'THE MACHINE' WSPOMINA TRENERA DUNDEE

Tomasz Ratajczak, Informacja własna

2012-02-18

Zmarły 1 lutego Angelo Dundee, legendarny trener kilkunastu mistrzów świata, m.in. Muhammada Alego, miał w swojej biografii także ciekawy epizod związany z polskim pięściarzem (nie jedyny zresztą, gdyż był trenerem Salety), mieszkającym w USA i reprezentującym barwy Global Boxing Przemkiem Majewskim (17-1, 11 KO). Kilka lat temu, gdy „The Machine” nie był jeszcze w teamie Mariusza Kołodzieja, sławny trener odwiedził gym, w którym trenował pochodzący z Radomia zawodnik.

- Tego dnia kiedy Angelo Dundee przyszedł do nas na siłownię , byłem już gdzieś w połowie swojego treningu . Kończyłem już rundy na worku, w przerwie pomiędzy rundami widziałem że do gymu weszły trzy osoby. Jedną z nich znałem dosyć dobrze, był to właściciel marki odzieżowej "Bull Fighter". Kiedy skończyłem uderzać worki, wszedłem na ring z trenerem na tarczę na sześć minut. Oni wszyscy stali obok ringu i przyglądali się jak trenujemy. Kiedy skończyliśmy tarcze i schodziłem z ringu, podszedł do mnie John, ten właściciel marki „Bull Fighter” i przedstawił mnie trenerowi Dundee – wspomina „The Machine”.

Polski pięściarz miał wyjątkową okazję odbyć krótki trening ze współtwórcą sukcesów takich mistrzów jak wspomniany Ali, George Foreman, Carmen Basilio czy Sugar Ray Leonard. Dundee najpierw przyglądał się jeszcze jak Majewski robi rundę uników pod linkami, po czym postanowił udzielić młodemu zawodnikowi kilku cennych rad. W rozmowie z BOKSER.ORG „The Machine” opowiedział o wskazówkach otrzymanych podczas treningu od legendarnego szkoleniowca.

 - Tak szczerze to wcześniej nie słyszałem o Angelo i nie miałem pojęcia z jaką legendą zawodowego boksu mam do czynienia. Kiedy przeszedłem poza ring, żeby uderzać speed bag, Angelo podszedł do mnie i zaczął ze mną rozmawiać. Mówił mi o technice uderzania gruszki, zwracał uwagę, że muszę być rozluźniony w barkach i przenosić ciężar z nogi na nogę przy uderzeniach oraz że tylko nadgarstek muszę trzymać sztywno. Wokół nas zgromadziło się kilku dzieciaków, którzy trenowali u nas i Angelo również im zaczął tłumaczyć jak uderzać gruszkę. Bardzo miło gawędziło mi się z Angelo, zaczęliśmy żartować, czy nie zrobiłby ze mną kilku rund sparingu, żeby mi coś nowego pokazać (Dundee miał wtedy już 88 lat). Pod koniec pobytu u nas w gymie Dundee wymienił moje imię i jeszcze jednego zawodnika. Mówił, że tych dwóch chłopców ma duży talent. Stwierdził, że jesteśmy jeszcze surowi ale trenerzy powinni pracować nad nami, gdyż mamy predyspozycje do boksu i możemy osiągnąć sukces. Kiedy wróciłem do domu byłem bardzo podekscytowany, wszedłem na internet żeby poczytać o Angelo i wtedy naprawdę mnie uderzyła myśl jak to możliwe, że ja nie znałem takiej postaci! Około cztery miesiące temu spotkałem przypadkowo Johna, tego kolegę z „Bull Fighter”, który przyprowadził Angelo do nas na salę. John powiedział, że co najmniej raz w tygodniu zabiera gdzieś trenera Dundee na spotkania i imprezy bokserskie lub pogawędki, to niesamowite jak nadal aktywny był ten w końcu bardzo sędziwy człowiek! Szkoda, że już go nie ma z nami, niech spoczywa w pokoju – zakończył z nostalgią Majewski.