ADAMEK: 'MOGĘ ZOSTAĆ CZEMPIONEM'

Kamil Wolnicki, Przegląd Sportowy

2012-02-22

Przegląd Sportowy: Czy oglądał pan walkę Witalija Kliczki z Dereckiem Chisorą?
Tomasz Adamek:
Oglądałem.

- To proszę nam wyjaśnić, dlaczego nie walczył pan z Kliczką tak jak Chisora?
Tomasz Adamek:
To może ja zapytam: dlaczego Kliczko nie walczył z Brytyjczykiem tak jak ze mną? Wyprowadził ze dwieście lewych prostych, a ze mną dwa razy więcej. Mówi też o kontuzji ręki. Jedno się nie zmienia – ja przegrałem z nim walkę, byłem gorszy, nie szukam usprawiedliwień, ale też nie ma co porównywać mnie z Chisorą, bo każdy bokser jest inny. Przy tym ostatnim pojedynku było więcej zamieszania poza walką. Rozumiem, że boks to także biznes, ale po co te publiczne szarpaniny? Mnie się to nie podoba, bo nie idzie w parze ze sportem. Uliczna walka podczas konferencji prasowej, takie rzeczy nie powinny mieć miejsca.

- Chisora narozrabiał, to fakt. A sportowo się panu podobał?
TA:
Wiedziałem wcześniej jak walczy. Idzie do przodu, atakuje, choć nie zadaje tak wielu ciosów. Pokazał w sumie to, co przewidywałem.

- Czy widzi pan siebie w walce z tym Brytyjczykiem?
TA:
Na razie nie było takiego tematu, ale w tym sporcie wszystko może się zdarzyć.

- Na razie musi pan wrócić do ringu. Jak wyglądają treningi?
TA:
Dobrze, ważę pewnie około stu trzech kilogramów. Nie zardzewiałem od ostatniej walki, bo przecież trzy razy byłem na krótkich obozach u mojego trenera Rogera Bloodwortha w St. Louis. To nie tak, że leżałem przez pół roku. Teraz też już ponad tydzień trener jest u mnie i ostro pracujemy.

- Zdoła pan odbudować formę na 24 marca, kiedy dojdzie do kolejnej pana potyczki?
TA:
Oczywiście, że tak. Roger zostaje już do walki.

- A z kim w końcu pan się zmierzy?
TA:
Dzisiaj mogę powiedzieć już z całą pewnością, że spotkam się z Nagy Aguilerą. Walka jest zakontraktowana na dziesięć rund. Idealnie, tak jak chciałem. O rywalu nie wiem wiele, widziałem jego bilans (Aguilera ma 25 lat, w zawodowym ringu wygrał 17 razy, w tym 12 przed czasem, 6 razy przegrywał, m.in. z Chrisem Arreolą, Antonio Tarverem i Samuelem Peterem – przyp. red.). Wiem, że było sporo zamieszania, ale to jest tak, że ciągle ktoś dzwoni, docieka i pyta. Mówię, że „prawdopodobnie to będzie ten przeciwnik", a później czytam, że jednak „na pewno".

- Powstało też zamieszanie z pana kontraktem promotorskim i nie wiadomo, czy nadal pracuje pan z Main Events?
TA:
Nie mogę na ten temat mówić, bo tak mamy zapisane w umowie. Tak jest lepiej, nikomu nie potrzeba problemów.

- W marcu wystąpi pan w Nowym Jorku w hali na siedemset widzów, jakby w „kurniku". Chyba trochę smutno...
TA:
Nie wystąpię w tej gali w głównej roli, bo dopiero wracam po pewnej przerwie i potrzebuję przetarcia. Nie mogę teraz walczyć z kimś z czołowej piątki. Chcę najpierw wejść na wysokie obroty. Moja walka będzie w cieniu wydarzenia wieczoru. Dopiero w czerwcu będzie to coś większego.

- Mówią na przykład, że może zmierzy się pan z Kevinem Johnsonem.
TA:
Nie, nie, to też nieprawda. Bierzemy pod uwagę kilku zawodników, są jakieś daty, ale to wszystko, co powiem.

- Kogo bierzecie pod uwagę?
TA:
Powiem coś dzisiaj, a jutro okaże się, że będzie ktoś inny. Nic nie mówię, bo później znowu będzie, że Adamek opowiada głupoty.

- Ostatnio plotki prostował Witalij Kliczko, za którego ktoś ogłosił zakończenie kariery.
TA:
Od początku wydawało mi się, że to nie jest prawda, bo przecież sam mówił, że jeszcze będzie boksował. Z drugiej strony, nie wiem, co się dzieje w jego głowie. Życzę mu, żeby miał siłę walczyć jak najdłużej.

Rozmawiał Kamil Wolnicki, Przegląd Sportowy