebie. Tak jak mówię – przygotował się naprawdę dobrze. Potrafi walczyć.

- Dawno nie bił się pan w takiej małej salce.
TA: ��
Prawda, lecz to nie miało znaczenia. Wiedziałem, że moi kibice, których akurat w sali nie było, wspierają mnie przed telewizorami. To też fajna świadomość.�

Rozmawiał Kamil Wolnicki, Przegląd Sportowy