PROKSA: PORAŻKA BĘDZIE KOŃCEM KARIERY

Bartłomiej Kawalec, sportowebeskidy.pl

2012-03-26

- Zacznijmy od najważniejszego, czyli Pańskiego zdrowia. Jak wygląda kontuzjowane oko?
Grzegorz Proksa: Wszystko szybko się goi. W poniedziałek mam kolejne konsultacje lekarskie.

- Od pierwszej porażki w karierze mija już tydzień. Jak po tych dniach podchodzi do tego starcia Grzegorz Proksa?
GP: Ciężko na dziś komentowac to wszystko. Odnoszę wrażenie, że byłem lepszy w przebiegu całej walki. Całkowicie abstrahując od swojego tragicznego poziomu, niemniej jednak byłem tego dnia lepszy pięściarsko do Kerry'ego Hope'a. Na dziś nie ma to jednak żadnego znaczenia. Wynik poszedł w swiat.

- Bezpośrednio po pojedynku w wywiadzie udzielonym telewizji nSport wyglądał Pan jakby stracił cały dorobek życia. Załamany głos i słowa: "gotów byłbym poświęcić wszystko, aby obronić ten pas".
GP: W tej walce straciłem właśnie cały dorobek życia. Wierzę, że w rewanżu choć część tego co straciłem, odzyskam. Wszystko będzie zależeć od stylu w jakim rozegram drugie starcie.

- Przed walką pytałem o Pańską dyspozycję. Odpowiedź miała paść 17 marca. Jak z perspektywy czasu, porażki i tych kilku dni może Pan określić swoją formę?
GP: Na to pytanie mogę odpowiedzieć tylko swoją walką. Byłem totalnie wyczerpany przygotowaniami oraz rozkojarzony psychicznie. Nie ma co się jednak tłumaczyć. Fakty przemawiają same za siebie.

- W kontrakcie znajdował się zapis o rewanżu. Czy poczynione zostały już kierwsze kroki do organizacji tego starcia czy jest jeszcze zbyt wcześnie by o tym mówić?
GP: Pierwsze kroki zostały skierowane ku temu, zaraz po ogłoszeniu werdyktu. Moją decyzję przedstawiłem promotorom. Ci stwierdzili, że porażka w rewanżu będzie równała się z końcem mojej kariery. Nie dbam o to. Jestem przekonany o tym, że jestem lepszy pięściarsko od Hope'a. Pozostaje mi to tylko udwodonić. Nie sobie, ale kibicom.

- Po walce otrzymał Pan całą masę słów pokrzepiających od kibiców w kraju, i nie tylko. W podziękowaniu stwierdził Pan, że nikt w Polsce nie ma takich fanów. Skąd bierze się fenomen Grzegorza Proksy?
GP: Nie znam odpowiedzi na to pytanie. Mam najlepszych kibiców na świecie i nie ma znaczenia czy są to kibice w ilości dziesięciu czy tysiąca. Czuję ich wsparcie bardzo mocno i chcę dla nich zwyciężać by udowodnić im, że się nie mylą wspierając mnie.

- Na co dzień Pańska waga oscyluje w granicach 80 kilogramów. Czy zrzucania kilogramów przed walką nie sprawia trudności?
GP: Jestem sportowcem i od piętnastu lat, od pierwszej walki, stawiam czoło temu problemowi. Nie stanowi to dla mnie problemu zarowno jak mam do zbicia pięć, dziesięć czy piętnaście kilogramów. Zawsze zdążam na czas z wagą. Do starcia z Hopem było podobnie.

- Kiedy w takim razie na salę treningową w Węgierskiej Górce powraca "Super G"? Jak długo może potrwać przerwa w treningach?
GP: Na tę chwilę nie jestem w stanie odpowiedzieć na to pytanie. Nie będę z pewnością tylko i wyłącznie odpoczywał. Pozałatwiam najważniejsze sprawy i zabieram sie do ciężkiej pracy.

- Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiał: Bartłomiej Kawalec, sportowebeskidy.pl