TYSON RADZI FEDOROWI KOŃCZYĆ

Mike Tyson uważany jest przez wielu za największego mistrza świata wszechwag w historii boksu. Są jednak tacy, którzy bardziej cenią Muhammada Alego, Joe Louisa, Larry'ego Holmesa czy też Evandera Holyfielda. Jeśli natomiast chodzi o mieszane sporty walki, to już chyba nikt nie ma wątpliwości - największym zawodnikiem, jaki kiedykolwiek pojawił się na arenach MMA był - i w sumie jest, bo nadal walczy, Fedor Emelianenko.

Niepokonany przez wiele długich lat poniósł jednak na przełomie 2010 i 2011 roku trzy kolejne porażki i mit o niepokonanym Rosjaninie legł w gruzach. Najpierw sposób na legendarnego Fedora znalazł Fabricio Werdum, a jego śladami podążył potem również Antonio Silva i Dan Henderson. Wśród kibiców pojawiły się głosy, że "Ostatni Cesarz" po prostu się wypalił i z racji wieku nie jest już tym samym wojownikiem co kiedyś, ale ten trochę na przekór pokonał w listopadzie wyraźnie na punkty cenionego Jeffa Monsona, a na gali sylwestrowej w Japonii rozprawił się z mistrzem olimpijskim w judo, Satoshi Ishiim.

Natychmiast zwolennicy legendy Emelianenki uznali, iż to dobry znak i pierwszy krok do powrotu na szczyt, lecz wspomniany wcześniej Tyson studzi te głosy uważając, że były mistrz organizacji PRIDE nie jest już w stanie rywalizować z młodszymi i dużo potężniejszymi rywalami.

- Nie ukrywam, że Fedor zawsze był moim ulubionym zawodnikiem w całej historii MMA. W większości walk wychodził będąc skazany na porażkę, bo przecież niemal zawsze był mniejszy od przeciwnika, a mimo tego ciągle wygrywał. Teraz po prostu pozostał zbyt długo w tym biznesie w czasach, kiedy coraz więcej w epoce wysokiej wydajności poprzez stosowanie różnego rodzaju środków wspomagających, przez co jego rywale są coraz więksi. Nigdy nie widziałem w życiu zawodnika sportów walki, który tyle razy by wygrał w walkach z większymi oponentami. Kocham tego faceta i nie chciałbym więcej oglądać jak zostaje nokautowany czy raniony. Co prawda do tej pory nikt naprawdę poważnie go nie znokautował, ale ten olbrzymi koleś, Antonio Silva, trafiał naprawdę mocno. Nie lubię oglądać jak facet nie jest już tym samym wspaniałym zawodnikiem co kiedyś w przeszłości i ktoś go bije. To naprawdę niemiły widok - przyznał "Żelazny Mike", który do dziś pozostaje najmłodszym mistrzem świata wszechwag. Niestety on sam nie wiedział kiedy odejść i porażki z tak przeciętnymi bokserami jak Danny Williams czy Kevin McBride były równie trudne do oglądania przez jego wiernych fanów.

Źródło: Boisko.pl

Dodaj do:    Dodaj do Facebook.com Dodaj do Google+ Dodaj do Twitter.com Translate to English

KOMENTARZE CZYTELNIKÓW
 Autor komentarza: Backslider
Data: 06-02-2012 16:31:39 
Ten news był tu już dwa razy.
 Autor komentarza: WARIATKRK
Data: 06-02-2012 17:25:03 
Tyson tez lał większych od siebie o głowę ale także nie powiedział koniec w odpowiednim momencie pieniądze przysłaniają oczy
 Autor komentarza: TDI
Data: 06-02-2012 17:43:12 
Fedor zarabia w Rosji i Japonii kupę pieniędzy , i nie potrzeba mu UFC , wszystko co miał udowodnić , to już dawno to zrobił.
 Autor komentarza: arnold82
Data: 06-02-2012 22:16:54 
Znalazł się autorytet moralny i specjalista od prowadzenia kariery sportowej.
 Autor komentarza: dbxone1
Data: 06-02-2012 23:37:22 
dobrze by było zeby fiedzia dał jakąs dobrą walkę jeszcze.bo jak on odejdzie to długo takiego zawodnika nie będzie.pozd
 
Aby móc komentować, musisz być zarejestrowanym i zalogowanym użytkownikiem serwisu.